R. Włodkowski R. Włodkowski
13
BLOG

Podróże kształcą

R. Włodkowski R. Włodkowski Kultura Obserwuj notkę 0

Podróże kształcą – nawet w czasach, gdy są one tak popularne.

Gdański port lotniczy przypomina bardziej dworzec autobusowy niż lotnisko. Ustawiają się długie kolejki do okienek. Ludzie idą na piechotę do i z samolotów. Zasadnicza różnica jest taka, że samolot czeka na spóźnialskich, autobus zamyka drzwi przed nosem.

Hamburg. Utknąłem – mówią, że mgła w Londynie uniemożliwiła loty. W zamian mogę lecieć do Kaliningradu – czy on się jeszcze tak nazywa?

Panie z obsługi uspokajają, twierdząc, że wszystkie loty w Londynie są opóźnione, więc poczekają.

W samolocie dowiaduję się, z The Independent, że sytuacja w państwowej służbie zdrowia w UK jest bardzo zła. Ostatnio w trzech angielskich szpitalach zmarło ponad 300osób z powodu choroby skóry, która przerodziła się w poważną infekcję. Szpitale były brudne i przepełnione; brakowało personelu. Winni byli podobno dyrektorzy, którzy wprowadzili przesadne cięcia budżetowe. Pomyślałem, że nie jest tak źle z naszą służbą zdrowia.

W Londynie katastrofa organizacyjna. Tłum ludzi ciśnie się do wąskiego przejścia. Punkty kontroli są niewydolne. Najpierw stoję w bezładnym tłumie pchającym się do wąskiego przejścia – kto pierwszy, ten lepszy, chociaż nie depczemy sobie po nogach. Potem w długiej kolejce do punktu bezpieczeństwa. Trwa to ponad dwie godziny. Gdy przedostaję się do terminalu okazuje się, że mój samolot odleciał. Zostawił nie tylko mnie. Spotykam dwóch Niemców Jensa i Mikaela. Proponuję im wspólne działanie. Pan z United Airlines o azjatyckich rysach przepisuje nam bilety na następny dzień. Nie oferuje żadnego hotelu, w zamian sugeruje kontakt z Lufhansą. Znalezienie przewoźnika zajmuję nam dobrą godzinę. Obsługuje nas Rosjanka rodem z Moskwy. Pozytywnie reaguje na moje słowiańskie pokrewieństwo. Załatwia nam bezpłatny hotel.

W hotelu spotykam trzy Polki. Agnieszka pracuje w recepcji już trzy lata i ma zamiar zostać jeszcze „tylko” pięć, bo ludzie są tu zbyt zimni. Patrycja – barmanka jest w Londynie sześć miesięcy i nie myśli o powrocie. Może z czasem zmieni zdanie. Na pytanie czy idzie głosować śmieje się i odpowiada - „No tak, powinnam”. Dobry obiad – do wyboru do koloru, na koszt Lufthansy.

Pobudka o 4 rano. Przy odprawie bagażu okazuje się, że pan z UA źle przepisał bilety. Na szczęście pani z UA jest kompetentna i poprawia błąd kolegi. Przeżywamy chwilę grozy, bo okazuje się, że jest więcej chętnych niż miejsc w samolocie. Na szczęście starcza dla nas.

Ciasno, ciasno, ciasno. Podróże samolotem są bardzo niezdrowe. Siedzi się w ciasnocie, nie rusza, tylko konsumuje kolejne, niezdrowe posiłki.

W Chicago na odprawie spotykam Polkę – ponurą Renatę. Pewnie tak musi, bo jest na służbie. Znajomi Niemcy śmieją się, że Polacy rządzą światem. Rozmowa z oficerem imigracyjnym jest krótka – po sprawdzeniu odcisków mogę iść dalej.

Nocna jazda po Chicago, z soboty na niedzielę. Wymarłe miasto. Żadnych przechodniów, zaledwie kilka samochodów. W centrum, nad brzegiem jeziora, w dzielnicach mieszkalnych. Nikt do nikogo nie strzela, nikt nikogo nie ściga. Chyba wszyscy poszli spać. O 4 rano zamykają się kluby. Wychodzi garstka młodych ludzi – pakują się do taksówki i odjeżdżają. To zupełnie inne ulice niż te, pokazywane w amerykańskich filmach.

Wszyscy Amerykanie, z którymi rozmawiam cieszą się, że już niedługo skończą się rządy Georga W. Busha. Entuzjazm na ich twarzach jest żywiołowy.

W Sky News wydarzenie dnia - debata Tusk (czytaj. Task) – Kaczyński. Redaktor zwraca uwagę na różnice w stosunku do spraw zagranicznych – konfrontacyjne Kaczyńskiego i pojednawcze Tuska, oraz na kwestię obecności wojsk polskich w Iraku.

Znowu port lotniczy w Gdańsku. Jaki on jest przytulnie malutki.




an

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura