Siedzibami ambasad są zawsze stolice państw.
Już prezydent Clinton obiecywał przeniesienie ambasady USA z Tel Awiwu do stolicy Izraela - Jerozolimy. Podtrzymał tę obietnicę George Bush.
Jednak wstrzymywała ich obawa przed reakcją świata arabskiego. Ambasada USA w Jerozolimie - to mogło wywołać oburzenie Palestyńczyków i ich sprzymierzeńców.
Dopiero Donald Trump zrozumiał bardzo ważną rzecz: że Palestyńczyków i ich sprzymierzeńców oburza stale, przez ostatnie siedemdziesiąt lat coś innego - sam FAKT ISTNIENIA Izraela.
Dlatego przez siedemdziesiąt lat odrzucają oni kolejne propozycje utworzenia państwa palestyńskiego.
I, najwyraźniej, Donald Trump zrozumiał także, że w tej sytuacji nie ma dalszej potrzeby utrzymywania ambasady Stanów Zjednoczonych nie tam, gdzie powinna się znaleźć - w stolicy Izraela, ale w Tel Awiwie. Uznał, że ta fikcja musi się zakończyć.
A również, że zakończyć muszą się fałszywe nadzieje, że Palestyńczycy w sprawie Jerozolimy porozumieją się z Izraelem w procesie ustanawiania wzajemnego pokoju, bo pragną tego pokoju i własnego państwa bardziej, niż chcą unicestwienia Izraela.
Niestety, siedemdziesiąt lat konfliktu przekonuje, że tak nie jest.
Jerozolima była stolicą Izraela od tysięcy lat i jest nią teraz.
Decyzja Trumpa jest po prostu uznaniem dziś przez największe mocarstwo świata tego oczywistego faktu, a zarazem uznaniem rzeczywistej sytuacji w tym rejonie świata.
Ta rzeczywista sytuacja charakteryzuje się tym, że jedna strona (Izrael) od siedemdziesięciu lat siedzi przy stole negocjacyjnym - otwarta na pokój, a druga strona (arabska) nie chce przy tym stole usiąść.
Paweł Jędrzejewski
http://www.fzp.net.pl/opinie/decyzja-trumpa-koniec-z-fikcja
Inne tematy w dziale Polityka