W przeddzień Narodowego Święta Niepodległości, chcemy przypomnieć tym tekstem, że wspólna historia polsko-żydowska to nie tylko XX wiek.
...
Aleksander Lesser, Pogrzeb Pięciu Poległych na Starych Powązkach w Warszawie (1861 r.)
Rabin Dow Ber Meisels - pierwszy od lewej (w futrzanej czapce), z jego prawej strony rabin Markus Jastrow
...
Na ostatniej konferencji polskich historyków wygłosił wśród innych ks. Dr Mieczysław Żywczyński referat pt. Kościół i duchowieństwo w Powstaniu, równolegle do referatów o mieszczaństwie w Powstaniu (Prof. Natalii Gąsiorowskiej), o chłopach w Powstaniu (adw. Grynwassera i mgra Wrony) oraz o Żydach w Powstaniu — referat mój własny.
Ks. Dr Żywczyński, mówiąc o Kościele i duchowieństwie nie wykraczał poza ramy Kościoła rzymskokatolickiego i poza kler tego wyznania i obrządku, a wiele czasu i miejsca poświęcił stosunkowi papieża do powstańców i powstania, starając się usprawiedliwić ten nie bardzo życzliwy stosunek Głowy Kościoła rozmaitymi względami natury osobistej i politycznej.
I oto słuchając wywodów referenta, zadałem sobie pytanie czy tylko kler katolicki, zwłaszcza niższy, brał udział w manifestacjach przedpowstaniowych i w samym powstaniu, czy też i nasi rabini nie mieli udziału w tzw. zbrataniu polsko-żydowskim i w zachęcaniu młodzieży do orężnej walki z wrogiem?
Ilekroć się mówi o duchowieństwie katolickim, ma się przed sobą organizację jednolitą, kierowaną z góry przez swych biskupów a pośrednio przez Rzym. Tego nie możemy powiedzieć o duchowieństwie żydowskim, jako że ono jest autonomiczne, oraz hołduje najrozmaitszym zapatrywaniom na rytuał, a także pod względem kultury jest ono bardzo różnorodne.
Do drugiej połowy XVIII wieku było żydowskie duchowieństwo, podobnie jak samo Żydostwo kulturalnie i rytuałowo jednolite i dopiero w tym czasie lub nieco później poczęło się dzielić, przy czym nie doszło wprawdzie, jak w okresie reformacji, do schyzmy, ale klątwy były w robocie, a nienawiść dojrzała tak dalece, że między stronnikami jednych a drugich zapatrywań nie istniało connubium, czyli że nie zawierano małżeństw.
Wszak wszyscy wiemy, że na zachowawcze i jednolite Żydostwo polskie uderzyły z końcem XVIII wieku dwa wzajem wrogie kierunki: od zachodu z Berlina przyszło do nas oświecenie (haskala), a od południowego wschodu: chasydyzm.
I jeden ruch i drugi uderzą z całą siłą na tradycyjną synagogę polską i tradycyjnych rabinów i nie wiele pomoże tej synagodze obrona, prowadzona zardzewiałą bronią średniowieczną, tj. klątwami i wyświecaniem z miasta.
Szybko posuwa się chasydyzm ze swymi reprezentantami, cadykami na zachód, już w latach 80-tych XVIII wieku „rządzi" cadyk Elimelech (Noam Elimelech) w Leżajsku w Galicji, a stąd sięga jego uczeń, Kalman Epstein, autor dzieła Maor w Szemesz, od razu do Krakowa.
Tu do Krakowa dopłynie w tym samym czasie i haskala w postaci tłumaczenia Biblii przez Mendelsohna i tutaj, zanim zdołają się zetrzeć oba te kierunki, rzuci rabinat wraz z kahałem klątwę tak na chasydów, jak i na przekład mendelsohnowski.
Biblię z „biurem" spali się urzędownie i publicznie na rynku Miasta Żydowskiego na Kazimierzu.
Po trzecim rozbiorze Polski i zagarnięciu przez Austrię Krakowa, Radomia, Lublina i Siedlec, przesuną cadycy swe dwory do serca Polski: do Kozienic, pod skrzydła Czartoryskich, do Lublina (Hachoze mi Lublin), a po wcieleniu tych ziem do Księstwa Warszawskiego (1809) będą się starali ci cadycy zdobyć wpływ na nową, ale liczebnie i materialnie silną gminę stołeczną, broniącą się jednak przed tym najazdem wszelkimi środkami.
Rabini warszawscy od początku do końca: Lifszitz, Chaim Dawidsohn, Berisz Meisels, Jakób Gesundheit byli misnagdami, tj. wrogami chasydyzmu bez reszty.
Lecz i drugi kierunek rychło zawitał do stolicy „Księstwa", a potem „Królestwa". Podczas zaboru pruskiego (1796—1807) i długo potem przybywali do Warszawy oświeceni lub półoświeceni Żydzi pruscy i poznańscy i już w r. 1802 założył „niemiec" Izak Flatau prywatną bóżnicę na Nalewkach, w której modlili się „niemcy — dajczen", i w której panował ład, spokój i porządek. „Ci niemcy cicho rozmawiają z Panem Bogiem", ironicznie wyraża się jeden z misnagdów o tej modlitewni i jej rytuale.
Po śmierci Flatau'a (1806) utrzymuje tę modlitewnie Stowarzyszenie, a gdy ilość Żydów oświeconych urosła do setek i tysięcy, zbudowali synagogę na Danilewiczowskiej i w niej utrzymywali kaznodzieję, który wygłaszał kazania po niemiecku, bo inaczej nie umiał. Pierwszym stałym kaznodzieją tej synagogi był Dr Abraham Goldschmied, a gdy ten w roku 1858 przeniósł się do Lipska, otrzymał ten urząd Dr Markus Jastrow, urodzony w Rogoźnie w Wielkopolsce, a wychowany w Niemczech i na niemieckiej kulturze. Znał jednak Jastrow trochę język polski, a zobowiązawszy się w kontrakcie w ciągu roku wyuczyć się tego języka, już w roku 1859 miewał kazania polskie i to nie tylko z języka, ale i z ducha.
Markus Jastrow (1829-1903), rabin warszawski, później rabin Filadelfii. Za udział w manifestacjach patriotycznych aresztowany i osadzony na trzy miesiące w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej.
Nie był jednak Jastrow jedynym polskim kaznodzieją w żydowskim Domu Bożym. Już od roku 1852 wygłaszał w synagodze na Nalewkach takież kazania nauczyciel Talmudu w państwowej Szkole Rabinów Izaak Kramsztyk, a choć nie był mówcą zawołanym, zdołał jednak patriotyczną treścią swych przemówień ściągnąć do Synagogi młodzież żydowską, a przede wszystkim alumnów Szkoły Rabinów, chowanych w duchu polskim i lgnącym do polskości.
Izaak Kramsztyk (1814-1889). W roku 1861- solidaryzując się z duchowieństwem katolickim - podjął wspólnie z rabinami Dowem Berem Meiselsem i Markusem Jastrowem decyzję o zamknięciu synagog.
Lecz Meisels i jemu podobni, Jastrow i jemu podobni, nie wyczerpywali całokształtu Żydostwa polskiego i jego kultury, chasydyzm i cadykizm dotarły prawie do stolicy państwa, a ich reprezentant w Królestwie Izak Majer Alter objął, po śmierci swego mistrza Mendla Morgensterna w Kocku, ster rządów nad duszami wiernych i tuż pod Warszawą w Górze Kalwarii otworzył swój dwór, uważając, że w małej mieścinie-łatwiej i wygodniej będzie mógł sprawować rząd dusz aniżeli w wielkiej i ruchliwej stolicy.
Konserwatywne Żydostwo było tedy rozbite na dwa silne obozy; rozkazy wychodziły z dwóch ośrodków: z kancelarii Meiselsa i z dworu w Górze Kalwarii, i o tym godzi się pamiętać, zanim się ma rozważyć kwestię duchowieństwa żydowskiego 1861—63, a nawet i dzisiaj.
Przeglądając ustawodawstwo względem Żydów tak w „Księstwie Warszawskim", jak i w „Królestwie Polskim" widzimy ogólną niechęć ku Żydom u sfer rządzących. Już w r. 1808 zawiesił Książę Warszawski Fryderyk August na wniosek Rady Stanu równouprawnienie polityczne i obywatelskie Żydów, zrazu na lat 10, ale w praktyce na lat 53, a po tymże zawieszeniu posypały się dekrety, ograniczające prawa Żydów w handlu i nabywaniu nieruchomości, oraz z powrotem oddano miastom zniesione przez Prusaków przywileje de non tolerandis Judaeis; w Warszawie wprowadzono ulice koszerne i trefne, które raz po raz zmieniano.
Ciężki podatek od koszernego mięsa, oraz inne daniny utrudniały Żydom życie w Królestwie, a tylko niezbyt liczna warstwa inteligencji (bankierzy, przemysłowcy) zdołała zdobyć majątek i wpływy, a przy tym mocno się zespolić z kulturą polską.
Przeciw tej oto warstwie i jej wpływom nawet na polu kultury (teatr, muzyka, poezja, prasa) wybuchła w roku 1859 tzw. wojna żydowska, rozbudzona przez „Gazetę Warszawską", a dalej prowadzona przez całą prasę krajową oraz poznańską i galicyjską. Był to jakby okrzyk nienawiści długo tłumiony w sercach literatów, dziennikarzy, ich czytelników i wychowanków. Żaden polski literat w kraju nie ujął się za Żydami, a tylko stary już wówczas historyk Joachim Lelewel w liście do księgarza poznańskiego Henryka Merzbacha potępił ten napad na niewinnych ludzi. Tu godzi się w małej dygresji zaakcentować fakt, że wśród zgermanizowanego społeczeństwa żydowskiego w Poznaniu istniał jeszcze Żyd-księgarz i wydawca rzeczy polskich i tylko polskich.
Rok 1859 był niejako zakończeniem ery zawiści i dyssolucji, po której na krótki czas miała nastąpić era zbratania i zgody między ludnością chrześcijańską a żydowską, era wspólnych delegacji i petycji do rządu carskiego, oraz era manifestacji kościelnych, w których brali udział również i Żydzi i to ortodoksyjni.
Zmianę tę starali się rozmaici historycy wytłumaczyć w sposób różnoraki. Mnie przekonały (na ostatniej konferencji historyków) wywody prof. Kulczyckiego, który tłumaczył tę zmianę silniejszym nasileniem patriotyzmu polskiego w okresie przedpowstaniowym, podobnie jak takie samo zbratanie widzimy podczas Powstania Kościuszki itp. Nie analizując dalej tej kwestii, stwierdzamy, że zgoda wyszła z obu stron, tj. ze strony polskiej i żydowskiej, a wielki udział w zgodzie miało żydowskie duchowieństwo, a przede wszystkim rabin Meisels, jako że Jastrow i Kramsztyk, znani asymilatorzy i postępowcy mieli wpływ tylko w swoich sferach, które i tak były patriotycznie usposobione.
Dow Ber Meisels (1798-1878), Naczelny rabin Krakowa, Nadrabin Warszawy. Był członkiem Delegacji Miejskiej w czasie Pogrzebu Pięciu Poległych w marcu 1861. Pogrzeb ten przeistoczył się w demonstrację patriotyczną. Rabin został aresztowany i uwięziony w Cytadeli Warszawskiej.
Meisels przybył do Warszawy z Krakowa w r. 1856 i od razu zorientował się w sytuacji. W jednym z późniejszych kazań wyraził on żal, „że zamiast zgody i łącznej pracy natrafił w swej nowej siedzibie na dyssolucję i nienawiść, z której korzysta wspólny wróg". Raziła go niechęć wzajemna polskiej i żydowskiej ludności, a wybuch „wojny żydowskiej" pouczał go, że nie tylko do jego misnagdycznej ortodoksji, ale i do ultra-zasymilowanych postępowców (którzy byli dlań solą w oku) nie lepiej odnosi się inteligencja polska.
Meisels miał pełne uświadomienie polityczne i niezachwianą polską orientację. Już w Krakowie, gdzie zwalczał postępowców żydowskich i nie chciał ich za żadną cenę wpuścić do zarządu Komitetu Starozakonnych (Gminy żyd.), stykał się bezpośrednio — a więc nie za pośrednictwem zawodowej żydowskiej inteligencji — z magnatami i szlachtą i w roku 1848 odegrał w deputacji polskiej do cesarza Franciszka Józefa — jedyny Żyd — niepoślednią rolę. Florian Ziemiałkowski, znany patriota polski, nie może się nachwalić Meiselsa i nadziwić jego odwadze, z jaką stanął przeciw zakusom niektórych galicyjskich magnatów, wysłanych do Wiednia przez namiestnika Stadiona dla sparaliżowania starań pierwszej polskiej delegacji.
W grudniu 1848, już w okresie reakcji, opróżnił się mandat kazimierski do parlamentu austriackiego i Meisels stanął jako kandydat przeciw kandydatowi inteligencji żydowskiej Drowi Oettingerowi, wielce zasłużonemu patriocie polskiemu. Na 57 głosów (wybory pośrednie) otrzymał Meisels głosów 37 i został posłem. Był to pierwszy raz, gdy dwaj Żydzi starli się ze sobą przy wyborach do ciała ustawodawczego, przykra zapowiedź późniejszych wyborów.
Takim był Meisels w Krakowie i takim pozostał w Warszawie, dokąd się przeniósł w roku 1856, powołany na urząd rabina przez warszawską Gminę. Miał Meisels w Warszawie wiele koligatów, wśród nich bogatego Zelmana Posnera, pana na Kucharach, lecz także i pośród polskiej arystokracji miał swoich znajomych z czasów krakowskich i z krakowskiej pracy społeczno-patriotycznej. Ten szczegół zaważył na ustosunkowaniu się doń postępowców żydowskich, mających przewagę w zarządzie Gminy (Dozoru) warszawskiej. Feinkind czy Rosen widzieli w nim człowieka zdolnego nie tylko do rozstrzygania kwestii rabinicznych, ale i do reprezentowania Żydostwa na zewnątrz.
W aktach Archiwum gminy warszawskiej znajduje się (jeszcze więcej znajdowało się i zginęło w ostatnich latach) mnóstwo odezw Meiselsa do ludności żydowskiej, a w jego własnym Archiwum skonfiskowanym mu przez Oberpolicmajstra podczas jego aresztowania, znajdujemy kazania patriotyczne niezbyt piękne pod względem formy, lecz tchnące mocnym przywiązaniem do Polski: „że jedynie granice Polski są napełnione prawdziwymi Żydami postępującymi w drodze Zakonu Bożego (przekład Tugendholda). ...Przeto my synowie izraelscy, w których sercach zaszczepione jest... zamiłowanie i wdzięczność dla dobroczyńców naszych, kochamy rodowitych mieszkańców naszego kraju i staramy się o ich spokój i dobro. Ja więc oświadczam Wam, że jest obowiązkiem naszym byśmy kochali synów kraju polskiego i abyśmy nie zapominali tego wszystkiego, co nam dobrego wyświadczyli. (List Nr 1032 — praca magisterska mego ucznia Majera Rosenblatta).
Nie umiem należycie dowieść, czy Meisels stykał się bezpośrednio z Zamojskim i innymi Klemensowczykami, lecz jest ku temu wielkie prawdopodobieństwo. Wynika ono z korespondencji jego z rabinami prowincjonalnymi jak z Chaimem Józefem Cara, rabinem we Włocławku, z Chaimem Hirszem, rabinem w Łęczycy, z rabinem w Ciechanowcu itp., którym wyjaśniał, że starania emisariusza szlachty, by Żydzi podpisali gromadnie memoriał do Aleksandra II jest zgodny z interesami żydowskimi, jako że w nim jest mowa o równouprawnieniu Żydów, że domy zleceń T-wa Rolniczego nie mają na celu usunięcia handlu żydowskiego, lecz cel zupełnie inny itd. itd. (w Płocku był reprezentantem takiego domu Żyd Bieżunski), (listy 1559—1587, ibidem, Rosenblatt str. 85).
Znamy i inne odezwy Meiselsa, a przede wszystkim jego list do Resursy Kupieckiej, gdy się dowiedział o tym, że zniesiono tamże podwójne wykazy kupców i po zjednoczeniu się na sesji z dnia 17 marca 1861. List "ten (Kraushar: Kupiectwo warszawskie, Warszawa 1929, str. 119—120) tchnie powagą i wielką godnością: „Ten wypadek jawnego objawu tolerancji religijnej i braterskiego połączenia z wyznawcami religii Mojżeszowej, podwójną stanowi dla serca mojego pociechę — czytamy tamże — bo jak z jednej strony przekonywa o wyraźnym postępie na drodze oświaty, moralnego wykształcenia i pojęcia dobra społecznego, tak z drugiej... dostarcza pocieszający dowód, że współwyznawcy moi, choć dotąd poniżani i odpychani, uznani zostali godnymi należenia do ciała kupieckego, mieszczącego w swoim łonie wielu szlachetnych, zacnych i ukształconych mężów...".
Po wypowiedzeniu błogosławieństwa dla wszystkich bez różnicy stanu i religii, kończy Meisels swe pismo następującymi słowy: „Powołaną na czele z daty i numeru odezwę Urzędu Starszych komunikowałem Dozorowi Bóźniczemu, celem podania o tem do wiadomości Gminy".
Ciekawszą, a w każdym razie ważniejszą jest odezwa Meiselsa do arendarzy wiejskich i Żydów małomiasteczkowych, by wyjaśnili chłopom postępowanie szlachty i nie dali się skusić nawoływaniom żandarmerii rosyjskiej. Na ostatniej konferencji historyków opowiedział adw. Gryn-wasser o narządzeniu Muchanowa i generałów carskich, mocą którego stworzono w każdej gromadzie straż włościańską, która miała na celu szpiegowanie dworu i emisariuszy powstańczych i oddawania ich w ręce żandarmerii. Znamy takie wypadki z „Wiernej Rzeki" Żeromskiego, lecz na ogół — jak twierdzi Grynwasser — chłopi nie dali się uwieść zamiarom Muchanowa. I oto tu — uważam — jest po części zasługa owej odezwy, która miała już swą poprzedniczkę we wschodniej Galicji po rabacji roku 1846 w Jasielskiem i Tarnowskiem.
Publiczny udział całego duchowieństwa żydowskiego w manifestacjach, w pogrzebach na cmentarzu powązkowskim, w pogrzebie arcybiskupa Fiałkowskiego stanowi symbol, dotąd nieznany. Zadaleko by mnie zaprowadziło, gdybym chciał opisać szczegółowo ten udział i wrażenie jakie on wywarł i wywierał na społeczeństwie żydowskim ortodoksyjnym i chrześcijańskim mieszczaństwie. Tylko ułamek z opisu pogrzebu arcybiskupa Fiałkowskiego niechaj nam posłuży jako przykład zbratania ludności owego czasu: „Na Placu Bankowym ustawiono estradę, na której duchowieństwo żydowskie wraz z Dozorem Bóźniczym w asystencji młodzieży żydowskiej, szczególnie ze „Szkoły Rabinów" i tłumów ludności oczekiwało pogrzebu. Za rabinami stanęli trzej absolwenci szkoły rabinów: Izydor Kamioner, Izrael Hilsberg i Józef Steinhaus z zawiniętą polską chorągwią, którą chcieli rozwinąć gdy kondukt ruszy.
I oto nadszedł pochód. Przed estradą zatrzymał się i kilku najznamienitszych duchownych katolickich witając się serdecznie z rabinami zaprosiło ich do wzięcia udziału w pogrzebie; również rozgorączkowana publiczność zaczęła głośno wołać: „Panowie przyłączcie się!".
Meisels wraz z innymi rabinami i panami z Dozoru zszedł z estrady by połączyć się z orszakiem żałobnym, gdy wtem zobaczył, że z tejże estrady zeskoczyli młodzieńcy z rozwiniętą biało-amarantową chorągwią i stanęli przed nimi. Meisels zorientował się rychło, jakie to może mieć następstwa i zażądał kategorycznie usunięcia chorągwi, co też się stało; po czym cały pochód wraz z rabinami ruszył bez przeszkód.
Jak wiadomo, po jednej z takich manifestacji, po zamknięciu kościołów przez kler katolicki, a bóżnic przez rabinów, aresztowano Meiselsa, Jastrowa i Kramsztyka a potem prezesa Dozoru Feinkinda i wielu innych.
Nie tu miejsce dla dalszych wywodów, może zabiorę się do napisania biografii Meiselsa, a wówczas opowiem wszystko szczegółowo. Tu jeno przypomnę, że podczas aresztowania zabrano Meiselsowi całą korespondencję (ponad 1000 listów) i ona do dnia dzisiejszego spoczywa w Archiwum Państwowych Akt Dawnych i stanowi krynicę do dziejów owego czasu.
Po Jastrowie pozostał tom „Kazań mianych podczas ostatnich wypadków w Warszawie w r. 1861", Poznań 1862 u Ludwika Merzbacha, oraz jego „Wspomnienia" o tychże wypadkach wydane przezeń w ostatnich latach życia w Ameryce w r. 1903. Obaj tj. Meisels i Jastrow jako obcy poddani wydostali się z więzienia po trzech miesiącach, tylko biedny Kramsztyk został skazany na „zamieszkanie w centralnej Rosji", gdzie pozostał (w Bobrujsku i w Saratowie) przez 6 pełnych lat i wrócił do kraju dopiero w roku 1868. Umarł w Warszawie w r. 1889.
A trzeci duchowny ośrodek Żydostwa: Dwór cadyka w Górze Kalwarii? I tu przydałyby się badania archiwalne wśród donosów policji, czy żandarmerii carskiej, gdyż one wyjaśniłyby nam obawę, jaką żywili „gabajowie i szamesi" rabina Izaka Majera Altera w związku z wypadkami roku 1862 i 1863. Wśród listów do rabina i cadyka Eliasza Gutmachera w Grodzisku Wielkopolskim (Eliah Grajdenzer), które miałem w rękach przed kilkunastu laty dzięki życzliwości antykwariusza kaliskiego Weltsmana, zanim je wysłał do Biblioteki Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, znajduje się list jednego z tychże satelitów z r. 1863, w którym wyraża obawę, „że cadyk (w Górze) zanadto zadaje się z „panami", co może przynieść zgubę całemu Izraelowi a przede wszystkim dworowi jego cadyka". Nie wiem co na to odpowiedział Eliasz Gutmacher, lecz bez względu na to mamy przed sobą dowód, że i drugi ośrodek Żydostwa ortodoksyjnego nie pozostał obojętny dla dążeń wolnościowych polskiego społeczeństwa roku 1863.
Prof. dr Majer Bałaban
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/fe/Meir_Balaban_Jewish_historian_from_Poland_%281877-1942%29.jpg)
Głos Gminy Żydowskiej Nr 1, Warszawa, Styczeń 1938
...
Majer Samuel Bałaban (1877-1942). Jeden z najwybitniejszych badaczy dziejów Żydów w Polsce. Współtwórca Instytutu Nauk Judaistycznych w Warszawie, którego był profesorem. Wykładowca Wolnej Wszechnicy Polskiej, nauczyciel w żydowskim gimnazjum Ascola. Od roku 1936 - profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Pracownik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego RP.
W getcie warszawskim kierował Wydziałem Archiwalnym Judenratu. W 1941 został głównym rabinem synagogi Nożyków. Zmarł w getcie w niejasnych okolicznościach.
Tekst został opublikowany na stronie internetowej Forum Żydów Polskich