Inflacja nie zaczęła się wczoraj. Ani nawet w zeszłym roku. Zlikwidowanie stabilnych cen, które prawie się nie zmieniały przez „osiem długich lat” było osiągnięciem pierwszego roku rządów Beatki naszej kochanej. Od 2017 roku ceny podstawowych produktów rosną regularnie, zgodnie z przewidywaniami każdego, kto ma choćby podstawowe pojęcie o ekonomii.
Już w trzecim roku obowiązywania rozmaitych plusów GUS po cichu zaczął donosić o powiększającej się wśród Polaków biedzie. Po prostu zawsze tak jest, jak się politycznie próbuje przekupić wyborców biletami NBP, to te bilety tracą wartość i zawsze jak się dostaje puste pieniądze, to można kupić za nie mniej niż jakby się ich nie dostawało.
Dobrozmienni blogerze zaczęli zakrzykiwać tą niewygodną prawdę z równym zapałem jak obecnie wychwalają przewagi rosyjskiej armii i geniusz Putina. W sumie słusznie zakładają, że jak ktoś uwierzył w „Polskę w ruinie” czy Misiewicza asa wywiadu i słyszał latami 3 wybuchy to uwierzy w każdy kit:)
W końcu jednak nawet do najbardziej podatnych na propagandę zaczęły docierać te proste fakty, że z PiS-owskimi plusami stać ich na mniej niż bez nich. Ministrowie rządu PiS na czele z patologicznym już kłamcą Morawieckim zaczęli żałosne próby pokazania, że ceny nie rosną. PiS-owa blogosfera zaczęła kampanię pod szyldem - „wysokie ceny są dla ciebie dobre, nasz drogi wyborco” i „inflacja zawsze smaczna i zdrowa”.
Jakie są środki zaradcze podejmowane przez rząd? Szef NBP Glapiński zalicza wtopę za wtopą pokazując totalną niekompetencję. Jego działania są nie spójne i spowodują wzrost rat kredytu i inflacji równocześnie – jak widać PiS-owemu ekspertowi zawsze można zaufać, że wybierze najgorszy możliwy wariant. O celu inflacyjnym 3% w przyszłym roku nawet nie ma co wspominać, chyba wszyscy się roześmieli na ten komunikat łącznie z elektoratem PiS:)
Wyborcy PiS na co dzień pokazują, że są kompletnymi frajerami – gardłują za złodziejami i kłamcami, żeby pogorszyć swój poziom życia. Co więcej się z tym obnoszą. Nie zostaje im nawet ta skromna pociecha, że pogorszą życie wykształciuchom – ci zainwestują gdzie trzeba posiadane środki i unikną inflacji, a za swoją pracę po prostu zażądają wyższej pensji. A elektorat PiS-owski jak zażąda podwyżki to zostanie zastąpiony licznie sprowadzonymi przez PiS Ukraińcami.
Tak, że brawo wy, nasz drogi PiS-owy elektoracie. Sami sobie biedę fundujecie poniżając się głosowaniem na PiS:)
Inne tematy w dziale Gospodarka