Już zaraz 75 rocznica powstania w getcie.
"Wierzymy, że pamięć powinna być dobrem wspólnym, nie narzędziem władzy" - czytamy w apelu wyzwającym o niezależne obchody rocznicy.
Powiedzmy sobie jasno: istnieją ludzie absolutnie przekonani, że gdyby obecne władze państwowe nie wzięły udziału w obchodach rocznicy, to dałyby ewidentny i cyniczny dowód swojego antysemityzmu. I ci sami ludzie są zapewne nie mniej silnie przekonani, że jeżeli obecne władze państwowe biorą udział w obchodach rocznicy, to dają ewidentny i cyniczny dowód, że swój antysemityzm starają się ukryć.
Prezydent, premier i inni z tej formacji nie mają więc - niezależnie od tego, co zrobiliby - żadnych szans. Czy uczczą rocznicę powstania, czy nie - u tych ludzi mają z góry "przewalone".
Powstaje pytanie do twórców apelu: "A co z wykorzystywaniem pamięci o powstaniu w getcie do bieżącej walki politycznej?"
Bo przecież, jak podaje GW, "Wśród wymienionych pod apelem organizatorów niezależnych obchodów są m.in.: Antyfaszystowska Warszawa, Otwarta Rzeczpospolita, Studencki Komitet Antyfaszystowski, Stacja Muranów i Wielokulturowe Liceum Humanistyczne im. Jacka Kuronia." Czyli organizacje i instytucje w oczywistej politycznej opozycji wobec partii rządzącej.
Więc czy to naprawdę "dbałość o pamięć jako dobro wspólne", czy po prostu walka polityczna?
Paweł Jędrzejewski
http://www.fzp.net.pl/opinie/dbalosc-o-pamiec-jako-dobro-wspolne-czy-po-prostu-walka-polityczna
Inne tematy w dziale Polityka