Gdy widzę dorodnych, dobrze umięśnionych i wykarmionych dwudziestolatków, którzy wojowniczo krzyczą "Śmierć wrogom ojczyzny", albo skandują wezwanie o "drzewach, na których zamiast liści itd", wiem, że to ludzie, dla których wojna to nie tylko abstrakcja (może gra komputerowa, może jakieś sceny z filmów, a co najwyżej walenie się po mordzie z przeciwnikiem pod stadionem), ale WALKA to ich marzenie.
Te okrzyki przyciągają i napompowują energią kolejnych dwudziestolatków, osiemnastolatków, szesnastolatków.
I dla nich wszystkich nie tylko wojna jest abstrakcją, ale nawet sam koncept śmierci jest czymś nieobecnym w ich świadomości i nieprzyswajalnym.
I co z tym zrobić? ONI sobie z tym sami nie poradzą.
Bo to nie tylko ci dwudziestolatkowie!
Już prawie nikt w naszym europejskim zakątku świata (na wielkich liczbach!) nie wie z własnego doświadczenia, czym jest wojna.
Wielkiej wojny w Europie nie ma już tak długo. A skoro nie ma jej tak długo, to wizja jej powrotu robi się coraz bardziej realna.
Gdy wojna jest dla milionów abstrakcją, istnieje prawie pewność, że stanie się realnością.
W ostatnią niedzielę przypadała - jak wiadomo - rocznica zakończenia I wojny światowej.
Ale to nieprawda, że wojna skończyła się 11 listopada 1918 roku!
Ta wojna trwała od 1914 do 1918, i w tym czasie wojna "zrodziła" komunizm (1917), a później była 21 letnia przerwa, w czasie której uśpiona wojna "zrodziła" nazizm. Po czym ta wojna powróciła w drugiej odsłonie, przy okazji umożliwiając wymordowanie rekordowej liczby ludności cywilnej (casus: Holocaust), wreszcie kontynuowała się pod nazwą "zimnej wojny" aż prawie do końca stulecia.
Pamiętając o tej potwornej wojnie 1914-1918, w której zginęły bez rzeczywistego powodu miliony, dziesiątki milionów ludzi, nie zapominajmy o tym, że na każdego zabitego, przypadało co najmniej kilku lub nawet kilkunastu rannych.
I ci ranni, jeśli przeżyli, musieli później wegetować w bólu i cierpieniach - bez rak, bez nóg, bez oczu, bez twarzy - nierzadko przez dziesięciolecia.
P.S.
Jeden z dyskutantów na FB pod powyższym tekstem zamieścił następujące zdania: Co za przypadek, ja z kolei "cierpię za milijony" jak słyszę wyrostków krzyczących "Herojam sława" czy "Bandera heroj", bo zwykle kończy się to "Lachiw i Żidiw wiszaty i rizaty"... Także samo na widok bardzo mocno opalonych wyrostków wrzeszczących "Allahu akbar"...
W pełni się z nim zgadzam!
To ci sami ludzie krzyczą, tylko hasła bywają różne - niezależnie, czy to nacjonalistyczni szowiniści, radykalni lewacy, fanatycy religijni...
(poniżej: przypadkowo znalezione w sieci zdjęcie rannych w I wojnie)
Paweł Jędrzejewski
http://www.fzp.net.pl/opinie/gdy-widze-dorodnych-dobrze-umiesnionych-i-wykarmionych-dwudziestolatkow
Inne tematy w dziale Społeczeństwo