Niezwykle dowcipny pan w „średnim”wieku. Bystre oko i cięty język. Nie, nie język lecz ołówek, a raczej kredka. Trudno się nie śmiać, oglądając jego produkcje. Są co prawda tacy, którzy odsądzają go od czci i wiary, ale to tylko dodaje waloru twórcy satyry – w końcu obrazoburstwo, to jej fundament. Można by rzec twór doskonały, jednak jest w nim jakaś asymetria, zachwianie, nierównowaga, która powoduje, że dzieło, jak źle załadowany statek niebezpiecznie przechyla się na jedną stronę – coś, co świadczy o zniekształconym przekazie twórcy Simpsonów i Futuramy.
Świat według Matta Abrama Groeninga składa się w 100 procentach z mężczyzn idiotów i mądrzejszych lub rzadziej trochę mniej mądrych kobiet. I nie chodzi tu o to, że jest tam 100% idiotów z chromosomami XY – bo to satyra, a o to, że obraz kobiety jest w nim wyidealizowany.
Twórcy zawsze mieli tendencję do idealizowania płci pięknej. Wynikało to pewnie z męskiej potrzeby poszukiwania doskonałej partnerki a z drugiej strony kobiecego poczucia niedowartościowania. Jeżeli pojawia się nawet kobieta zła, to jest ona albo skrzywdzona przez mężczyzn, albo przynajmniej karykaturalnie inteligentna. Częściej tego rodzaju typ występuje w bajkach, oraz ostatnio w tasiemcowych serialach, niż w „poważnej twórczości”.
Groening w tym sensie wpisuje się w klasyczny nurt twórczości: Jeżeli mówimy o kobiecie - mówimy tylko dobrze. To bardzo chlubna postawa jednak paradoksalnie daleka od idei równouprawnienia. Satyra wszak nie służy składaniu hołdu, lecz krytyce ludzkiej natury i ludzkich charakterów; następnie oswojeniu się z przykrą o nich prawdą. Niektórzy dodają do tego cel edukacyjny lub resocjalizacyjny, ale to idealistyczne mrzonki.
W „normalnym” dziele literackim czy filmowym tego typu zniekształcenie rzeczywistości nie rzuca się aż tak bardzo w oczy. Satyra, jak soczewka, wyolbrzymia ten efekt w sposób przez twórcę prawdopodobnie niezamierzony. Znajdujemy się więc w dość osobliwym świecie, gdzie istnieje rasa normalna i rasa doskonała. (Drobnymi wyjątkami są siostry Marge lub jej fryzura). Albo ujmując to trochę inaczej, pokazani są ludzie na idealnym tle.
Postaci z Simpsonów i mniej z Futuramy są akceptowane i bardzo popularne – zwłaszcza męskie. Śmianie się z siebie samego nie zaszkodzi, a może nawet przynieść ulgę, może nawet pomóc spojrzeć na bliźniego bardziej tolerancyjnie. Dochodzi nawet do tego, że bohaterowie Groeninga stają się wzorcami dla dzieci, młodzieży i dorosłych mężczyzn. Choć środowiska konserwatywne nie mogą tego znieść, całe rzesze powtarzają teksty i zachowania Homera czy Barta na wszystkich kontynentach.
Niestety nie powtarzają Lisy ani Marge.
Inne tematy w dziale Kultura