Jako wieloletni praktyk polityki obserwujący od lat z wewnątrz poczynania rządów Beatki naszej kochanej i wymuskanego Mateusza mam pewną ciekawą i chyba dość prawdopodobną koncepcję dotyczącą tego, co się dzieje w Izraelu. Tłumaczy je sześć prostych słów:
„The things i do for love.”
https://youtu.be/UIfoekijm4I?t=42
To, że Netanjachu oskarżony jest o liczne nadużycia i udział w podejrzanych interesach to nic niezwykłego. Po to mamy dziennikarzy i sądy, żeby drążyły takie sprawy i nie pozwalały zapomnieć politykom, że są takimi samymi obywatelami jak wszyscy inni i władzę sprawują tymczasowo. Zwykle takie procesy sądowe są skomplikowane, ciągną się latami i nie powodują wielkich trzęsień ziemi. Czasem jakiś polityk pójdzie siedzieć, czasem nie, zależy to od wielu czynników i jest to normalne.
Ale jest jedna rzecz w której premier Izraela wtopił potężnie i głupio. Jego żona wyłudziła kiedyś paręset tysięcy dolarów publicznych pieniędzy – w sumie drobiazg.
Tylko, że sprawy się skomplikowały po tym jak Netanjachu próbował wręczyć łapówkę prokuratorowi generalnemu Izraela za odpuszczenie sprawy, a żona w międzyczasie przyznała się przed sądem do zarzutów. Sytuacja jak z komedii politycznej:)
I zrobiło się poważnie – bo tu nie ma co gdybać, jest przyznanie się do winy i fakt korupcji. Z powodu naprawdę niewielkich pieniędzy i głupiego niedogadanie się w małżeństwie obecny premier znalazł się na naprawdę nieciekawej pozycji z perspektywą spędzenia ostatnich lat życia w więzieniu.
W tej sytuacji nie trzeba było nawet żadnej agentury, wystarczy, że Benjamin pooglądał wieczorem wiadomości z Europy i usłyszał o sprawie polskiego KPO i przepychanek z Brukselą. I wpadł na pewnego pomysła, przegłosujemy sobie ten problem w Knesecie bo mamy większość:)
No i się zaczeło. Protestujący mają rację – Izrael jak państwo w stanie ciągłej wojny nie może sobie pozwolić na podejrzenia o upolitycznieniu sądów. Zbyt wiele trudnych i moralnie wątpliwych decyzji podejmuje się w konfliktach zbrojnych, żeby musieć się jeszcze tłumaczyć, czemu np. człowiek odpowiedzialny za niecelne ostrzelanie strefy Gazy jeszcze nie siedzi. Dlatego zawsze dobrze móc z miedzianym czołem powiedzieć, że takie są procedury i sąd tak orzekł, my nic nie możemy, procedura i praw rzecz święta.
Próby robienia Budapesztu w Jerozolimie to gorzej niż zbrodnia, to błąd i myślę, że trwają już prace nad załagodzeniem sprawy.
I pomyślcie, że to wszystko wydarza się przez przez niefrasobliwość jednej kobiety.
Dlatego zawsze bawią mnie te wszystkie teorie o wielkim spisku polityków i walce o wartośći. Jako praktyk polityki zbyt dobrze wiem, że często tak to właśnie wygląda, ktoś coś chlapnie, kogoś obrazi albo chce sobie dorobić i się zaczyna lawina, czasem o zasięgu ogólnoświatowym, a nawet jakaś wojna wybucha. A tłum tropicieli prawdy usiłuje znaleźć w tym chaosie jakiś spisek, bo przecież nie może być tak, że to wsystko się stało przypadkiem. Otóż może:)
Jako ilustracja świetnie nadaje się „Kariera Nikodema Dyzmy” kiedy jedno celnie zdanie „Sałatki szkoda” unosi Nikodema na ministerialne salony.
Inne tematy w dziale Polityka