Jasna cholera, i kto mówi, że się na blogach nic nie można dowiedzieć, ani stworzyć, wykreować, zamknąć zbędne, akademickie dyktuje ot choćby definicją sztuki, i to nie tylko sztuki nowoczesnej, ale w ogóle sztuki. Osobiście bardzo lubię salonowe dyskusje o kulturze i sztuce, zawsze się mogę czegoś dowiedzieć, może nie tyle, co poeta miał na myśli, ale kiedy i na kogo doniósł, spotwarzył, ale w końcu, z całego dorobku Szymborskiej, znać tylko te parę wierszy z lat 50tych – to było, nie było, ale też jakaś sztuka.
Dyskusje o sztuce w salonie24.pl, towarzystwie raczej wysublimowanym i zdecydowanie wykształconym, mają to do siebie, że dziwnie krążą wokół odbytu. Amatorscy mecenasi internetowi zazwyczaj krzyczą: ale gówno, ta książka jest do dupy, co bynajmniej nie oznacza ich desiteressment, ale zdaje się, dany utwór nie bardzo jest come il faut. Nie inaczej jest przy salonowej dyskusji u red. Warzechy, który krytykując „genitalia na krzyżu” autorstwa Nieznalskiej, stwierdza, że ja się wychowałem na Gombrowiczu, więc nie mam problemów ze stwierdzeniem, że coś jest gównem, a nie żadną sztuką. A poza tym redaktor złośliwie proponuje gwiazdę Dawida zanurzoną w kale i opatrzona napisem „Żydy do gazu”, tudzież wyobraża sobie sytuację, w której performer staje przed sędzim, autorem przełomowego wyroku w sprawie Nieznalskiej, po czym rozbiera się do naga, oddaje mocz na środek sali sądowej, a następnie zjada własny kał, uprzednio przygotowany w papierowej torebce z napisem „zabić sędziego”. Skąd ten kał, a nie np. pochwa, skoro Nieznalska zestawiła z krzyżem genitalia, a nie ekstrementy - już więc raczej wiadomo, aczkolwiek aż strach pomyśleć, co Warzecha myśli o niejakim Dante, gdzie, jak często podkreślał, Słojewski, postacie w Piekle, za przeproszeniem pierdzą, zaś u Boscha bynajmniej nie do usta wsadzają sobie flety. Tak czy inaczej podobny, do tego sędziowskiego performance, robił, i to dobrych parę lat temu, niejaki Marilyn Manson, wiec widać, że element ludyczny (w postaci choćby naszego publicysty) w krytykowaniu sztuki, choć próbuje szokować, wciąż pozostaje bezradny wobec pędzącej rzeczywistości, a często razi swą ignorancją, czy wręcz banalnością.
Ale udział odbiorców dzieła, zwłaszcza gdy są to publicyści, w trudnej, nomen omen, sztuce definiowania nie tylko co jest sztuką dobrą, ale w ogóle co jest sztuką, jest osiągnięciem, zdaje się, że czasów najnowszych, bo w dawnych czasach, sztuką było bodajże przeżyć do 50 tki. I całkiem słusznie, bo jak retorycznie pyta red. Warzecha Dlaczego miałbym się nie wypowiadać na temat sztuki? Czyżby sztuka była wyłącznie dla krytyków, a nie dla ludzi? No pewnie, że dla ludzi, ale „ludziem” nie jest chyba niejaki Grzegorz Zalewski – komentator giełdowy, gdyż w trakcie wspomnianej dyskusji red. Warzecha proponuje, żeby trzymał się Pan tematów giełdowych, panie ZALEWSKI. Widać demokracja, demokracją, ale porządek musi być i ci od giełdy niech na temat sztuki mordy nie drą, gdy przemawiają amatorscy profesjonaliści.
Cóż więc można się o sztuce dowiedzieć od red. Warzechy i klubu jego zwolenników. Owszem, żeby zrozumieć symbolikę malowideł Jordaensa, trzeba co nieco wiedzieć o malarstwie baroku. Podobnie, aby usłyszeć więcej w muzyce Buxtehudego, trzeba wiedzieć coś o muzyce baroku. Ale i bez tej wiedzy te dzieła da się docenić. I to jest właśnie różnica między sztuką a "sztuką". (…) Wie Pan, na czym polegała wyższość sztuki do czasów klasycyzmu nad sztuką dzisiejszą? Że tamta musiała mieć odbiorcę, który był gotów zapłacić, a dzisiejsza nie jest niemal wcale weryfikowana przez publiczność, a zwłaszcza sponsorów. Bo hojnym sponsorem jest państwo. Bez państwa taka Nieznalska by umarła z głodu. Bach napisał swoje wspaniałe Koncerty Brandenburskie podczas służby u księcia Leopolda von Anhalt-Koethen, gdzie musiał nosić liberię. Jego Pasje powstawały w Lipsku, gdzie pracował na łasce i niełasce rady miejskiej jako kantor i dyrektor muzyki w mieście.
Nieznalska zostanie więc artystką dopiero wtedy, gdy ludzie ją docenią, a ktoś kupi jej dzieła – co oznacza, że wedle Warzechy Van Gogh artystą za życia nie był. Choć jak trafnie zauważą bloger Chevalier, gdyby, nie daj Boże, genitalia od Masłowskiej kupiła rada miasta, to i tak by to nie była sztuka, bo rada miasta to przecież wedle Warzechy nie jest mecenat państwowy. Innymi słowy, gdyby mosznę na krzyżu kupił Urban, a zachwycałoby się nim całe SLD, to byłaby sztuka, no chyba że u Urbana zbłądziłby przypadkiem red. ZALEWSKI.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka