"Istnieje parę elementarnych zasad. Jedną z nich jest niewtrącanie się w cudze życie prywatne. Zapomniał o tym publicysta "Rzeczpospolitej", który postanowił wziąć odwet na swych niedawnych idolach
Zdort eufemistycznie pisze o zawirowaniach w rodzinie Michalskiego. Nie znający sprawy czytelnik pomyśli sobie, że chodzi o potworne sprawy. Otóż nie - po prostu Michalski się rozwiódł. Spotkał go za to środowiskowy bojkot, który - jak wynika z tekstu Zdorta - był zasadny. Drugi przypadek ideowej degrengolady reprezentuje Smoczyński. Najpierw wierzył on w Boga, a potem przestał".
Tak w 2002 r. pisał niejaki Robert Krasowski. Właściwie nie mam nic do dodania, no może poza pytaniem, czy Zdort dzwonił wcześniej do Michalskiego z propozycją: Albo będziesz pisał dla Rzepy albo ktoś z Presspubliki napisze, mój drogi konserwatysto, o Twoim rozwodzie i Twoich ideałach.
Komentarze
Pokaż komentarze (20)