galopujący major galopujący major
39
BLOG

Blogerzy wrażliwi i przestraszeni

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 9

Z duszą na ramieniu, ale muszą się przyznać, że się nieco zawiodłem, bo zdaje się, że nikt z naszych cennych blogerów nie próbował dać nura w ukryte mechanizmy zdarzeń, grę luster, półcieni i machinacji. Słowem nikt nie wysunął tezy czy Krzysztof Czuma nie jest czasem śpiochem, który ma storpedować pracę swego ojca, będącego, jak wiemy, obrońcą IPNu, zwolennikiem broni palnej, no i chcącego ostatnio za twarz wziąć te sędziowskie bezhołowie. A przecież wiemy co robiła żona Jasienicy, zaś intelektualne podstawy naszej prawicy, tj. legendarne ciu bono, na taki mechanizm zdarzeń wskazuje dość jednoznacznie. Czyżby więc młody Krzysztof również był szkolony w Moskwie i czyżby właśnie otrzymał polecenie skompromitowania swego ojca? Nie wiem, ale tak czy inaczej trzeba być czujnym.
 

Owa czujność zaś winna być przedmiotem szczególnej troski blogerów, którzy stojąc na straży prawdy (i dobrych obyczajów!) muszą jakoś ten kraj kontrolować, żeby się już zupełnie nie osunął w otchłań. Ale na przeszkodzie opiekuńczo-kontrolno-nadzorczej funkcji blog-stróży stoi zorganizowany świat, świat starych interesów, świat sądów, skarg i pozwów. I właśnie te pozwy są kajdanami, które przykuwają przyszłych strażników do ściany i nie pozwalają im rozpościerać skrzydeł. Pewnie także dlatego, zestrachani blogerzy, o nagłośnienie sprawy Czumy wołają do mediów tradycyjnych, choć uważają te media za sprzedajne i konkurencyjne, co przypomina prośbę do szmalcowników o ukrywanie Żydów.

Ale wróćmy do kajdan. To, że blogerzy mogą i powinni się nawzajem pozywać jest chyba dosyć jasne, wszyscy pamiętamy jak bloger Freeman groził pozwem popularnej Renacie Rudeckiej Kalinowskiej, co wywołało masę zachwytów, po prawej stronie pluralistycznego salonu Igora Janke. Czy bloger może i powinien także pozwać, nie-blogera, np. polityka? Chyba tak, skoro może i powinien zgłaszać powiadomienie o przestępstwie Lecha Wałęsy. Przecież pozew to pikuś przy kazamatach na Rakowieckiej. Ale czy nie-bloger, np. polityk może pozwać blogera? No proszę Państwa, to byłoby już zupełne zdziczenie obyczajów i zamach na wolność słowa. Bo jeśli nie bloger to kto? Kto zmieni ten kraj, który „jest nasz i wasz” – jak śpiewali przyjaciele Rysia Czarneckiego. Gdyby Czuma chciał sobie kogoś pozwać, to powinien się zarejestrować anonimowo w salonie, a potem „metodą na Freemana” grozić procesem. No to może by jeszcze jakoś uszło, bo przecież blogerzy salnou24.pl są konsekwentni i brzydzą się hipokryzją. Ale tak pomysł, że jakiś tam facet z telewizora, albo jego syn, w ogóle mogą mięć prawo pozywać, i to pozywać b l o g e r a, to, przyznają Państwo, ale pomysł wzięty wprost z totalitarnej Kuby, a może nawet i Szwecji.

Jeszcze gorszą sprawą jest to, że groźba ta może blogerów przestraszyć i towarzystwo się rozpierzchnie po piwnicach. Owszem wszyscy chcemy zmian, wszyscy chcemy coś zrobić dla tego kraju, każdy chce walczyć, no bo jakże można pisać i nie walczyć, ale to jeszcze nie znaczy, że mamy to robić pod własnym nazwiskiem. Nie znaczy, że mamy się ruszać sprzed komputera i pikietować, bo podczas protestu dyrektor szkoły nas zobaczy, a my w pokoju nauczycielskim nie mówimy nic dobrego o Panach Kaczyńskich. I jeszcze się stosunki z dyrekcją popsują. Blogowanie, blogowaniem, rewolucja, rewolucją, odwaga, odwagą, ale przecież każdy ma sąsiada, proboszcza, dzielnicowego, ojca, matkę, teścia, przyjaciół i w pracy kolegów, a poświęcenie dla dobra Ojczyzny powinno mięć jakieś racjonalne granice. Granice anonimowości. W końcu w XIX wieku też pisali pod pseudonimem, a czasy mam teraz nie mniej parszywe, a może nawet i bardziej, więc odwaga wolnego słowa jest w cenie. Odwaga to jednak nie takie szaleństwo by facet, co chce zmienić nam kraj, występował pod własnym nazwiskiem.

 

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka