Całe szczęście, że jest Rzecznik Praw Obywatelskich ze swym codziennikiem prawnym, bo naród polski może wreszcie sobie uświadomi jak bardzo został, że tak powiem, Cywilizacji Śmierci wystawiony na tacy. I nie chodzi o to, że w świetle polskiego prawa nie ma zakazu adopcji dzieci przez geja, kobieta może sama sobie bezkarnie usunąć płód do 9 miesiąca ciąży włącznie, a prostytucja jest nie tylko legalna, ale również i nieopodatkowana. Chodzi o to, że już od dobrych iluś lat karalne jest w Polsce obrażanie innych osób. I tak, Rogera Perejero nie można nazwać czarnuchem, mimo iż przecież nie jest białym chrześcijaninem, prezydenta (nie z Polski, oczywiście) nie można nazwać konusem, nawet jeśli ledwo sięga do lady, a aktorki, co się po pijanemu szamocze z ochroną, najzwyklejszą żulicą. Teraz zaś okazuje się, że geja nie można nazwać pedałem. Jak tak dalej pójdzie, to spoconego rodaka, nie będzie już można określić mianem śmierdzącego Polaczka, a kobiety z zadartym pyszczkiem, po prostu świnią.
A to, moi drodzy, byłoby już zdecydowanym przekroczeniem prywatności, polskich, zdrowych, konserwatywnych mężczyzn. Panów, którzy pewnie słusznie, uważają, że feministki mokro marzą by być przez nich „ostro branym od tyłu”, zaś kobiety to w ogóle krzykliwy, aczkolwiek potrzebny, dodatek do pochwy. Trudno więc jest sobie wyobrazić rozmowę o kobietach, dwóch konserwatywnych mężczyzn, którzy „skracają łańcuch”, „biorą jak swoje”, „doją” czy jak napisał (od niedawna w stałym związku) bloger Łażący Łazarz robią z kobietami to, co wielokrotnie dziennie powinien robić z piękną kobietą szanujący się czterdziestoletni mężczyzna.Czyli, że zdaje się, iż robią z nimi to, co psy robią z sukami. Czemu na marginesie trudno się dziwić, wszak jak pisze, dalej bloger koleżanki z Opoczna, Kalisza, Zduńskiej Woli, Kondrajca Szlacheckiego czy innych Błogich Rządowych myślały w łódzkim akademiku, że Lepiej łapać okazję i młodego, mądrego z szansą na mieszkanie w wielkim mieście, niż wracać do swoich nieudaczników, pijaków i kaleczących polszczyznę chłopców z sąsiedztwa. I choć sam jestem spod łódzkiego Łowicza, to dodam, że rzeczywiście, co jak co, ale miasto Łódź potrafi powalać na kolana, nawet zakonnicę. Wystarczy pospacerować ulicą Kilińskiego.
Jak więc młodzi, mądrzy, z szansą na mieszkanie w wielkim mieście,będą teraz wymieniać bystre uwagi? Nie wiem, być może więc Rzecznik zamiast ganiać z terrorystą Owsiakiem, winien ułożyć jakiś codziennik słowny, gdzie konserwatyści znajdą, czym zastąpić świnię, pedała, czarnucha i tym podobne. Patrząc bowiem na lament jaki się rozdarł po feralnym wyroku, trudno nie uznać, iż zdezorientowani konserwatyści, kompletnie nie wiedzą, jak się będą teraz porozumiewać z otoczeniem.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka