Media - czwarta władza, czy piąta kolumna? Takie pytanie zadał w transmitowanym dzisiaj przez Radio wykładzie biskup Adam Lepa. Trudno streszczać cały wywód, który nawiasem mówiąc, wygłoszony był w znanej w Radiu retoryce oblężonej twierdzy. Biskup poruszył w nim wiele wątków – mnie zainteresował jeden; mianowicie teza, że media w Polsce nie są czwartą władzą, co określił mianem mitu, lecz władzą pierwszą, superwładzą lub wręcz piątą kolumną.
To prawda, że media nie są czwartą władzą - ani w Polsce, ani na świecie. Jest to chwytliwe hasło rozpowszechniane przez samych zainteresowanych. Jednak twierdzenie, że stanowią autonomiczną siłę sterującą państwem trudne jest do obrony. Media rzecz jasna próbują kształtować opinię publiczną, urabiać poglądy i wpływać na decyzję obywateli. W skrajnych przypadkach posuwają się do manipulacji i kłamstwa – w Polsce nagminnie. Dość naiwnym poglądem jest ten, który zakłada ich czysto informacyjną funkcję, lub ich obiektywizm – na który się kreują.
Media służą zawsze jakiejś grupie interesów. Są zatem narzędziem w ręku środowisk politycznych, biznesowych bądź innych grup społecznych, mniejszych lub większych. Media państwowe mogą być o tyle wyjątkiem, że ich przekaz może być wynikiem politycznego konsensusu, ale chyba nie w Polsce, gdzie są zawłaszczane (piękne słówko wymyślone przez polityków) przez partie pozostające u władzy.
Częstym argumentem na rzecz autonomiczności mediów jest przykład Gazety Wyborczej. Wskazuje się, że medium to realnie wpływa na polską politykę. Jest to jednak nieporozumienie. Sytuacja przedstawia się dokładnie odwrotnie. To pewne środowisko polityczne posługuje się tytułem do realizowania swoich celów, próbując kreować je na obiektywne i niezależne ideologicznie.
Decydenci nie muszą przy tym czytać ani cenzurować materiałów – wystarczy odpowiedni dobór kadr. Przeżywaliśmy to na naszej skórze już nie raz, kiedy niewygodni dziennikarze byli zwalniani lub sami odchodzili, a w ich miejsce pojawiali się ideologicznie poprawni. Ostatnim przykładem wydaje się być odejście Tomasza Lisa z Polsatu.
Albo – czy Pana Jana Pośpieszalskiego trzeba pilnować? - Nie, on przypilnuje się sam.
Wracając więc do tezy biskupa Adama Lepa trzeba przyznać rację, że media nie są czwartą władzą, ale zgodzić się nie można, że stanowią autonomiczną siłę polityczną.
Inne tematy w dziale Polityka