Dlaczego antykomuniści nadal nie rozumieją, że w latach 70-tych naszym największym wrogiem nie była już PZPR, ale stał się nim KOR?– żali się Pan Adam Wielomski i trudno temu żalowi się dziwić. Przecież antykomuniści, powinni zrozumieć, że dla nich, dla tych wszystkich Wielomskich, Giertychów, i reszty ferajny, KOR musiał być wrogiem największym, wrogiem, rzekłbym do krwi ostatniej. Bo jak się siedzi z generałem Jaruzelskim we WRONIE to trudno żeby jednocześnie siedzieć w jednej celi z Kuroniem. Jak się siedzi w parlamencie, to się nie pomaga robotnikom z Radomia. Są rzeczy, których pogodzić się nie da, jest wróg, jest i przyjaciel, jak się wierzy generałowi to się nie wierzy tym świniom z KOR-u, znać trzeba miarę patriotyzmu i poświęcenia dla ukochanej ojczyzny.
Ale żeby tylko Wielomskiego nie rozumieli. Oto Bogdan Klich mówi o dziwnej odwadze gen. Skrzypczaka, bo gen. Skrzypczak się wcześniej nie żalił Klichowi. Tylko pobiegł do mediów. Fakt, musi być ten Skrzypczak tchórzem, musi cały dygotać, musi za przeproszeniem, wszędzie na ciele się pocić, gdy Klich nadchodzi. Wypij kielicha za Klicha – mówią, a Skrzypczakowi się ręce trzęsą. A nuż car Klich zrobi kwaśną minę? Dziwna ta odwaga gen. Skrzypczaka, tak do mediów, tchórzliwie pędzić. A mógłby przecież iść do Julii Pitery, na pewno by jakość pomogła, tak jak przez ostatnie lata wszyscy pomagali. I okazuje się, że mamy mnóstwo sanitariuszek, ale nie mamy śmigłowców. Może to i dobrze, będzie skąd przywozić rannych, bo jak nie ma śmigłowców to ranni przecież być muszą.
Na poligonach też giną ludzie, nie wycofamy się z Afganistanu – mówi Sikorski, który akurat z kałasznikowem po Afganistanie biegał. Fakt, na poligonie też giną, ale chyba nie przez brak helikopterów? Zresztą do armii teraz zgłaszają się sami patrioci. Słuchaj - mówią - mieszkanie mam, wczesną emeryturę mam, wolne popołudnie mam, a jak trzeba to dorobię na misji. Musi ich ta armia czymś patriotycznie przyciągać. Może to ten brak marki? Może to te barwy narodowe, tak na nich działają? A precz z komercjalizacją – krzyczą – mamy armię tradycyjną, urokliwą, jak skansen, ojciec jeszcze z dziadkiem w takiej walczyli, w sam raz na defiladę. Może więc właśnie na defiladę armię wysyłać, rok temu była defilada i się wszyscy cieszyli. A na defiladzie ledwie parę śmigłowców wystarczy, trzy czołgi na krzyż (koniecznie na krzyż), trochę koników. No i papa mobile, tym razem może być z Klichem w środku.
Komentarze
Pokaż komentarze (19)