Gdyby spytać przeciętnego prawicowego blogera salonu, czy Państwo powinno jego życie regulować, czy powinno stawiać fotoradary, wydawać koncesje, zezwolenia, sprawdzać ile kto zarabia (i czy aby nie za dużo), w nocy blogera pilnować, gdzie chodzi, co mówi, z kim sypia, do jakiej należy organizacji – słowem, czy Państwo powinno zaprowadzać porządek – to większość odparła by: oczywiście, że nie powinno. A potem dorzuciła coś o bolszewizmie, Szechterze i Gazecie Wyborczej. Ale gdyby tego samego blogera z salonu spytać o przewrót majowy, to relatywizującą jaruzelszczyzną wyduka, że ktoś musiał zaprowadzić porządek, bo w Państwie porządku nie było. Bo była anarchia.
Albo więc ten sam bloger nie wie co mówi, co rusz sobie przeczy, raz kontroli państwowej nie chce, a raz chce – słowem umysł jego troszkę, jak ta świnka w chlewie, idzie za tym co mu do korytka wrzucą albo owszem, przeciętny bloger prawicowy potrzebuje kontroli, potrzebuje kontroli jak jasna cholera, nawet po trupach, byle by nie było anarchii.
Spróbujmy więc, może nieco na wyrost, założyć tę drugą możliwość i nieco bliżej się jej przyjrzeć. Czaadajew pisał, że ludzie z natury nie są wolni, że wolą się podporządkowywać, że muszą sobie znaleźć jakąś strukturę, niekoniecznie Pana, ale pewną hierarchię. Jak najbardziej zaś współczesny Żiżek (we wtorek znowu w Warszawie) sprowadza postpolityczność do rządu strachu. Czy jak to się modnie teraz mówi do zarządzania strachem jako ostatecznej mobilizacji: strachu przed imigrantami, strachu przed przestępczością, strachu przez bezbożnym zepsuciem seksualnym, strachu przed rozbuchanym Państwem (wysokimi podatkami), strachu przed katastrofą ekologiczną, strachu przed molestowaniem (polityczna poprawność jest przykładem liberalnej formy polityki strachu).
Zestawiając Czaadajewa z Żiżkiem wychodzi, że jednym z takich strachów może być brak hierarchii, podległości, brak struktury, a konkretnie struktury państwowej. Brak odgórnie ustalonego, a przede wszystkim sankcjonowanego, porządku, świadomość, że za ogrodzeniem wilki, a my tu jak te owce stoimy na rzeź. Ten strach, co słusznie podkreślają libertarianie, całkowicie przyćmiewa inne zmysły. Czasami nawet zmysł przetrwania. Daje się Państwu wejść bardzo daleko, przywołuje się je, otwiera wrota, byleby zachować strukturę, byle by naszym lękom rzucono coś na pożarcie. W myśl tego strachu zgadzamy się na pewne nadużycia, krok po kroku oddajemy kawałek wolności, byleby wrócił porządek. Choć porządek zawsze jest pochodną niewoli. Oczywiście nie jest tak, że nie zdajemy sobie sprawę z degrengolady, okrucieństwa, czy zwykłego łajdactwa. Sześćdziesięcioletniego posła dra Libermana w drodze do więzienia wysadzono w nocy w lesie z samochodu, zdarto zeń ubranie, zarzucono mu płaszcza na głowę, skopano i zbito kastetami do utraty przytomności. Po jego przyjeździe do Brześcia stwierdzono na nim około dwudziesty ran – to fragment listu profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w sprawie Brześcia.
Ale obawa przed anarchią, zwłaszcza w narodzie przez setki lat trzymanym za pysk, jest większa, znacznie większa, niż świadomość, że tak jak Libermana mogą potraktować Ciebie, a potem Twoją rodzinę. W sakli mikro, tej podstawowej jednostkowej skali istnieje mechanizm przeniesienia, łapię się idei makro, łapie dystans, patrzę z boku i stwierdzam, że dla dobra kraju, dla Ojczyzny, można przymknąć oko. Procesy historyczne są tak obiektywne, że tym przyziemnym humanizmem nie ma co sobie głowy zawracać, Castrop był śmiesznym głupcem, rację miał Naptha. Przecież mnie to nie dotyczy, a Naród jest przecież tak ważny, czym jestem bez Narodu, niczym, nawet jeśli bez kajdan. Bloger Łarzący Łazarz, który zasłynął śmiałą geopolityczną analizą w myśl, której już za 4 lata Polska będzie od Bałtyku po morze Czarne stwierdził, że dyktatura może być dobra dla Narodu
I tu wpadamy już w Hegla, o którego filozofii dziejów pisał Copleston, żeZ punktu widzenia konkretnego systemu etyki społecznej wielki rewolucjonista na przykład może być człowiekiem złym. Ale z punktu widzenia dziejów powszechnych czyny jego są usprawiedliwione, gdyż dokonuje tego, czego domaga się uniwersalny Duch
Obiektywny duch dziejów, rozumna myśl sama w sobie, potwierdza (bo musi potwierdzać) słuszność przewrotu majowego, a jednostki choć wolne, powinny same z siebie siłą swej woli, przewrót ów poprzeć. Ci zaś, co się sprzeciwią zostaną zmiażdżeni, przecież ojczyźniana walka z anarchią – to obiektywna konieczność dziejowa, a z tą się wygrać nie da. Czyż nie?
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka