R. Włodkowski R. Włodkowski
12
BLOG

Western 7

R. Włodkowski R. Włodkowski Kultura Obserwuj notkę 0

W miasteczku zapanowało istne szaleństwo. Wszyscy biegali jak opętani, szykując się do zbliżającego się pojedynku. Strzelali w powietrze, rozbijali sobie wzajemnie butelki na głowach (raczej puste, bo szkoda byłoby whisky). W patetycznych mowach na placu wylewali swoje żale wobec bandy szeryfa, życząc mu rychłej porażki i śmierci. Największą niechęć budził Jack Bada Twarz, który okrzyknięty został przez większość zgromadzonych oszustem. Mimo, że należał on do prawdziwych twardzieli z tłumionej złości zbladł jeszcze bardziej.

Tylko Długi Wytrych ku zaskoczeniu kowboi i gawiedzi, zamiast biadolić i pomstować, zdjął kapelusz i w jego miejsce włożył na głowę błazeńską czapkę z wielkimi jak on rogami, do których przyczepione dzwoneczki pobrzękiwały przy każdym ruchu głowy. Jego docinki pod adresem Bladej Twarzy i innych były tak dowcipne, że zgromadzeni pokładali się ze śmiechu, nawet jeżeli dotyczyły ich samych. Żal się zrobiło, kiedy skończył i zdjął czapkę. Wszyscy odczuli, że marnuje talent. Po nim Waldo Kamienna Twarz, brzmiał jak płaczka na pogrzebie.

Na koniec kowboje wyciągnęli z pochew rewolwery i zgodnie strzelili sobie w stopy. Po chwili, podskakując na jednej nodze, radośnie ruszyli do salonu, żeby oblać wielkie zwycięstwo.

- Zwycięstwo? - zastanawiali się wyglądający przez okna mieszkańcy.

Szeryf Jerry dumnie patrzył na zachodzące słońce; zupełnie inaczej niż Cwany Cooper, który przykleił sobie do twarzy skwaśniały uśmiech, unikając spojrzeń prosto w oczy. Natomiast Długi Wytrych, który jako jeden z nielicznych nie strzelił sobie w stopę, ale i tak został ranny w wątrobę przez zabłąkaną kulę, wsiadł na konia i w szalonym pędzie jeździł po miasteczku bez sensu i celu, jakby mógł w ten sposób zawrócić czas.

an

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura