Część mediów wpada znów w amok i próbuje upolitycznić sprawę, która polityczną nie jest.
"Czy i jak Gliński może zagrozić niezależności Muzeum?", "Rewolucja w Muzeum Polin. "Potrzebna jest kolejna awantura?" - czytamy w nagłówkach.
Chodzi o sytuację w Muzeum Historii Żydów Polskich "Polin", gdzie wygasa kadencja dotychczasowego dyrektora prof. Dariusza Stoli.
Rozpisany zostaje konkurs, w którym dotychczasowy dyrektor może wziąć udział i może go wygrać.
Jednocześnie, konkurs taki stanowi szansę na to, że pojawi się ktoś nowy, w założeniu - z nową energią, z lepszymi pomysłami.
Konkurs ten nie będzie na pewno fikcją, bo zatwierdzenie na stanowisku dyrektora muzeum wymaga zgody pomiędzy aż trzema niezależnymi od siebie instytucjami: Ministerstwem Kultury, warszawskim samorządem oraz Stowarzyszeniem Żydowski Instytut Historyczny.
Dariusz Stola na stanowisku dyrektora u wielu znajdował uznanie; także wielu miało do niego zastrzeżenia i pretensje.
Jest to całkiem normalna sytuacja i nie może być inaczej.
Rozpisanie konkursu po wygaśnięciu kontraktu dotychczasowego dyrektora jest również dowodem na normalność sytuacji. Nienormalne byłoby zjawisko odwrotne: przedłużanie kontraktu bez weryfikacji, czy istnieją lepsi kandydaci na to stanowisko.
Co należy więc robić, to doceniać, że Warszawa, że Polska mają znakomite muzeum, które - aby o swój poziom dbać - co pewien czas musi wybierać metodą konkursu kolejnych NAJLEPSZYCH do jego prowadzenia.
P.S.
Jeżeli ktoś impregnowany na powyższe argumenty upiera się, że to polityczna motywacja jest po stronie Glińskiego, bo chce konkursu, to dlaczego nie przyzna - według jego własnej logiki - że także polityczna motywacja jest po stronie tych, którzy konkursu nie chcą?
Paweł Jędrzejewski
http://www.fzp.net.pl/opinie/konkurs-na-dyrektora-polin-poszukiwanie-najlepszego
Inne tematy w dziale Kultura