Kataryna liczy Wałęsie pieniądze. Czarnecki liczy Wałęsie pieniądze. I Bielan liczy Wałęsie pieniądze. Wszyscy liczą Wałęsie pieniądze, bo najlepiej liczy się pieniądze cudze, nie własne. Nawet, a może zwłaszcza, jeśli są to pieniądze zarabiane legalnie, w świetle jupiterów. Gdyby Wałęsa, tak jak Cenckiewicz, dostał, w zamian za historyczne zasługi, synekurę w radzie nadzorczej państwowej spółki, pewnie by mu nie liczyli. W końcu Cenckiewiczowi nie liczą, widać chłop się znał na nadzorowaniu i branży paliwowej. Czarneckiego jeszcze jakoś można zrozumieć, w końcu, jak się ma przed oczyma perspektywę diety poselskiej, to po prawicowemu można nie tylko do portfela zaglądać, ale robić i inne mentalne fikołki, wygibasy, szpagaty. Facet był u Leppera, czyli dla diety zrobi pewnie wszystko. Bielana zrozumieć trudniej, było nie było, ale dziś u Moniki Olejnik nie tylko mówił, że rząd Mazowieckiego był rządem niepodległym (a jednak), ale że nie widzi nic złego w wykładach byłych prezydentów, i to za pieniądze. Byle by to nie były wystąpienia dla partii. I nic dziwnego, że nie widzi w tym nic złego. Patrząc na sondaże, to jakoś Pan prezydent będzie sobie musiał po prezydenturze dorabiać. Trzymajmy tedy Bielana za słowo, a Lechowi za wykład PiS nie będzie mógł płacić. Tylko kto wówczas zapłaci? Tadeusz może i święty, ale za to skąpy, a elektorat PiS biedniutki, nie potrafią nawet zrobić jednej, maciupeńkiej gazetki codziennej, o telewizji nie wspominając. Tylko biorą kasiurkę od Skarbu Państwa. Wałęsie pieniądze liczy też kataryna, bo Wałęsę o żadne polityczne motywacje nie podejrzewa.
Ja Wałęsy o żadne polityczne motywacje nie podejrzewam. Były prezydent od lat zarabia wykładami, z których ma - jak sam powiedział dziennikarzom - "po parę milionów". A wykłady są różne, raz się przemawia na uniwersytecie, raz w supermarkecie, a raz na zjeździe jakiejś partii, niechby i ona reprezentowała interesy Kremla, co to Wałęsę obchodzi? Wałęsa już od dawna nie jest politykiem tylko symbolem do wynajęcia, przykładanie do niego politycznej miary nie ma sensu.
Ale nie tylko przykładanie politycznej miary nie ma sensu, ale to przykładanie może też bawić: Bawią mnie wygórowane oczekiwania wobec Wałęsy, zwłaszcza ze strony ludzi, którzy odkryli go na nowo dopiero gdy zaczął być użytecznym młotem na Kaczory. Jaki jest Wałęsa, wiadomo od dawna, skąd więc to rozczarowanie? Od kiedy bawią katarynę ludzie, którzy odkryli Wałęsę na nowo, nie wiadomo. Ale chyba znowu nie aż od tak dawna, sama kataryna antywałęsowy świat odkryła zaledwie parę lat temu, po aferze Rywina Ja wówczas potrafiłam bronić każdego głupstwa wyczytanego w "Gazecie". Kiedyś na spotkaniu służbowym ktoś, kto akurat dobrze znał to środowisko, powiedział: "Nie wierzę Michnikowi za grosz". Zapadła grobowa cisza, a ja byłam wstrząśnięta, że można popełniać takie świętokradztwo! Cóż, jak mawiają starzy, mądrzy ludzie, najgorsi zawsze byli neofici.
Wałęsie liczą pieniądze, a wolnościowy milczą. A przecież jest wolny rynek, kto chce to Wałęse zaprasza i mu płaci. Najgorsze w wolności jest to, że ktoś będzie robił to, co nam się nie spodoba. Na przykład podda się eutanazji albo wykupi wstęp na wykład Wałęsy. Z wolną wolę zawsze kupa jest nieprzyjemności, więc chyba powinni jej w końcu zakazać. Ale Wałęsie nie tylko liczą pieniądze, ale też wyzywają od zdrajców. A konkretnie Jacek Żakowski: Jeżeli Lech Wałęsa poparł Ganleya to znaczy, że przeszedł na stronę interesów Kremla. To jest przykre, ale taki jest opis rzeczywistości . Coś chyba Żakowski idąc rano do pracy zapomniał wysiedzieć swojego jaja rozumności. Ostatnio taki poziom właściwy był Maciejowi Rybińskiemu, który zdrajców, antysemitów znajduje co rusz w tekstach dla antymainstremowego Axel Springera. Teraz o Wałęsie pisnął Żakowski, strach stawać między tymi, naszymi elitami medialnymi. Albo się nienawidzi Żydów, albo się klęczy u klamki Kremla. Ale na blogach, co zmieniają świat, przecie nie lepiej, a może nawet i gorzej. W końcu tekst Żakowskiego, to nie poziom Ściosa, który do Bermana przyrównał do Michnika i Jana Józefa Lipskiego, choć przecież jak wspomina Jarosław Kaczyński: Obroniłem doktorat, odpocząłem jeden dzień i poszedłem do Jana Józefa Lipskiego zgłosić się do KOR. Ale czy Berman - Lipski mógł odmówić komuś, kto w doktoracie pisał, że Państwo polskie odrodzone w roku 1918 było państwem burżuazyjnym,w stosunku do uczelni w posunięciach władz sprzed 1968 r. (...) nie można było znaleźć tendencji do likwidacji samorządu, zaś w samym dziele cytował Werblana, Urbana, Kliszkę, Gomułkę, Cyrankiewicza i Bóg (raczej Lenin) jeden wie kogo jeszcze. Chyba nie, chyba Lipski nie mógł odmówić, wszak ręka rękę myje, Berman Różańskiego, a Lipski Kaczyńskiego.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka