Trudno jednoznacznie stwierdzić czy biurokracja wzrasta wprost proporcjonalnie do wzrostu zadań publicznych, czy wzrasta nawet przy tychże zadań spadku, niczym inteligentny pasożyt rozmnażający się także i w niesprzyjających warunkach. Ale tak czy inaczej, wszyscy się chyba zgodzimy, że jej poziom jest wręcz zatrważający. I nie idzie oczywiście tylko o ilość, ale również, czy może przede wszystkim, o tejże biurokracji jakość. Wszyscy ową „jakość” dobrze znamy, wszyscy jej doświadczamy, wszyscy przeżywać to musimy po kilka-kilkanaście razy w miesiącu. A to ktoś coś zapomniał wpisać, a to się ktoś pomylił, a to serwer nie działa, a to nie drożny jest system przesyłania dokumentów, czy last but not least bez łapówki nic się nie załatwi.
Dlatego ośmieliłem się Państwu zaprezentować autorską koncepcję skutecznej biurokracji, by nie rzec, biurokracji idealnej. A mianowicie, jako biurokratów, proponuję zatrudnić pracowników Służby Bezpieczeństwa. Po pierwsze dobra służba (a biurokracja to przecież służba) to służba lojalna, i w 100% oddana swej sprawie. A taką, na tle niechlujstwa lat PRL-u, była właśnie popularna Bezpieka. Nikt tam nie oszukiwał przełożonych, nikt nic nie podkradał, nikt nie tuszował własnych i nie-własnych wpadek, o wykorzystaniu luk, których przecież nie było, nawet nie może być mowy. Takowo i o łapownictwie. Słowem, jeśli gdzieś, w tych latach okupacyjnych, mamy poszukiwać ludzi o etosie rycerskim, uczciwych zakonników, to właśnie w Służbie Bezpieczeństwa. I choć okres PRL to okres jednej, wielkiej kombinatoryki, to na szczęście pewien odsetek ludzi, którzy, jak harcerze, przełożonego nie kłamią, zachował się w zdrowszej tkance narodu i teraz będzie jak znalazł. Ale mało tego, Służba Bezpieczeństwa jest nie tylko lojalna, ale również wielce skuteczna. Wszak patrząc na proces tzw. transformacji, która potrafiła zakpić nie tylko z papieskiej odnowy Ducha Św., ale samego Ronalda Raegana, ręce same składają się do oklasków. Skoro komunizm trwa nadal i nie dała mu rady nawet Pani Ania z Ojcem Świętym, to trza Bezpiece skuteczności powinszować. Było, nie było, ale jednak fachowcy. Lojalni, skuteczni, ale nie tylko, bo także uporządkowani. Jeśli dokumenty Bezpiece zginęły, to bynajmniej nie przez niechlujstwo, czy, broń Panie Boże, biurokratyczny bałagan, ale z pewnością przez to, że ktoś je cichcem wyniósł. A to oznacza, że Służba Bezpieczeństwa być musi jedynym (no może poza GRU i KGB) tworem organizacyjnym, którego się nie ima bałagan. Nie wiem, jakich tam używają teczek, sznurków, spinaczy i flamastrów, ale patrząc, już nie tylko na lojalnościowe morale, ale właśnie na owe, nowoczesne metody uporządkowania, stwierdzić należy, że jeśli chcemy mówić o biurokracji idealnej, to na pomoc wezwać musimy, nikogo innego jak Służbę Bezpieczeństwa.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka