Pisanie o filmach love story jest dosyć trudne, tak jak trudno jest zachwalać lukier, albo polecać boazerię na ścianę. Ale co gdyby film love story połączyć z filmem drogi, czarnym humorem, zaprawić szczyptą Kusturicy i na deser dołożyć Toma Waitsa? Ano wówczas dostać możemy np. Wristcutters: A Love story (Tamten świat samobójców). Fabuła oparta jest na opowiadaniu Etgara Kereta Keller’s Happy Camp, ale akurat motyw z owym Kellerem (w tej roli wspomniany Waits) uważam za najsłabszy. Wristcutters to bowiem film, z rodzajów tych, które dobre są tylko do pewnego momentu, z których wyciąga się pewne smaczki, i które nawet jeśli pod koniec rozczarowują, to i tak w ostatecznym rozrachunku, pozostawiają dobre wrażenie. Czasami nawet bardzo dobre.
Wyobraź sobie, że samobójcy trafiają do równoległego świata, gdzie wszystko jest niby tak samo, tylko trochę gorzej. W świecie tym tak samo prowadzą swe życie, zarabiają, mają długi, tak samo się upijają i trzeźwieją. Ale to świat nijaki, bezbarwny, bez uśmiechów a nawet kwiatów. I oni, ci wszyscy, którzy z jakiś powodów postanowili skończyć ze sobą, doskonale to odczuwają. Ale nie decydują się na ponowne odejście, bo a nuż trafią do świata jeszcze gorszego. Rzecz jasna, tak skonstruowana fabuła, obfituje w szereg retrospekcji, z których dowiadujemy się jak i dlaczego ktoś ze sobą skończył. Zresztą zgadywanie jak kto odszedł jest swoistą zabawą „doszłych samobójców”, wszak ślady samobójstw pozostają na ciele, nawet w zaświatach.
I właśnie do takiego świata trafia główny bohater Zia, który z czasem, jak większość mieszkańców „kolonii”, zaczyna tęsknić, zwłaszcza za swoją ukochaną. Było nie było, ale to jednak love story. Jest oczywiście i kumpel, niczym U Borata, ale przyjaźniej, pokazany Rosjanin (pijany i oczywiście nieogolony), jest, jak zawsze, rozpadający się samochód, i jest pogoń za ukochaną, która naturalnie też popełniła samobójstwo, więc ją trzeba odnaleźć. No i jest ta Druga. Jeżeli film w momencie gdy bohaterowie trafiają do obozu Kellera, traci na dynamice, logice czy w ogóle klimacie, czyniącego go jednak na swój sposób wyjątkowy, to właśnie owa Druga sprawia, że chce się go oglądać dalej. I że się kibicuje Zia, no niechże w końcu dojrzy uczucie. Tajemnicą sukcesu love story, jest bowiem uroda i charakter Tej, z którą ma się w końcu nasz rycerz połączyć. O ile jednak one zawsze mają cudowny, przymilny charakter, o tyle trafić kogoś, kto nie wpisuje się w urodę typu cherlederka skacząca na meczu futbolowym, wcale nie jest tak łatwo, przez co szereg tych całych love story, kończy się głośnym: Panie u nas na Piotrkowskiej, są o wiele ładniejsze. Tego się właśnie udaje twórcy (Goran Dukic) uniknąć poprzez obsadę niejakiej Shannyn Sossamon, która rzeczywiście w filmie wygląda właśnie tak, jak powinna wyglądać, owa Druga, dla której rzuca się tą Pierwszą. Shannyn gra zresztą całkiem wdzięcznie, a na tle niezbyt oszałamiającego Zia, zdaje się, że nawet bardzo wdzięcznie.
Zaryzykowałbym nawet, że Wristcutters: A Love story jest jeśli nie filmem rodzinnym (powiedzmy, że rodziny już nieco starszej) to na pewno należy do tych filmów ratunkowych, gdy Twoja ukochana męczy Cię, żeby w końcu obejrzeć jakąś romantyczną komedię, więc ty już nie mogąc uciec wkładasz do dvd właśnie coś takiego jak Wristcutters.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura