Tym bardziej, że od dłuższego czasu nerwy ma w nie najlepszym stanie, co widać, słychać i czuć, zwłaszcza na wiecach. Ta choroba będzie z korzyścią i dla PiS i dla zdrowia premiera:)
Wiemy, że będzie to raczej debata Tusk-Rachoń, bo nie przewidziano wzajemnego zadawania pytań przez uczestników debaty. Ale nawet w tak przyjaznym środowisku Morawiecki koło Tuska to wielkie ryzyko. Mateusz przecież jest absolwentem Uniwersytetu w Hamburgu, pracował w centrali europejskiego banksterstwa w Frankfurcie nad Menem, napisał z niemieckim profesorem Frankiem Emmertem książkę „Prawo Europejskie” a po powrocie do Polski znalazł robotę w założonym w 1988 roku jako miejsce bezpiecznego lądowania z niezłymi zarobkami po upadku PRL przez nomenklaturę PZPR Banku Zachodnim.
Po niemiecku Morawiecki mówi dużo lepiej niż Tusk – to niemal drugi język naszego aktualnego premiera. A teraz, przy końcu kampanii opartej na „Fur Deutschland” PiS chce go postawić obok znacznie mniej niemieckiego Tuska w publicznej TVP. Jeszcze się biednemu Mateuszowi w nerwach zaczną się wymykać inwektywy wobec opozycji po niemiecku. No brawo wy:)
O tym, że słowa o zdrajcach Polski i komuchach padające z ust wieloletniego pracownika banku założonego przez PZPR Morawieckiego będą kompletnie niewiarygodne nie trzeba chyba wspominać. Podobnie jak słowa o „niemieckiej wrednej UE” autora książki „Prawo Europejskie” , zastępcy dyrektora Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej .
To był naprawdę kiepski pomysł z tym Morawieckim vs Tusk, nawet jeśli Tusk nie będzie mógł zadać żadnego pytania (oczywiście jak Mateusz będzie miał ochotę pojeździć po Donaldzie i zadać mu parę „niewygodnych pytań” bez możliwości riposty, Rachoń raczej nie będzie oponował:)
Dużo lepiej dla partii, jeśli Mati złapie jakiegoś koronawirusa i ze względu na bezpieczeństwo innych członków debaty nie będzie mógł się zjawić. To był błąd, godzenie się na tą debatę, lepiej było ignorować te naciski...
Inne tematy w dziale Polityka