Mężczyźni, którzy codziennie palą marihuanę częściej mają problemy z osiągnięciem orgazmu i trzykrotnie częściej dochodzi u nich do przedwczesnego wytrysku, w porównaniu z panami niepalącymi – o najnowszych wynikach badań przeczytać można w Wyborczej. Na szczęście nie należy się tym przejmować i to nie tylko dlatego, że tekst pochodzi z Gazety sami wiecie kogo.
Zakładając bowiem, że polski, katolicki mężczyzna współżyje z należącą do niego żoną, tak jak nakazuje religia, tj. tylko w celu płodzenia potomstwa, rzec można, iż owy wytrysk, aż tak często mu nie jest potrzebny. Gdy zaś swoje już spłodzi i stwierdzi, że, dajmy na to, trójka pociech wystarczy, wytrysk już nie tyle nie jest potrzebny, co jest wręcz zbędny. A czasami nawet wrogi. Wszak nie trudno sobie wyobrazić, że polski, biały, katolicki mężczyzna, który, niczym Pazura w „Psach” - swoją Mariolkę poznał w bibliotece, szybko machnął jej te parę maluchów. Zwłaszcza gdy Mariolka stwierdziła, że jej się nie chce robić, znaczy gdy powiedziała, że chce dbać o „ognisko domowe” i „wychowywać dzieci”. A więc szast prast, trójka dzieci przed 35 rokiem życia (pierwsze już na studiach), kredyt na karku, auto w leasingu, i baj, baj wytrysku, nie myśl nawet o finale w pysku. Cywilizacja śmierci to jednak zwierzęta.
Cóż więc zrobić, gdy zdrowy, zaprawiony w pielgrzymkach i patriotycznym śpiewaniu (hej szalała, szalała), katolicki facet w sandałach i skórze, męczony jest wzwodem, jak nie przymierzając, Kwaśniewski Ipeenem? Jak się ma bronić gdy go dopadnie i maszt sterczy? Niektórzy powiedzą, że wystarczy modlitwa. W „Polityce” był nawet artykuł o parach, które na myśl o przedmałżeńskim seksie padają na kolana, i to nie do Kamasutry, ale właśnie modlitwy. Tyle, że jednak modlitwa w momencie wzwodu niebezpiecznie ociera się o profanację, a więc obrazę uczuć religijnych. No i nie można leżeć krzyżem - chyba, że na plaży. Być może więc mały lolek po pracy, parę buchów zielonej pocieszycielki, pozwoliło by temperament nieco obniżyć, a najlepszy przyjaciel mężczyzny mógłby wreszcie spocząć i nie tarmosić sumienia swego Pana.
Tyle, że póki co marihuana wciąż jest zakazana, więc prawdziwym katolikom pozostaje nic innego, jak albo myśleć druga głową, albo się opychać .... jabłkami Pana posła Łatasa.
PS A swoją drogą niektórzy, jak widać, nawet jabłek nie potrzebują (patrzsmutna ballada o kolaboracji)
Komentarze
Pokaż komentarze (10)