Wpis Magdaleny Ogórek na Twitterze na temat rzekomej zmiany nazwiska przez senatora Marka Borowskiego [https://twitter.com/ogorekmagda/status/890987719530295297] (a następnie "wytknięcie", że jego ojciec zmieniał, tak jakby to Marek Borowski podejmował decyzje za swojego ojca lub był za jego decyzje odpowiedzialny) jest paskudne w tym sensie, że zamiast podejmować polemikę z Borowskim na argumenty i mówić o jego własnych poglądach i postawie, "kabluje" go opinii publicznej za jego pochodzenie. Taki donos: "patrzcie, przecież to ukryty Żyd". "Maran".
Ogórek stara się następnie bronić przed reakcją Borowskiego na jej wpis, odpowiadając: "Senator w wolnej Polsce musi rozliczyć się ze stalinowskiego i KPP-go spadku".
No to trzeba było - jeżeli naprawdę chodzi o "rozliczenie się ze stalinowskiego spadku" - zapytać o ten spadek stalinowski, czyli o stosunek Borowskiego do komunistycznej oraz stalinowskiej działalności jego ojca (Wiktor Borowski, wcześniej Aron Berman, był funkcjonariuszem totalitarnego systemu zniewalającego Polskę), a nie pisać o zmianie nazwiska.
Jednak taki donos na temat pochodzenia jest po prostu skuteczniejszy niż pytanie o stosunek do stalinizmu.
Dlaczego?
Przyczyny wydają się oczywiste: trudno wyobrazić sobie, żeby Marek Borowski miał entuzjastyczny lub chociaż pozytywny stosunek do stalinizmu; natomiast pochodzenie jest czymś, czego nie można się pozbyć. Rzecz w tym, że pochodzenie żydowskie jest dla wielu w Polsce stygmatem, piętnem. Gdyby ojciec Borowskiego zmieniał nazwisko nie z Berman na Borowski, ale np. z Martinez lub Romano na Borowski, Ogórek by tego nie "wypominała", bo hiszpańskie lub włoskie nazwiska nie uderzają w Polsce w żaden "wrażliwy" kontekst. Jednak inaczej z żydowskimi: dla wszystkich skażonych stereotypami antysemickimi wzmianka o żydowskim pochodzeniu ma wydźwięk mocno jednoznaczny. Oznacza w "tajnym kodzie kulturowym" jedno słowo: "WRÓG". Stąd bierze się przecież częste w III RP oskarżanie przeciwników politycznych o takie pochodzenie (przykładowo: Mazowieckiego, Wałęsy, Kaczyńskich, Gronkiewicz-Waltz). Charakterystyczne zjawisko dla mulistego, bagiennego dna polskiej polityki. Prosty mechanizm: ujawnienie prawdziwego lub rzekomego pochodzenia żydowskiego jest wciąż dla części społeczeństwa równoznaczne z dyskredytowaniem politycznego przeciwnika.
Magdalena Ogórek ten mechanizm stosuje. Nie wiem, czy cynicznie, z wyrachowaniem, czy wręcz odruchowo, instynktownie. Stawiałbym intuicyjnie na to drugie.
Trzeba przeciw temu protestować.
Żeby to bagno nie wylało i nie pokryło wszystkich cuchnącym mułem, jak to zdarzało się już nie raz w historii.
Paweł Jędrzejewski
http://www.fzp.net.pl/opinie/zeby-bagno-nie-wylalo-o-tweecie-magdaleny-ogorek
Inne tematy w dziale Kultura