Fot. Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!
Organizacje "praw zwierząt" protestowały i sprzedaż ma już nie być kontynuowana.
Szkoda.
Konsumenci przyzwyczaili się do mięsa w postaci plasterków wędliny, lub w formie czegoś (w dość geometrycznym kształcie) zapakowanego zgrabnie na tacce.
A tu nagle przykra niespodzianka i zaskoczenie: mięso ma głowę, uszy, powieki, pysk, racice - toż to po prostu nasz ulubiony przyjaciel z dzieciństwa, czyli ni mniej, ni więcej, tylko Prosiaczek z Kubusia Puchatka!
Szkoda, że sprzedaż zostaje wstrzymana.
I jak nierozsądne są te organizacje dbające o prawa zwierząt!
Przecież te zafoliowane prosięta były ich największymi sojusznikami. Udowadniały to, o czym te organizacje starają się przypominać: że mięso to nie jest estetycznie zapakowany produkt, lub zawartość puszki, lub plasterek wędliny w kanapce, ale żywa istota, którą zdecydowaliśmy się zjeść.
Chyba o to tym organizacjom chodzi, prawda?
To dlaczego chcą, aby te prosięta porąbać najpierw na "etycznie obojętne" kawałki, nim się je pokaże nabywcom?
...
Jednak ze sprawami etyki i jedzenia zwierząt - z punktu widzenia judaizmu - związany jest ważniejszy problem, który pojawił w czasie dyskusji o tzw. "rytualnym uboju": czy żydowskie prawo religijne nadąża za przemianami w hodowli zwierząt?
Niestety, trzeba zgodzić się, że w praktyce litera prawa przeważa często nad jego duchem. Nierzadko zdarza się, iż "produkcja" zwierząt zachowuje zgodność z formalnymi regułami koszerności, ale uderza w etyczne aspekty Kaszrutu, które mają odwoływać się do zasad car balei chajim, czyli "zapobieganiu okrucieństwu wobec zwierząt".
Halachiczne ustalenia regulujące zasady koszerności zostały w znacznym stopniu sformułowane w czasie, gdy współczesne metody hodowli zwierząt jeszcze nie istniały. Kury chodziły wówczas po podwórkach, kaczki pływały w stawie, a owce pasły się na pastwiskach.
![](http://the614thcs.com/content/images/e6eac20f3231501f643f2c33e5d3ea79.jpg)
Nie było klatek uniemożliwiających poruszanie się, nie było "syntetycznej" żywności i mechanicznych metod uboju, który formalnie może nawet spełniać wymogi szechity, ale jest bardzo odległy od jej etycznych założeń.
Metody te są często zdecydowanie okrutne wobec zwierząt, a stosunek do nich nie jest uregulowany przez prawo żydowskie. Trwają na ten temat dyskusje, polemiki - ale nie idą za tym zdecydowane i jednoznaczne ustalenia.
W takiej sytuacji pozostaje odwołanie się do własnej wolnej woli: każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie: nawet jeżeli mięso jest uznawane za koszerne, to czy spełnia najważniejsze i ostateczne kryterium, które zadecyduje, czy je kupimy: nasze wymagania etyczne wobec nas samych?
Poświadczenie koszerności na produkcie nie jest przecież jednoznaczne z nakazem jego spożycia. Prawo religijne w żadnym stopniu nie nakłania do jedzenia mięsa.
Dlatego wielu ludzi - w tym religijnych Żydów - świadomie rezygnuje z jedzenia np. całkiem koszernych cieląt, bo nie akceptuje sposobu ich hodowli, który jest wobec zwierząt okrutny (oddzielone od matek są hodowane w ciasnych klatkach, aby uniemożliwić im ruch i przez to zapobiegać rozwojowi mięśni).
Każdy decyduje sam, co spożywa i jego osobista poprzeczka etyczna może być ustawiona tak wysoko, jak on sam ją ustawi.
I ta ostatnia zasada dotyczy - rzecz jasna - nie tylko religijnych Żydów. Dotyczy wszystkich ludzi.
Zafoliowany Prosiaczek w Makro, jakkolwiek z zasady niekoszerny, mógłby nam wszystkim o tym skutecznie przypominać.
Paweł Jędrzejewski
![](http://www.the614thcs.com/content/images/cec4663c2c393e4350beefb78f665cc1.jpg)
Tekst ukazał się 15 października 2013 na Forum Żydów Polskich