Dwóch gejów Hiszpanii chciało mieć dzieci. W Polsce dogadaliby się z jakąś kobietą, jeden z nich by się z nią ożenił, ona by urodziła im dziecko, a potem by się rozwiodła i zgodziła się na sądowe pozbawienie praw rodzicielskich. Dziecko miałoby oficjalnego tatusia i nieoficjalnego wujka, a największym dla niego zagrożeniem byli by polscy katolicy. A nuż, w przypływie troski o dobro dziecka, dziecko to by topili w ślinie i pomówieniach. Ślinie święconej, rzecz jasna, bo przecież nie innej.
Hiszpańscy geje zrobili jednak inaczej, najpierw się w Hiszpanii pobrali, potem już w USA wzięli komórkę jajową od kobiety, wszczepili innej, ta im donosiła ciąże, po czym geje udali się do hiszpańskiego konsulatu w Los Angeles, aby dzieci (bliźniaki) zarejestrować. Niestety hiszpańskie prawo nie pozwala na taką rejestrację, ale ministerstwo sprawiedliwości wydało decyzję o rejestracji ze względu na nadrzędny interes dziecka.
Oddajmy głos red. Lisickiemu:
Zastanawiam się, co w tej historii przeraża najbardziej. To, że dziecko przychodzi na świat w wyniku kaprysu dwóch panów? A może zredukowanie macierzyństwa do reprodukcji? Kobiety są tu potrzebne albo jako dawczynie komórek jajowych, albo jako właścicielki brzucha, w którym dojrzewa sztucznie wszczepiony płód. A może jeszcze gorszy jest udział w tym państwa? Ta potworna obłuda hiszpańskiego ministerstwa, którego nazwa „sprawiedliwość” ma tyle wspólnego ze sprawiedliwością, co wynajęta nosicielka dziecka z matką. W każdym razie na świecie pojawili się nowi ludzie. Dwie całkiem niewinne istoty stały się zakładnikami ideologicznego szaleństwa. Stały się środkiem do osobliwego celu, jakim jest zwycięstwo współczesnej jednostki nad naturą. Nie wiem, czy istnieje gorszy rodzaj barbarzyństwa.
Ja natomiast zastanawiam się co mnie w tej historii przeraża najbardziej. To, że uczucia rodzicielskie dwóch gejów, Lisicki nazywa „kaprysem”? To, że zgodnie z biologią i medycyną matka pełni funkcję reprodukcyjną dla gatunku homo sapiens? To, że Kościół namawia zgwałcone kobiety, które nie chcą mieć dzieci, by donosiły ciążę, przez co traktuje je jak właścicielki brzucha, w którym dojrzewa życie? Życie, a nie sztucznie wszczepiony płód - drogi uczniu Chrystusa, Lisicki Pawle. Czy może decyzja Ministerstwa Sprawiedliwości, które miało problem do rozwiązania? Bo co zrobić z dzieckiem, skoro matki to właścicielki brzucha? Oddać do przytułku? Położyć na skale, jak w dawnych, dobrych czasach i patrzeć czy przeżyje? Dać Lisickiemu na wychowanie? A może dać kochającym rodzicom, nawet jeśli to nie są rodzice biologiczni? Przecież, jak powiadają mądre głowy, ojciec wie co najlepsze dla dziecka, tylko dlatego, że jest ojcem.
Lisicki zastanawia się czy jest gorsze barbarzyństwo. Ja też się zastanawiam i uważam, że barbarzyństwem jest rodzenie dzieci niechcianych, które potem mają koszmarne życie, bo matka miała „kaprys” rozchylania nóg, a postinoru nie wzięła, bo to przecież rodzi… się nowe życie. To jest barbarzyństwo, a nie rodzenie dzieci chcianych i kochanych przez swoich rodziców, nawet jeśli to tylko są tatusiowie.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka