Nie wiem czy tym razem papież znów skrytykuje milionowe transfery, ale chyba lepiej żeby tego nie robił, w końcu wygrał wolny rynek. A gdy wygra wolny rynek, to przecież wiadomo – już wszystko inne być musi ok.
Mam dziwne przeczucie, że Perez prowadzi swój klub na skraj finansowej przepaści, że wpływy z koszulek, pamiątek się zwrócą, tylko wtedy, gdy marka Realu znów się stanie globalnym fetyszem, a klub będzie kojarzony z sukcesem. Ale żeby tak się stało Real musi podbijać Europę, a nawet za czasów Figo i Zidana podbił ją tylko raz. I to w meczu z Leverkusen, było nie było, bynajmniej nie światową potęgą. Teraz na drodze stanie Barcelona, być może najlepsza Barcelona w historii, i nie oszukujmy się, Real Pereza nie schowa głowy w piasek, jak chłopcy z Chelsea. Zagra otwarty futbol. Czy więc ci sami obrońcy, którzy w dwumeczu przyjęli 8 bramek teraz w obronie zagrają o niebo lepiej, bo z przodu mają C. Ronaldo albo Kakę? Cóż może i zagrają,
a zamiast 6:2 będzie np. 5:4. W końcu Barca też idzie na zakupy.
Patrzę na Real Pereza, który w rok kumuluje wszystkie poprzednie błędy, który w pomocy chce mieć Ronaldo, Kakę, Riberego, Robbena, a w ataku Raula, Ville, Huntelara i Higuaina. I wszystko pięknie, tylko kto tam ma robić na gwiazdy? Bo w Barcy robi Keita albo Toure. Ale kto wie, może z kapelusza wyskoczy nieśmiertelny Guti? Patrzę i myślę o atmosferze w szatni, o tym jak bardzo lubią podawać: Ronaldo, Robben, o tym jak z piłką wozi się Kaka. Ale może będzie jak za czasów Bernabeu – lider wyrzuci Dede i stłamsi Kopę. Tylko, że Raul na lidera jest już za stary, di Stefano rządził, ale też grał najlepiej w Europie. Raul to nadal marka, ale czy łapie się chociaż w 10 najlepszych napastników na świecie? No i czy po Giggsie czy Maldinim, ktoś może na nowych gwiazdach jeszcze robić wrażenie?
Perez stawia wszystko na jedną szalę, nie biorąc nawet trenera z charyzmą, a przecież gdyby udało mu się namówić Hiddinka, żeby Real grał tak jak Rosja, mogło by być naprawdę kosmicznie… Tyle, że Hiddink, nawet jeśli by się zgodził, to przecież nie dałby sobie ustawiać składu i by kupił paru obrońców. U Pellegriniego skład pewnie będzie ustalał Perez, a kto wie może nawet skład jest już zapisany w kontraktach.
Przyznam się po cichu i szeptem, że miałem obawy co do Guardioli, tak jak wcześniej do Laporty. Gdy pierwszą decyzją miało być kupno Beckhama, byłem wręcz przerażony. Piłkarz, który w szczytowej formie potrafi tylko dośrodkować i strzelać wolne, dobry jest na ligę angielską, nigdzie indziej sobie nie poradzi. Wystarczy popatrzeć na jego poświęcenie – tak grają już tylko ci, co stracili skrzydła. Muszą wybiegać sukces, kiedyś wystarczyło kilka magicznych zagrań. Byłem sceptyczny co do Laporty, ale dziś, w końcu pora, żeby zaufać. Było, nie było, na polu sportowym przerasta Pereza o głowę, zresztą nie tylko Pereza. Choć gdy się ma za plecami Cruyffa, łatwo podejmować decyzję, wystarczy tylko posłuchać. Dlatego mój sceptycyzm co do kupna Zlatana maleję – pod kątem sportowym to najlepiej wyszkolony technicznie napastnik świata, do stylu gry pasuję prawie idealnie. Ale to też strzelający fochy samolub. Psychicznie Eto jest jego przeciwieństwem, ma duszę, gra dla drużyny, ale coraz słabiej z techniką. Jest przewidywalny i też nie lubi podawać, kiedyś strzelał z każdej pozycji i często trafiał. Dziś tylko strzela. W tym sezonie spokojnie mógł w La Liga zdobyć ponad 40 bramek. Nie został nawet królem strzelców. Drużyna się musi ciągle rozwijać – oczywiście kosztem najsłabszych w zespole lecz to zabija atmosferę, a bez atmosfery nie da się sprostać presji. W Katalonii presja jest gigantyczna, masz nie tylko wygrywać, ale jeszcze robić to z wdziękiem. Laporta stąpa po miękkim gruncie, Valdes i Toure czekają na podwyżki, Eto się czuje niechciany, ale jak poprzednio może się uprzeć i zostać. Do tego Barca negocjuje z Riberym i Vidicem, a więc dla kogoś może zabraknąć miejsca (Henry? Marquez?, Pique?) Trzeba czekać, choć Ribery na skrzydle i Zlatan na szpicy, teoretycznie siłę Barcy by tylko zwiększyli, więc wszystko powinno być niby ok. Ale na papierze, jeszcze rok temu, Milan był bodajże najsilniejszą ekipą na świecie. A gdzie jest z Milan dzisiaj?
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka