Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Nb. Granatowa Policja uratowała getta przed wymarciem z głodu, pozwalając na masowy przemyt żywności z "aryjskiej" strony. Nikt nie mówi, że za darmo, ale policjanci też ryzykowali życie, przepuszczajć szmuglerów, albo wręcz z nimi współpracując.
Nie zwalajmy winy na internet i media społecznościowe. To są jedynie nośniki złych emocji. Natomiast emocjami zarządzają zawodowi mąciciele. I jeśli już wspominamy o internecie i mediach społecznościowych, to nie zakładajmy milcząco,, że chodzi wyłącznie o polski internet i polskie media społecznościowe. Nie w polskim internecie i nie w polskich mediach społecznościowych zaczęła się moda na "polskie obozy śmierci" i "antysemityzm wyssany z mlekiem matki". Autorami tych podłych słów są "przede wszystkim" czołowi politycy izraelacy. Rozpowszechniają je czołowe stacje telewizyjne i gazety na całym świecie, a w Polsce może jedynie nieliczna grupa nienawistników, których trudno nazwać Polakami. O szmalcownikach, Jedwabnem, Kielcach, karuzeli pod gettem, jako pierwsi mówili Polacy, ale nie po to, żeby komukolwiek "dowalić", tylko żeby potępić przestępców i udokumentować ich czyny. Stąd "Medaliony" Nałkowskiej, wiersz Miłosza "Campo de Fiori" i raporty o niemieckim Holocauście słane bezskutecznie przez polskie podziemie do Londynu i Waszyngtonu, stąd misje Karskiego i Pileckiego. Stąd wzięły się również archiwa IPN, bez których profesor Gross i inni miłośnicy prawdy nie byliby w stanie napisać ani słowa o Jedwabnem, szmalcownikach, Kielcach i granatowej policji. Mając te materiały do dyspozycji, "dowalaniem" zajęli się dopiero zawodowcy krajowi i zagraniczni, z brooklyńskimi wydrwigroszami na czele. W archiwach IPN nie brak też materiałów o "Żagwi", żydowskich funkcionariuszach aparatu komunistycznej przemocy, Koniuchach i triumfalnych bramach dla Armii Czerwonej, ale są to materiały zastrzeżone, o których tobie Polaku ani mru mru, jeśli nie chcesz być nazywany antysemitą. Zasada ani mru mru na te tematy obowiązuje również w szeregach wspomnianych miłośników prawdy, a potem wielkie zdziwienie, że o Judenratach szemrze cały internet.
https://www.youtube.com/watch?v=gMAOSUylteo
Ciekawi mnie też co szanowny pan sądzi o definicji antysemityzmu opracowanej przez międzynarodową organizację IHRA?
Gdybym sobie poszedł, to bym nie pisał tych słów, które Pan teraz czyta :)
PJ
Czyli nie ma pan nic do powiedzenia w sprawie IHRA.
Brak odpowiedzi też jest jakąś odpowiedzią.
Zauważcie, że moje pretensje o mówienie o historii
"natrętnie, obsesyjnie i w wyraźnie prowokującym tonie. Nie po to, aby informować, czy upamiętniać, ale wyłącznie po to, aby wzbudzić złe emocje tam, gdzie ich jeszcze nie ma, aby zintensyfikować niechęć tam, gdzie już jest, aby pogłębić nienawiść u tych, którzy już na nią zachorowali."
jest zwrócone zarówno wobec strony polskiej jak i strony żydowskiej.
To, która ze stron jest bardziej winna, która "zaczęła" konflikt, która ma "więcej racji" - nie jest tu dla mnie tematem, bo takie analizy tylko nakręcają spiralę konfliktu. Więc świadomie z takich analiz rezygnuję.
Tu chodzi o sam mechanizm obustronnej bezmyślności i poddawaniu się manipulacji: zarówno żydowscy fanatycy konfliktu jak i polscy fanatycy konfliktu dają się wodzić za nos politykom i mediom, którzy rozgrywają ich jak chcą.
A to wydaje się takie proste: nie dać się zrobić pionkiem w tej grze, nie dać się napuścić na siebie nawzajem. Odmówić. Zaprzestać.
Utopia?
Oczywiście, że utopia.
Niestety, natura człowieka, jest taka, że uwielbia konflikt i kocha nienawidzić.
Doskonale widać to w komentarzach pod tekstem.
Nie tylko tutaj! :) W innych miejscach netu komentarze w podobnym duchu zamieszcza "strona żydowska".
Wśród fanatyków, którymi zawładnęły złe emocje, nie ma żadnych różnic narodowościowych.
To oczywiste, że Żydzi i Polacy niczym się nie różnią.
"I żądają od siebie nawzajem przeprosin, skruchy i pokuty za czyny popełnione przez od dawna już nieżyjących ludzi. Jednak nietrudno się domyślić, że gdyby takie przeprosiny się pojawiły, wtedy powiedzą: „to za mało!”. Lub powiedzą: „to za późno!”. Lub powiedzą: „to nieszczerze!”. "Czyli pułapka?Nie ma wyjścia?
PJ
Niestety, natura człowieka, jest taka, że uwielbia konflikt i kocha nienawidzić.
___________________________________________________________________
Po po Pan pisze oczywistą nieprawdę??
Połowę ludzkości stanowią kobiety, które prawie zawsze wybierają miłość i współpracę! A i mężczyźni im bardziej rozgarnięci tym więcej korzyści dostrzegają w poniechaniu konfliktów i wzajemnej wspólpracy!
jak ja znam tę fałszywą postawę!
wbić kij w mroisko, dokonać prowokacji, próby manipulacji a gdy się nie powiedzie, to użyć uniku, czyli "jestem idelaistą", "wiem, że to utopia, ale dążmy do dobrego celu", itemu podobne mechanizmy neurolingwistycznej ściemy. Panie Pawle. porażka. nie udało się. zonk. krew w piach, nie kupiliśmy tego towaru.
Ale Pan naiwny :)
Ja JESTEM idealistą. Nie muszę niczego udawać, ani używać żadnych uników.
Piszę, jak jest, ale nie liczę na to, że nastąpi - po moim tekście - jakiś cud, bo takie pojedyncze teksty nie mogą niczego w ogólnym obrazie zmienić. Nawet na ułamek milimetra.
A jestem idealistą, ponieważ - pomimo, że to wiem - piszę takie teksty.
I będę pisał nadal.
PJ
Zdanie godne tego łajzy Idumejczyka Heroda.
Typowe żydowskie postawienie sprawy. Nie ma czegoś takiego jak "ich prawda", jest prawda.
Jedni kłamią i manipulują, drudzy te kłamstwa i manipulacje obnażają.
W potyczce na mnogość przekłamań, to Żydzi przodują i nie mają w tej mierze sobie równych.
Polacy mogą się tylko bronić. Daremnie, ale jednak.
Przecież to oczywistość? Nie wiedział Pan o tym?
Tylko co to ma wspólnego z "żydowskim postawieniem sprawy", skoro sprawę stawiają tak wszyscy (wszyscy nieobiektywni, zideologizowani, sfanatyzowani), niezależnie od narodowości?
PJ
Proszę nie posługiwać się retoryką o "ich prawdzie", bo to sugeruje jakoby coś takiego istniało.
Albo ktoś kłamie, albo mówi prawdę. Nie ma mowy o żadnej "ich prawdzie", bo coś takiego nie istnieje.
Dużo ma.
Posłużę się klasykiem.
"Jeden Rabin powie tak, drugi Rabin powie tak".
Dokładnie o to chodzi.
PJ
Zgadza się, MÓWIĆ trzeba! Mówić, analizować, poszukiwać (w miarę możności) nowego materiału dowodowego, a nawet formułować oceny i zarzuty - ale NIE KIEROWAĆ ICH WOBEC POTOMKÓW sprawców, którzy nie mieli żadnego wpływu na to, co i jak czynili ich rodzice. Co za tym idzie, wszelkie zarzuty w tej mierze są i powinny być zarzutami HISTORYCZNYMI - a więc nie mającymi najmniejszego nawet odniesienia do osób współczesnych i współczesności. A jak jest, sam Pan tu napisał.
_______________________________________________________________________________
Przykład potopu szwedzkiego chyba najlepiej unaocznia idiotyzm przenoszenia win na n-tych potomków!
Jedyne co ten idiotyzm może przesłaniać to nienawiść.
Jednak pod względem społecznym nie ma tutaj symetrii - agresywny antysemityzm to nisza frustratów, na ogół anonimowych, działających na marginesie życia publicznego, natomiast antypolonizm podszyty żydowskim sentymentem to postawa wielu prominentnych postaci z samego centrum publicznej debaty.
z grupy jaką byli polscy Żydzi przed 1939 rokiem ocalało ok. 10% całości, straty wojenne Polski także były ogromne, jednak istniała zasadnicza różnica - bycie Żydem za okupacji oznaczało wyrok śmierci, bycie Polakiem - niekoniecznie (nie neguję tu ogromu polskich ofiar!) - o tej różnicy zasadniczej chcą jakoś zapomnieć niemal wszyscy w powojennej Polsce ....
a po 1945 roku nastała "Prześniona rewolucja", na którą złożyło się także (mimo ogromnych strat materialnych) także osobliwe wzbogacenie - ktoś zamieszkał w domach wszystkich dawniejszych sztetli, ktoś inny w kamienicach Łodzi, Białegostoku czy Krakowa...
najbardziej zaś chyba tylko zdumiewać może - żywotność polskiego antysemityzmu, coraz głośniej i tu i gdzie indziej artykułowanego,
ale to już doprawdy - polski problem
- szkoda, że nie rozumie pan tej podstawowej różnicy o której pisałam...