Forum Żydów Polskich Forum Żydów Polskich
2030
BLOG

Duchowieństwo żydowskie w okresie Powstania 1863 roku

Forum Żydów Polskich Forum Żydów Polskich Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

 

W przeddzień Narodowego Święta Niepodległości, chcemy przypomnieć tym tekstem, że wspólna historia polsko-żydowska to nie tylko XX wiek.

 ...

 

Aleksander Lesser, Pogrzeb Pięciu Poległych na Starych Powązkach w Warszawie (1861 r.)   

Rabin Dow Ber Meisels - pierwszy od lewej (w futrzanej czapce), z jego prawej strony rabin Markus Jastrow

...

 

Na ostatniej konferencji polskich historyków wygłosił wśród innych ks. Dr Mieczysław Żywczyński referat pt. Kościół i duchowieństwo w Powstaniu, równolegle do referatów o mieszczaństwie w Powstaniu (Prof. Natalii Gąsiorowskiej), o chłopach w Powstaniu (adw. Grynwassera i mgra Wrony) oraz o Żydach w Powstaniu — referat mój własny.

Ks. Dr Żywczyński, mówiąc o Kościele i duchowieństwie nie wykraczał poza ramy Kościoła rzymskokatolickiego i poza kler tego wyznania i obrządku, a wiele czasu i miejsca poświęcił stosunkowi papieża do powstańców i powstania, starając się usprawiedliwić ten nie bardzo życzliwy stosunek Głowy Kościoła rozmaitymi względami natury osobistej i politycznej.

I oto słuchając wywodów referenta, zadałem sobie pytanie czy tylko kler katolicki, zwłaszcza niższy, brał udział w manifestacjach przedpowstaniowych i w samym powstaniu, czy też i nasi rabini nie mieli udziału w tzw. zbrataniu polsko-żydowskim i w zachęcaniu młodzieży do orężnej walki z wrogiem?

Ilekroć się mówi o duchowieństwie katolickim, ma się przed sobą organizację jednolitą, kierowaną z góry przez swych biskupów a pośrednio przez Rzym. Tego nie możemy powiedzieć o duchowieństwie żydowskim, jako że ono jest autonomiczne, oraz hołduje najrozmaitszym zapatrywaniom na rytuał, a także pod względem kultury jest ono bardzo różnorodne.

Do drugiej połowy XVIII wieku było żydowskie duchowieństwo, podobnie jak samo Żydostwo kulturalnie i rytuałowo jednolite i dopiero w tym czasie lub nieco później poczęło się dzielić, przy czym nie doszło wprawdzie, jak w okresie reformacji, do schyzmy, ale klątwy były w robocie, a nienawiść dojrzała tak dalece, że między stronnikami jednych a drugich zapatrywań nie istniało connubium, czyli że nie zawierano małżeństw.

Wszak wszyscy wiemy, że na zachowawcze i jednolite Żydostwo polskie uderzyły z końcem XVIII wieku dwa wzajem wrogie kierunki: od zachodu z Berlina przyszło do nas oświecenie (haskala), a od południowego wschodu: chasydyzm.

I jeden ruch i drugi uderzą z całą siłą na tradycyjną synagogę polską i tradycyjnych rabinów i nie wiele pomoże tej synagodze obrona, prowadzona zardzewiałą bronią średniowieczną, tj. klątwami i wyświecaniem z miasta.

Szybko posuwa się chasydyzm ze swymi reprezentantami, cadykami na zachód, już w latach 80-tych XVIII wieku „rządzi" cadyk Elimelech (Noam Elimelech) w Leżajsku w Galicji, a stąd sięga jego uczeń, Kalman Epstein, autor dzieła Maor w Szemesz, od razu do Krakowa.

Tu do Krakowa dopłynie w tym samym czasie i haskala w postaci tłumaczenia Biblii przez Mendelsohna i tutaj, zanim zdołają się zetrzeć oba te kierunki, rzuci rabinat wraz z kahałem klątwę tak na chasydów, jak i na przekład mendelsohnowski.

Biblię z „biurem" spali się urzędownie i publicznie na rynku Miasta Żydowskiego na Kazimierzu.

Po trzecim rozbiorze Polski i zagarnięciu przez Austrię Krakowa, Radomia, Lublina i Siedlec, przesuną cadycy swe dwory do serca Polski: do Kozienic, pod skrzydła Czartoryskich, do Lublina (Hachoze mi Lublin), a po wcieleniu tych ziem do Księstwa Warszawskiego (1809) będą się starali ci cadycy zdobyć wpływ na nową, ale liczebnie i materialnie silną gminę stołeczną, broniącą się jednak przed tym najazdem wszelkimi środkami.

Rabini warszawscy od początku do końca: Lifszitz, Chaim Dawidsohn, Berisz Meisels, Jakób Gesundheit byli misnagdami, tj. wrogami chasydyzmu bez reszty.

Lecz i drugi kierunek rychło zawitał do stolicy „Księstwa", a potem „Królestwa". Podczas zaboru pruskiego (1796—1807) i długo potem przybywali do Warszawy oświeceni lub półoświeceni Żydzi pruscy i poznańscy i już w r. 1802 założył „niemiec" Izak Flatau prywatną bóżnicę na Nalewkach, w której modlili się „niemcy — dajczen", i w której panował ład, spokój i porządek. „Ci niemcy cicho rozmawiają z Panem Bogiem", ironicznie wyraża się jeden z misnagdów o tej modlitewni i jej rytuale.

Po śmierci Flatau'a (1806) utrzymuje tę modlitewnie Stowarzyszenie, a gdy ilość Żydów oświeconych urosła do setek i tysięcy, zbudowali synagogę na Danilewiczowskiej i w niej utrzymywali kaznodzieję, który wygłaszał kazania po niemiecku, bo inaczej nie umiał. Pierwszym stałym kaznodzieją tej synagogi był Dr Abraham Goldschmied, a gdy ten w roku 1858 przeniósł się do Lipska, otrzymał ten urząd Dr Markus Jastrow, urodzony w Rogoźnie w Wielkopolsce, a wychowany w Niemczech i na niemieckiej kulturze. Znał jednak Jastrow trochę język polski, a zobowiązawszy się w kontrakcie w ciągu roku wyuczyć się tego języka, już w roku 1859 miewał kazania polskie i to nie tylko z języka, ale i z ducha.

 

Markus Jastrow (1829-1903), rabin warszawski, później rabin Filadelfii. Za udział w manifestacjach patriotycznych aresztowany i osadzony na trzy miesiące w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej.

 

Nie był jednak Jastrow jedynym polskim kaznodzieją w żydowskim Domu Bożym. Już od roku 1852 wygłaszał w synagodze na Nalewkach takież kazania nauczyciel Talmudu w państwowej Szkole Rabinów Izaak Kramsztyk, a choć nie był mówcą zawołanym, zdołał jednak patriotyczną treścią swych przemówień ściągnąć do Synagogi młodzież żydowską, a przede wszystkim alumnów Szkoły Rabinów, chowanych w duchu polskim i lgnącym do polskości.

 

Izaak Kramsztyk (1814-1889). W roku 1861- solidaryzując się z duchowieństwem katolickim - podjął wspólnie z rabinami Dowem Berem Meiselsem i Markusem Jastrowem decyzję o zamknięciu synagog.


Lecz Meisels i jemu podobni, Jastrow i jemu podobni, nie wyczerpywali całokształtu Żydostwa polskiego i jego kultury, chasydyzm i cadykizm dotarły prawie do stolicy państwa, a ich reprezentant w Królestwie Izak Majer Alter objął, po śmierci swego mistrza Mendla Morgensterna w Kocku, ster rządów nad duszami wiernych i tuż pod Warszawą w Górze Kalwarii otworzył swój dwór, uważając, że w małej mieścinie-łatwiej i wygodniej będzie mógł sprawować rząd dusz aniżeli w wielkiej i ruchliwej stolicy.

Konserwatywne Żydostwo było tedy rozbite na dwa silne obozy; rozkazy wychodziły z dwóch ośrodków: z kancelarii Meiselsa i z dworu w Górze Kalwarii, i o tym godzi się pamiętać, zanim się ma rozważyć kwestię duchowieństwa żydowskiego 1861—63, a nawet i dzisiaj.

Przeglądając ustawodawstwo względem Żydów tak w „Księstwie Warszawskim", jak i w „Królestwie Polskim" widzimy ogólną niechęć ku Żydom u sfer rządzących. Już w r. 1808 zawiesił Książę Warszawski Fryderyk August na wniosek Rady Stanu równouprawnienie polityczne i obywatelskie Żydów, zrazu na lat 10, ale w praktyce na lat 53, a po tymże zawieszeniu posypały się dekrety, ograniczające prawa Żydów w handlu i nabywaniu nieruchomości, oraz z powrotem oddano miastom zniesione przez Prusaków przywileje de non tolerandis Judaeis; w Warszawie wprowadzono ulice koszerne i trefne, które raz po raz zmieniano.

Ciężki podatek od koszernego mięsa, oraz inne daniny utrudniały Żydom życie w Królestwie, a tylko niezbyt liczna warstwa inteligencji (bankierzy, przemysłowcy) zdołała zdobyć majątek i wpływy, a przy tym mocno się zespolić z kulturą polską.

Przeciw tej oto warstwie i jej wpływom nawet na polu kultury (teatr, muzyka, poezja, prasa) wybuchła w roku 1859 tzw. wojna żydowska, rozbudzona przez „Gazetę Warszawską", a dalej prowadzona przez całą prasę krajową oraz poznańską i galicyjską. Był to jakby okrzyk nienawiści długo tłumiony w sercach literatów, dziennikarzy, ich czytelników i wychowanków. Żaden polski literat w kraju nie ujął się za Żydami, a tylko stary już wówczas historyk Joachim Lelewel w liście do księgarza poznańskiego Henryka Merzbacha potępił ten napad na niewinnych ludzi. Tu godzi się w małej dygresji zaakcentować fakt, że wśród zgermanizowanego społeczeństwa żydowskiego w Poznaniu istniał jeszcze Żyd-księgarz i wydawca rzeczy polskich i tylko polskich.

Rok 1859 był niejako zakończeniem ery zawiści i dyssolucji, po której na krótki czas miała nastąpić era zbratania i zgody między ludnością chrześcijańską a żydowską, era wspólnych delegacji i petycji do rządu carskiego, oraz era manifestacji kościelnych, w których brali udział również i Żydzi i to ortodoksyjni.

Zmianę tę starali się rozmaici historycy wytłumaczyć w sposób różnoraki. Mnie przekonały (na ostatniej konferencji historyków) wywody prof. Kulczyckiego, który tłumaczył tę zmianę silniejszym nasileniem patriotyzmu polskiego w okresie przedpowstaniowym, podobnie jak takie samo zbratanie widzimy podczas Powstania Kościuszki itp. Nie analizując dalej tej kwestii, stwierdzamy, że zgoda wyszła z obu stron, tj. ze strony polskiej i żydowskiej, a wielki udział w zgodzie miało żydowskie duchowieństwo, a przede wszystkim rabin Meisels, jako że Jastrow i Kramsztyk, znani asymilatorzy i postępowcy mieli wpływ tylko w swoich sferach, które i tak były patriotycznie usposobione.

 

Dow Ber Meisels (1798-1878), Naczelny rabin Krakowa, Nadrabin Warszawy. Był członkiem Delegacji Miejskiej w czasie Pogrzebu Pięciu Poległych w marcu 1861. Pogrzeb ten przeistoczył się w demonstrację patriotyczną. Rabin został aresztowany i uwięziony w Cytadeli Warszawskiej.

 

Meisels przybył do Warszawy z Krakowa w r. 1856 i od razu zorientował się w sytuacji. W jednym z późniejszych kazań wyraził on żal, „że zamiast zgody i łącznej pracy natrafił w swej nowej siedzibie na dyssolucję i nienawiść, z której korzysta wspólny wróg". Raziła go niechęć wzajemna polskiej i żydowskiej ludności, a wybuch „wojny żydowskiej" pouczał go, że nie tylko do jego misnagdycznej ortodoksji, ale i do ultra-zasymilowanych postępowców (którzy byli dlań solą w oku) nie lepiej odnosi się inteligencja polska.

Meisels miał pełne uświadomienie polityczne i niezachwianą polską orientację. Już w Krakowie, gdzie zwalczał postępowców żydowskich i nie chciał ich za żadną cenę wpuścić do zarządu Komitetu Starozakonnych (Gminy żyd.), stykał się bezpośrednio — a więc nie za pośrednictwem zawodowej żydowskiej inteligencji — z magnatami i szlachtą i w roku 1848 odegrał w deputacji polskiej do cesarza Franciszka Józefa — jedyny Żyd — niepoślednią rolę. Florian Ziemiałkowski, znany patriota polski, nie może się nachwalić Meiselsa i nadziwić jego odwadze, z jaką stanął przeciw zakusom niektórych galicyjskich magnatów, wysłanych do Wiednia przez namiestnika Stadiona dla sparaliżowania starań pierwszej polskiej delegacji.

W grudniu 1848, już w okresie reakcji, opróżnił się mandat kazimierski do parlamentu austriackiego i Meisels stanął jako kandydat przeciw kandydatowi inteligencji żydowskiej Drowi Oettingerowi, wielce zasłużonemu patriocie polskiemu. Na 57 głosów (wybory pośrednie) otrzymał Meisels głosów 37 i został posłem. Był to pierwszy raz, gdy dwaj Żydzi starli się ze sobą przy wyborach do ciała ustawodawczego, przykra zapowiedź późniejszych wyborów.

Takim był Meisels w Krakowie i takim pozostał w Warszawie, dokąd się przeniósł w roku 1856, powołany na urząd rabina przez warszawską Gminę. Miał Meisels w Warszawie wiele koligatów, wśród nich bogatego Zelmana Posnera, pana na Kucharach, lecz także i pośród polskiej arystokracji miał swoich znajomych z czasów krakowskich i z krakowskiej pracy społeczno-patriotycznej. Ten szczegół zaważył na ustosunkowaniu się doń postępowców żydowskich, mających przewagę w zarządzie Gminy (Dozoru) warszawskiej. Feinkind czy Rosen widzieli w nim człowieka zdolnego nie tylko do rozstrzygania kwestii rabinicznych, ale i do reprezentowania Żydostwa na zewnątrz.

W aktach Archiwum gminy warszawskiej znajduje się (jeszcze więcej znajdowało się i zginęło w ostatnich latach) mnóstwo odezw Meiselsa do ludności żydowskiej, a w jego własnym Archiwum skonfiskowanym mu przez Oberpolicmajstra podczas jego aresztowania, znajdujemy kazania patriotyczne niezbyt piękne pod względem formy, lecz tchnące mocnym przywiązaniem do Polski: „że jedynie granice Polski są napełnione prawdziwymi Żydami postępującymi w drodze Zakonu Bożego (przekład Tugendholda). ...Przeto my synowie izraelscy, w których sercach zaszczepione jest... zamiłowanie i wdzięczność dla dobroczyńców naszych, kochamy rodowitych mieszkańców naszego kraju i staramy się o ich spokój i dobro. Ja więc oświadczam Wam, że jest obowiązkiem naszym byśmy kochali synów kraju polskiego i abyśmy nie zapominali tego wszystkiego, co nam dobrego wyświadczyli. (List Nr 1032 — praca magisterska mego ucznia Majera Rosenblatta).

Nie umiem należycie dowieść, czy Meisels stykał się bezpośrednio z Zamojskim i innymi Klemensowczykami, lecz jest ku temu wielkie prawdopodobieństwo. Wynika ono z korespondencji jego z rabinami prowincjonalnymi jak z Chaimem Józefem Cara, rabinem we Włocławku, z Chaimem Hirszem, rabinem w Łęczycy, z rabinem w Ciechanowcu itp., którym wyjaśniał, że starania emisariusza szlachty, by Żydzi podpisali gromadnie memoriał do Aleksandra II jest zgodny z interesami żydowskimi, jako że w nim jest mowa o równouprawnieniu Żydów, że domy zleceń T-wa Rolniczego nie mają na celu usunięcia handlu żydowskiego, lecz cel zupełnie inny itd. itd. (w Płocku był reprezentantem takiego domu Żyd Bieżunski), (listy 1559—1587, ibidem, Rosenblatt str. 85).

Znamy i inne odezwy Meiselsa, a przede wszystkim jego list do Resursy Kupieckiej, gdy się dowiedział o tym, że zniesiono tamże podwójne wykazy kupców i po zjednoczeniu się na sesji z dnia 17 marca 1861. List "ten (Kraushar: Kupiectwo warszawskie, Warszawa 1929, str. 119—120) tchnie powagą i wielką godnością: „Ten wypadek jawnego objawu tolerancji religijnej i braterskiego połączenia z wyznawcami religii Mojżeszowej, podwójną stanowi dla serca mojego pociechę — czytamy tamże — bo jak z jednej strony przekonywa o wyraźnym postępie na drodze oświaty, moralnego wykształcenia i pojęcia dobra społecznego, tak z drugiej... dostarcza pocieszający dowód, że współwyznawcy moi, choć dotąd poniżani i odpychani, uznani zostali godnymi należenia do ciała kupieckego, mieszczącego w swoim łonie wielu szlachetnych, zacnych i ukształconych mężów...".

Po wypowiedzeniu błogosławieństwa dla wszystkich bez różnicy stanu i religii, kończy Meisels swe pismo następującymi słowy: „Powołaną na czele z daty i numeru odezwę Urzędu Starszych komunikowałem Dozorowi Bóźniczemu, celem podania o tem do wiadomości Gminy".

Ciekawszą, a w każdym razie ważniejszą jest odezwa Meiselsa do arendarzy wiejskich i Żydów małomiasteczkowych, by wyjaśnili chłopom postępowanie szlachty i nie dali się skusić nawoływaniom żandarmerii rosyjskiej. Na ostatniej konferencji historyków opowiedział adw. Gryn-wasser o narządzeniu Muchanowa i generałów carskich, mocą którego stworzono w każdej gromadzie straż włościańską, która miała na celu szpiegowanie dworu i emisariuszy powstańczych i oddawania ich w ręce żandarmerii. Znamy takie wypadki z „Wiernej Rzeki" Żeromskiego, lecz na ogół — jak twierdzi Grynwasser — chłopi nie dali się uwieść zamiarom Muchanowa. I oto tu — uważam — jest po części zasługa owej odezwy, która miała już swą poprzedniczkę we wschodniej Galicji po rabacji roku 1846 w Jasielskiem i Tarnowskiem.

Publiczny udział całego duchowieństwa żydowskiego w manifestacjach, w pogrzebach na cmentarzu powązkowskim, w pogrzebie arcybiskupa Fiałkowskiego stanowi symbol, dotąd nieznany. Zadaleko by mnie zaprowadziło, gdybym chciał opisać szczegółowo ten udział i wrażenie jakie on wywarł i wywierał na społeczeństwie żydowskim ortodoksyjnym i chrześcijańskim mieszczaństwie. Tylko ułamek z opisu pogrzebu arcybiskupa Fiałkowskiego niechaj nam posłuży jako przykład zbratania ludności owego czasu: „Na Placu Bankowym ustawiono estradę, na której duchowieństwo żydowskie wraz z Dozorem Bóźniczym w asystencji młodzieży żydowskiej, szczególnie ze „Szkoły Rabinów" i tłumów ludności oczekiwało pogrzebu. Za rabinami stanęli trzej absolwenci szkoły rabinów: Izydor Kamioner, Izrael Hilsberg i Józef Steinhaus z zawiniętą polską chorągwią, którą chcieli rozwinąć gdy kondukt ruszy.

I oto nadszedł pochód. Przed estradą zatrzymał się i kilku najznamienitszych duchownych katolickich witając się serdecznie z rabinami zaprosiło ich do wzięcia udziału w pogrzebie; również rozgorączkowana publiczność zaczęła głośno wołać: „Panowie przyłączcie się!".

Meisels wraz z innymi rabinami i panami z Dozoru zszedł z estrady by połączyć się z orszakiem żałobnym, gdy wtem zobaczył, że z tejże estrady zeskoczyli młodzieńcy z rozwiniętą biało-amarantową chorągwią i stanęli przed nimi. Meisels zorientował się rychło, jakie to może mieć następstwa i zażądał kategorycznie usunięcia chorągwi, co też się stało; po czym cały pochód wraz z rabinami ruszył bez przeszkód.

Jak wiadomo, po jednej z takich manifestacji, po zamknięciu kościołów przez kler katolicki, a bóżnic przez rabinów, aresztowano Meiselsa, Jastrowa i Kramsztyka a potem prezesa Dozoru Feinkinda i wielu innych.

Nie tu miejsce dla dalszych wywodów, może zabiorę się do napisania biografii Meiselsa, a wówczas opowiem wszystko szczegółowo. Tu jeno przypomnę, że podczas aresztowania zabrano Meiselsowi całą korespondencję (ponad 1000 listów) i ona do dnia dzisiejszego spoczywa w Archiwum Państwowych Akt Dawnych i stanowi krynicę do dziejów owego czasu.

Po Jastrowie pozostał tom „Kazań mianych podczas ostatnich wypadków w Warszawie w r. 1861", Poznań 1862 u Ludwika Merzbacha, oraz jego „Wspomnienia" o tychże wypadkach wydane przezeń w ostatnich latach życia w Ameryce w r. 1903. Obaj tj. Meisels i Jastrow jako obcy poddani wydostali się z więzienia po trzech miesiącach, tylko biedny Kramsztyk został skazany na „zamieszkanie w centralnej Rosji", gdzie pozostał (w Bobrujsku i w Saratowie) przez 6 pełnych lat i wrócił do kraju dopiero w roku 1868. Umarł w Warszawie w r. 1889.

A trzeci duchowny ośrodek Żydostwa: Dwór cadyka w Górze Kalwarii? I tu przydałyby się badania archiwalne wśród donosów policji, czy żandarmerii carskiej, gdyż one wyjaśniłyby nam obawę, jaką żywili „gabajowie i szamesi" rabina Izaka Majera Altera w związku z wypadkami roku 1862 i 1863. Wśród listów do rabina i cadyka Eliasza Gutmachera w Grodzisku Wielkopolskim (Eliah Grajdenzer), które miałem w rękach przed kilkunastu laty dzięki życzliwości antykwariusza kaliskiego Weltsmana, zanim je wysłał do Biblioteki Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, znajduje się list jednego z tychże satelitów z r. 1863, w którym wyraża obawę, „że cadyk (w Górze) zanadto zadaje się z „panami", co może przynieść zgubę całemu Izraelowi a przede wszystkim dworowi jego cadyka". Nie wiem co na to odpowiedział Eliasz Gutmacher, lecz bez względu na to mamy przed sobą dowód, że i drugi ośrodek Żydostwa ortodoksyjnego nie pozostał obojętny dla dążeń wolnościowych polskiego społeczeństwa roku 1863.

 

Prof. dr Majer Bałaban

Głos Gminy Żydowskiej Nr 1, Warszawa, Styczeń 1938

...

Majer Samuel Bałaban (1877-1942). Jeden z najwybitniejszych badaczy dziejów Żydów w Polsce. Współtwórca Instytutu Nauk Judaistycznych w Warszawie, którego był profesorem. Wykładowca Wolnej Wszechnicy Polskiej, nauczyciel w żydowskim gimnazjum Ascola. Od roku 1936 - profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Pracownik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego RP.

W getcie warszawskim kierował Wydziałem Archiwalnym Judenratu. W 1941 został głównym rabinem synagogi Nożyków. Zmarł w getcie w niejasnych okolicznościach.

Tekst został opublikowany na stronie internetowej Forum Żydów Polskich

Nasz portal: https://forumzydowpolskichonline.org/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Kultura