Obserwujemy oburzenie i protest, jaki wywołał wczorajszy atak terrorystyczny na redakcję „Charlie Hebdo”.
Wyrażając solidarność z Francją, warto jednak pamiętać, że protest ten jest tak wielki, a skupienie medialne na tej zbrodni tak intensywne, ponieważ zbrodnia została dokonana na europejskim podwórku i zaatakowani zostali nie tylko ludzie, ale także jeden z aspektów europejskiej (zachodniej) wolności - wolne słowo.
A co z ofiarami islamskiego terroryzmu i zbrodni, których jest tak wiele, że nikt nawet nie zna ich imion i nazwisk?
To chrześcijanie w krajach Bliskiego Wschodu, Afryce i Azji.
Oni - pozostając w większości anonimowi - w nie mniejszym stopniu reprezentują te idee, które stanowią podstawę wartości zwanych europejskimi (choć ich pierwotne źródło wywodzi się przecież z żydowskiej Tory).
Czy wczorajsza masakra w Paryżu otworzy oczy Europy na ich los?
Przecież świat - w tym świat chrześcijański - traktuje ich prześladowania z okrutną obojętnością, biorąc pod uwagę rozmiary popełnianej na nich zbrodni i skalę ich cierpień.
Miała rację Irena Sendlerowa - która ratowała żydowskie dzieci z warszawskiego getta - mówiąc krótko przed śmiercią, że ludzkość nie wyciągnęła żadnych wniosków z Zagłady.
Paweł Jędrzejewski
8 stycznia 2015