Dawno, dawno temu Pan Rafał Ziemkiewicz był felietonistą „Najwyższego Czasu”. Pisał krótkie felietony na różne tematy, bodaj na ostatniej stronie gazety. Jeden z nich dotyczył inkwizycji nowożytnej. Pan Ziemkiewicz twierdził, że nie była ona taka zła, a za cierpienia ludzi, których wówczas prześladowano winne były władze świeckie, bo to one więziły, torturoway i mordowały.
Wywiązała się między nami krótka polemika, w której ostatnie słowo miał Pan Redaktor. Porównał on wówczas inkwizycję do sądu partyjnego, a bycie członkiem kościoła katolickiego do przynależności partyjnej. Kto chciał mógł się wypisać z kościoła, a inkwizycja tropiła tylko tych, którzy z przewrotności swego charakteru tego nie uczynili, a działania partii dezawuowali – tak by można w jednym zdaniu można ująć sens wypowiedzi Pana Rafała.
Nigdy nie miałem okazji odpowiedzieć na ten argument, bo czytelnik nigdy nie ma równych szans z redaktorem. Czynię więc to teraz, choć pewnie świadków tej spóźnionej polemiki będzie można policzyć na palcach jednej ręki.
Nie będe rozpisywał się na temat historii inkwizycji. Kto ciekaw, niech zajrzy do książek lub internetu. Jedno jednak nie ulega wątpliwości: Przynależność do kościoła katolickiego w XVI-wiecznej Hiszpanii i Portugalii nie była przedmiotem wolnego wyboru.
Jedną kwestią była niemożność wyznawania protestantyzmu, który był zakazany, druga to Dekret z Alhambry, który zmuszał Żydów do opuszczenia kraju lub „nawrócenia” się na katolicyzm. Oczywistą sprawą było, że wielu prześladowanych próbowało znaleźć wyjście z tej sytuacji poprzez formalne przyjęcie katolicyzmu i potajemne praktykowanie swojej wiary. Tu pojawiała się inkwizycja, która tępiła tego typu ludzi.
Paradoksalnie zgadzam się z Panem Ziemkiewiczem, że można tę sytuację przyrównać do przynależności i dyscypliny partyjnej. Nawet znam tę partię. Wielu z nas żyło w kraju przez nią rządzonym, a nasi sąsiedzi na wschód od Buga zapoznali się z jej w pełni rozwiniętą formą.
Tak! We wszystkich ustrojach totalitarnych działały i działają te same mechanizmy. Istnieje jedna, prawdziwa „partia” ze swoją jedyną, prawdziwą ideologią. Trzeba się jej podporządkować, albo zniknąć. I podobnie jak w XVI-wiecznej Hiszpanii i Portugalii, to nie działacze partyjni wsadzają do więzień, tortutują i rozstrzeliwują, lecz władze świeckie.
Dziwiło mnie tylko jedno – dlaczego Pan Ziemkiewicz nie zauważa(ł) tej parareli. Czyżby w pewnym obszarze uczuciowym wyłączała mu się logika?
Inne tematy w dziale Polityka