To chyba te Wiktory tak rozochociły Tomasza Lisa, bo raczej nie kolejne sportowe starcie, każdy bowiem, kto widział naszych dziennikarzy, artystów grających w piłkę, wie że to jak patrzenie na potencjalnych biorców u legendarnego dr G. A rozochocony Tomasz LiS musiał być bardzo gdyż dziś dał upust swym nonkonformistycznym obawom w sprawie Lecha Wałęsy: Obawiam się, że ta najprostsza analiza pod tytułem napompowanie ego do granic wytrzymałości plus elementy finansowe może być prawdziwa.
Złośliwi mogli by powiedzieć, że o ego coś nieco Tomasz Lis może wiedzieć, takowo i o elementach finansowych, zwłaszcza że tak jak Wałęsa pasuje to Libertas, tak i Lis pasuje do telewizji publicznej. W końcu skoro dumny euroentuzjasta Wałęsa za parę złoty ma znosić eurosceptycyzm, to czemu dumny z Hani Tomasz Lis, za parę złoty miał nie znosić owej Hani pognębienia. Pecunia non olet – mawiają choć innym przy okazji do kasy zajrzą. Jeszcze dalej poszedł Aleksander Smolar, mówiąc iż to Tak jakbyśmy zapominali o tych różnych szkodach, które on wyczyniał, (...) napompowaliśmy jego ego (…) Wałęsa znów stał się bohaterem i znów poczuł się bezkarnie.
No właśnie Wałęsa znów się poczuł bezkarnie. Raz już się poczuł bezkarnie, to mu pokazali, no to teraz pokażą mu po raz drugi. Owszem, może i go bronili, ale nie obiecywali, że to zrobią za darmo, że wybaczają, albo, że o zgrozo, go znowu nie ukarzą. Choć to drugie z pozoru może się wydać nieco trudne. Jak się Wałęsę traktuję jak umysłowo ociężałego, nieco matołkowatego młodszego brata, to karać przecie trudno. Nikt nie chce karać quasiniepoczytanych, a Zyzak najlepsze kawałki o kazalnicy już wstawił. Ale to tylko pozór, zaraz się przypomni, kto był zagrożeniem demokracji, kto wywołał wojnę na górze (to ty Lechu – szepnie człowiek XX lecia Gazety), a potem już z górki. Giedroyć, Turowicz, Kurski Jarosław – wydanie III poprawione z odpowiednią przemową i sprawa załatwiona. Nie będzie gnój podskakiwał i to z wrogami Traktatu Lizbońskiego.
Co ciekawe lewacką, tj. intelektualną swą impotencją, gdzie Hegel, Marks, gdzie nie jednostka, a masa, czy nawet miasto-masa-maszyna, trudno mi stwierdzić, żeby Lech cokolwiek wskórał, choć jako Noblista wożony w klatce się może przydać. Moi koledzy z prawicy natomiast, hołdujący zasadzie indywidualizmu i tego, że nic nie dzieje się bez przyczyny, powinni zaś chyba uznać, że albo Wałęsa znów wszystkich wykiwał i na Bolkaferze wdrapał się do polityki albo realizuje zlecenia Moskwy, przez co euro sceptycyzm jest właśnie na rękę Moskwie, bo lepsza dlań Europa skłócona niż zgodna.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,6610592,Lis__Walesa_to_napompowane_do_granic_mozliwosci_ego.html?utm_source=RSS_aol&utm_medium=RSS&utm_campaign=6478777
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka