Zaiste, dziwnym tropem podąża myśl śmiała, acz patriotyczna, mieniąca się myślą polską i heroiczną. Oto bowiem Kuklińskiemu chcą pomnik stawiać. Rzecz jasna, rozumiem, że Kukliński na dziękuję zasłużył, że zdradził PRL na rzecz innego Państwa, które od zawsze tak o nas dbało i kochało wzajemnie.
Ale na Jowisza, że patriotycznie zagaję, gdzie był ten człowiek gdy katowano Akowców, gdzież był gdy rządził Stalin, Bierut, Gomułka, Gierek? Co robił, po której stał stronie? Broniewski nie pisał nic o Akowcach, Szymborska też ani dudu, a gdzie był Kukliński, komu się latami wysługiwał? Czy naprawdę Polska nie ma lepszych bohaterów, niż tych, co zamiast do leśnej partyzantki szli do Ludowego Wojska Polskiego? Nie była Ojczyzna nasza probolszewicka, wiec jak do bolszewickiego wojska można było wstąpić?
A co jeśli młodzież się w pułkownika zapatrzy, nie każdy będzie miał przecież dostęp do tajemnic wojskowych, ale każdy, kto śladem Kuklińskiego, do ruskiego wojska wstąpi, będzie mógł być sowieciarzem. Sowieckim utrwalaczem ludowym, strażnikiem sumień i interesów zaborcy! Oj nie, nie, po trzykroć nie. Nie takich potrzebujemy wzorców.
I dzięki czemu pułkownik tak wysoko zaszedł, czy można było tak wysoko zajść, bez jakich pleców, bez KGB, GRU, NKWD, czy można było być oficerem porządnym wysługując się ruskim generałom? W PRL być oficerem?
Nie wiem, ale chyba jedynie uczciwi Polacy powinni wreszcie powiedzieć stop tej bolszewickiej propagandzie. Bo jeszcze kumpli Kuklińskiego zaczną zapraszać na uroczystości 17 września, a to by byłby niemały skandal.
To pisałem ja, antykomunista, jak widzę to przebaczanie za dychę, być może nawet antykomunista ostatni.
Komentarze
Pokaż komentarze (80)