PiS nieudolnie, bo nieudolnie, ale z uporem godnym lepszej sprawy próbuje znowu wprowadzić narrację o Polsce w ruinie. No cóż, to kolejna projekcja własnych działań, coś jak oskarżanie PO-owców o kradzież i korupcję (biedny Kamiński z Wąsikiem miliony wydali na podsłuchy i prowokacje i nie znaleźli nic, z czego by można sklecić oskarżenie, nikt nawet leżących pieniędzy publicznych podnieść nie chciał:). PiS-owski komentariat jak kania dżdżu wygląda zaś jakiejś katastrofy, czy choćby wysokich cen czegokolwiek, żeby ich straszenie drożyzną było jakkolwiek wiarygodne.
Tymczasem najprawdopodobniej czeka nas deflacja – tak często towarzysząca rządom Tuska. Tym razem główną przyczyną będzie jednak czynnik głównie kryminalno-prawny – po prostu z dużymi oporami, ale znika nawis korupcyjny PiS.
Jest to mało nagłaśniany temat - ładnych parę procent PKB lądowało bezpośrednio w kieszeniach polityków oraz krewnych i znajomych PiS generując podwyżki cen od energii elektrycznej po chleb i masło codzienne. A w końcu transferowanie publicznych pieniędzy za granicę na prywatne konta, niewydarzone inwestycje, promowanie „swoich” miernot, pisanie prawa pod konkretnych ludzi ma swoje koszty – między innymi wzrost inflacji.
Niestety ciągle jeszcze na stanowiskach są pozostałości ekipy PiS – od szefa NBP, po Sąd Najwyższy i TK i spółki skarbu państwa, którzy mają od prezesa bojowe zadanie wywoływać jak największy chaos w kraju i próbują wprowadzać program PiS - „Polska w ruinie”.
Dlatego jak chcesz mieć niższe ceny nie wolno głosować na żadne Zjednoczone Prawice. Nawet w PE będą próbować leźć w szkodę i wprowadzać maksimum chaosu – a to zawsze kończy się wzrostami cen:)
Inne tematy w dziale Polityka