galopujący major galopujący major
53
BLOG

Szczęście Stasińskiego

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 12

Ma szczęście red. Stasiński, że mu Kania Dorota, nie doradzała, w sprawach sercowych albo, nie daj Boże, w jakiś interesach. Na przykład od kogo pożyczyć pieniądze. Niechybnie wisiałby dziś u klamki jakiegoś Dochnala albo Mazura. A tak został tylko kapusiem. Sprawa jest zresztą całkiem poboczna, bo choć Stasiński nie jest biskupem (u biskupów sprawy są zawsze poboczne), to przecież Pani Kania, wymieniła tylko suche fakty. A fakty są jakie są, Sbek powiedział, że Stasiński powiedział, więc Stasiński powiedzieć musiał. Sbek locuta, causa finta - chciałoby się powiedzieć o tych najbardziej wiarygodnych świadkach w historii polskiego sądownictwa, gdyby nie sprawa Zyty Gilowskiej i abp. Michalika. Ale, jak mówiliśmy, Stasiński biskupem czy też arcybiskupem, nie jest. Nie jest też Zytą.

Może to i nawet dobrze, strasznie Pani Zyta nachachmęciła ostatnio o MiFIDzie w wywiadzie w Rzepie. Ma więc Stasiński szczęście, choć nie jest to jeszcze szczęście Dominika Uhliga. Uhlig miał szczęście większe, bo go pomylono z ojcem. Ale żeby było jasne. Pomylono z winy Węglarczyka, bo Węglarczyk napisał na blogu: „Dominik trzymaj się”. Mógłby więc Węglarczyk, za przeproszeniem, stulić dziób na swym blogu a Stasiński mógłby wylądować gorzej. Choćby z kilkusetsiecznym długiem u jakieś tam powinowatej Mazura (np. teściowej). Jak Dorota Kania u mamusi żony Dochnala. Wszyscy pamiętamy przecież, jak ta niewątpliwie inteligentna kobieta, pożyczała pieniądze. Ba, właściwie to nie pożyczała, tylko jej pożyczano. I to nie byle jak, bo zmontowano na nią pułapkę – jak twierdzi pewien znany polski publicysta. Pułapka polegała na tym, że ktoś, a konkretnie właścicielka biura obrotu nieruchomościami (teściowa Dochnala) pożyczyła Pani Kani 245 tysięcy złotych. I to bez odsetek, bez zabezpieczenia i nawet bez aktu notarialnego. Przyznają Państwo, że takie przypadki chodzą po ludziach, a bywają nawet nagminne. Czy naprawdę nigdy żaden deweloper, tudzież pośrednik, nie oferował Państwu kilkuset tysięcy bez zabezpieczenia? Nie dziwne więc, że mimo zawodowej wręcz podejrzliwości, Pani Dorota na pożyczkę przystała. Przecież nie o takich aniołach (biznesu?) się czyta w prasie.
 

Niestety naczelny Wprost, nie uwierzył w pułapkę, i Panią Kanię zawiesił. I być może to jest właśnie przyczyna artykułu Pani Doroty, wszak, jak się dla Tajnego Współpracownika pracowało i nabijało mu kiesę, to niełatwo jest moralizowania o kapusiach się pozbyć. A przecież Lesław Maleszka, niczym Marek Król, gazety własnej nie założy. Aż tak wysoko w hierarchii nie był. No, chyba, żeby zaczął krytykować Michnika i eutanazję. Wtedy pal licho ofiary tylko cel pal i w Michnika... albo Stasińskiego.

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka