Rozmawiali - Monika Krawczyk i Paweł Czyszek.
FŻP: Po pierwsze dziękujemy, że znalazł Pan czas na spotkanie i rozmowę z nami. Jak ocenia Pan, w kontekście zakazu uboju rytualnego, aktualne stosunki pomiędzy polskim rządem a mniejszością żydowską?
Piotr Kadlčik (PK) - Przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich: W zasadzie, stosunki te wypadałoby ocenić dobrze. Jak by nie było, rząd miał inicjatywę ustawodawczą, która miała dostatecznie zalegalizować kwestię tak zwanego „uboju rytualnego”. Ja bardzo nie lubię tego określenia „uboju rytualnego”.
FŻP: Pojęcie „ubój rytualny” - czy w tym od samego początku nie kryje się jakiś podtekst antysemicki?
PK: Kiedyś mówiło się o „mordzie rytualnym”, teraz mamy do czynienia z określeniem „ubój rytualny”. To z pewnością jest pierwszy problem z tym sformułowaniem. Problem drugi jest taki, że kiedy słyszymy „ubój rytualny”, to wyobrażamy sobie, że wiąże się on z jakimś rytuałem: tańce, grzechotki, jakieś specjalne modły, a jak wiadomo tego nie ma. „Rytualność” uboju polega na wysoce rygorystycznym przestrzeganiu pewnych zasad, które zgodnie z intencją tych, którzy te zasady tworzyli, mają prowadzić do tego, aby śmierć zwierzęcia odbyła się jak najszybciej i - na ile jest to możliwe - bez zbędnego cierpienia. Hipokryzją jest mówić, że ubój, jakikolwiek by nie był, nie niesie ze sobą cierpienia zabijanego zwierzęcia.
FŻP: To powiedzmy może „ubój zgodny z zasadami religijnymi”.
PK: Tak, tylko tego potem nikt nie używa, bo jest to za długie.
FŻP: To „ubój koszerny” na przykład.
PK: Jak wszyscy wiemy doskonale, cały ten medialny wrzask, bo inaczej tego nie nazwę, dotyczył właśnie uboju koszernego. Natomiast prawda, o której wszyscy zdają się nie pamiętać, jest taka, że ubój na cele społeczności żydowskiej, obojętne w Polsce czy poza granicami, to jest - jak często podkreślałem - poniżej 20% uboju zgodnego z prawami religijnymi. W przypadku uboju na potrzeby wyznawców islamu ten ubój (hallal) jest nieporównywalnie większy.
FŻP: My chcemy się skoncentrować na Żydach, więc …
PK: Tak, tylko warto o tym mówić, ponieważ należy zwrócić uwagę na to, co stało się w mediach. Zresztą media dopuściły się do czegoś, co uważam za wysoce nieeleganckie, żeby nie powiedzieć haniebne. Praktyką codzienną mediów było pisanie na temat szechity i umieszczenie zdjęć uboju halal. Dziennikarze chyba też pozapominali. że szochet nie zabije zwierzęcia z połamanymi nogami, okaleczonego itd., bo ono już jest niekoszerne. To wymusza pewne standardy transportu tego zwierzęcia. Przy okazji tego wątku należy zwrócić uwagę na kolejne medialne i ewidentne kłamstwo - mianowicie, że ponieważ istnieją różne nurty judaizmu, powoływano się tu na judaizm reformowany, który rzekomo dopuszcza niekoszerne jedzenie. To znowu ignorancja albo zła wola, bo na głównej stronie Światowej Unii Judaizmu Progresywnego znajduje się oświadczenie z absolutnie zdecydowanym stanowiskiem potępiającym decyzję o zakazie szechity w Polsce, co oczywiście dawało czytelnikowi, czy może bardziej oglądaczowi, bo jednak ostatnio dużo częściej oglądamy niż czytamy, absolutnie mylne pojęcie na temat tego, z czym tak naprawdę ma do czynienia. Ale wróćmy do szechity. Może po prostu mówmy „szechita”.
FŻP: Część środowisk żydowskich uznała wynik głosowania w sprawie odrzucenia poprawki umożliwiającej dostosowanie polskiej ustawy do wyjątków, które przewiduje jak najbardziej ustawodawstwo Unii Europejskiej, jednoznacznie jako sygnał świadczący o antysemityzmie tak głosujących.
PK: Jest sporą przesadą stwierdzenie, że znaczna część posłów robiła to powodu antysemityzmu. W mojej opinii, jednym z powodów tego, co się wydarzyło, były jednak wewnętrzne rozgrywki i spory polityczne w Sejmie. Natomiast na pewno, jeżeli posłowie otrzymywali podobne e-maile, podobne wpisy na swoich portalach jak te, które przychodziły do nas, to mogli dojść do wniosku, że tak naprawdę lepiej byłoby zagłosować przeciwko. Z tych publikacji, listów, a akurat wiemy doskonale, że posłowie przywiązują ogromną wagę do tego co do nich się pisze, można faktycznie wysnuć wniosek, że duża liczba Polaków fanami „uboju rytualnego” nie jest. Natomiast teksty - przynajmniej te, które do nas przychodziły i przychodzą nadal - są ewidentnie antyżydowskie.
![](http://fzp.net.pl/sites/default/files/6358e039313a2bce00c99ea3e2dd29db.jpg)
Piotr Kadlčik. Foto jewish.org
FŻP: Czy to znaczy, że zwiększyła się liczba takich antysemickich, komentarzy i listów, które ZGWŻ odnotowuje?
PK: Oczywiście, że tak. Od momentu zakazu szechity i naszego protestu przeciwko, przez pierwszy tydzień dostaliśmy tyle tego typu korespondencji, ile normalnie przychodziło do nas w ciągu roku lub dwóch.
FŻP: O jakiej treści?
PK: Generalnie przeważał pogląd, więc nie jest źle - mówię to tutaj z dużą ironią - że jak nam się nie podoba prawo krajowe, to wynocha do Izraela… zazwyczaj z użyciem mocniejszego określenia. Były czasami zresztą nawet bardzo kulturalne: „jak chcecie męczyć te swoje zwierzęta, to róbcie tam u siebie, a nie tutaj u nas…” Ale był też pewien odsetek, gdzie życzono nam losu podobnego do tego, który spotyka krowy potraktowane nożem rzezaka.
FŻP: Czy część z tych listów kwalifikowała się do zgłoszenia policji?
PK: W tej chwili to analizujemy... Natomiast jest dużą i niepokojącą nowością, że ci ludzie przestali mieć potrzebę anonimowości. Osoby które dotąd ze swoimi poglądami się kryły, bądź uważały je za niepopularne, w tej chwili widzą pewne przyzwolenie… Mówię tutaj o ostatnich absurdalnych wyrokach sądów i prokuratury. Przyzwolenia na to, że tego typu opinie można sobie spokojnie wygłaszać. I to jest moim zdaniem dosyć niepokojący sygnał.
FŻP: Czy ZGWŻ interweniował w takim razie u władz, informując że ten problem istnieje?
PK: Z tego co pamiętam, chyba 8 sierpnia (2013 r.) mamy spotkanie z ministrem Sienkiewiczem w tej sprawie. Wcześniej rozmawiałem wielokrotnie z ministrem Boni i powiedziałbym, że to były dosyć dobre rozmowy.
FŻP: Ale czy padły jakieś propozycje konkretnych rozwiązań? Bo na przykład istnieje system, który jest już wdrożony, jak chwalił się ostatnio minister Boni w radiu Tok FM, który pozwala wychwytywać i natychmiast eliminować treści związane z pedofilią w Internecie. Czy na przykład jest jakiś tego rodzaju pomysł monitoringu państwowego, dotyczący antysemityzmu w Internecie?
PK: Myślę, że to się nie uda, ponieważ w przypadku pedofilii mamy do czynienia ze sprawą nie budzącą wątpliwości, natomiast w przypadku treści antysemickich zaraz pojawią się pytania dotyczące granicy wolności wypowiedzi.
FŻP: We Francji kilka miesięcy temu sąd nakazał Tweeterowi udostępnić dane osób, które umieszczały antysemickie treści na swoich profilach.
PK: Zgadza się, ale na razie Polskie sądy czy polskie prokuratury wydają orzeczenia, które są dalekie od podobnej linii orzecznictwa, jaką zastosowali Francuzi. Najwyraźniej we Francji czują się lekko zdesperowani tym, co się u nich dzieje. Tutaj - póki co - desperacji brak.
FŻP: Ale minister spraw wewnętrzych Sienkiewicz ogłosił niedawno w Gazecie Wyborczej, że poradził sobie z problemem szeroko pojętego rasizmu..
PK: Naprawdę? Zapytam go o to przy najbliższej okazji.
FŻP: A czy przewodniczący poszczególnych Gmin Żydowskich sygnalizują związkowi wzrost takiej antysemickiej korespondencji?
PK: Tak. Tam bywają do tego telefony. Zdecydowanie to nie jest jakaś warszawska specjalność, żeby było jasne.
FŻP: Czy były jakieś ataki fizyczne na członków gmin żydowskich w Polsce?
PK: Nie, nie - o ile mi wiadomo - niczego takiego nie było, to jest jak na razie poziom takiego - jak to się teraz mówi - hejterstwa.
FŻP: Przechodząc do może takiego trochę innego tematu, ale dla mnie wiążącego się z antysemityzmem, czy zyskuje w Polsce popularność taki obrazek, ikonka można powiedzieć nawet, „Żyda z pieniążkiem”?
PK: Zupełnie tego nie rozumiem. Myślę, że to nie jest antysemityzm, ale jest to zdecydowanie coś bardzo dziwnego…. Chociaż znajoma ostatnio znalazła obrazek Żyda z nożem i jakimś kawałkiem mięsa i to już nie jest zabawne. To chyba temat dla antropologa kultury. Mam znajomego, który nie jest Żydem i on do mnie kiedyś dzwoni – Słuchaj czy ty byś mógł mi załatwić zdjęcie rabina? – No pewnie odpowiadam, nie ma sprawy. Ale którego? To ma być Bobower czy Ger (zwolennik cadyka z Bobowej, czy Góry Kalwarii – przyp. FŻP), jakiś konkretny cadyk? – A on mówi, nie no jakiegoś rabina, „bo wiesz, teraz tak to się mówi, że jak się powiesi w domu takie zdjęcie, to pomaga”. Powiedziałem mu, że generalnie w wielu polskich domach są obrazki przedstawiające Żydów czy Żydówki i to często na dosyć poczesnym miejscu, w związku z czym ja nie jestem pewien czy kolejny Żyd na ścianie wiele pomoże. Żeby było jasne, nie załatwiłem mu tego rabina.
FŻP: Teraz jest nowa tendencja, żeby tego Żyda powiesić do góry nogami, żeby oddał to, co ukradł. Zresztą to ma więcej niż dwa lata. Około czterech lat temu rozmawiałem z moją znajomą, której babcia utrzymuje się z malowania Żydów z pieniążkami, więc cztery lata temu ona już z tego żyła godnie.
PK: Ja na to natrafiłem w takim razie dosyć niedawno. Ale ta nowa tendencja już z lekka niepokoi.
FŻP: Wracając do uboju, jakie są teraz perspektywy? Czy Żydzi w Polsce będą mogli jeść koszernie i kiedy?
PK: Z tego, co słyszę zza granic państw ościennych, z Litwy czy Republiki Czeskiej, tamte ubojnie pracują pełną parą, w tej chwili zdwajają obroty i bardzo chętnie dostarczą nam koszerne mięso. Także od tej strony nie ma wielkiego problemu, jak myślę. To mięso będzie droższe, ale chyba nie bardzo dużo droższe. Jednak mamy do czynienia z zupełnie innym problemem. Tak nad tym zastanawiałem się w pewnym momencie i nie przypominam sobie ani jednego przypadku w historii, kiedy to rządzący zaczynali mówić o tym, że szechita ma być zlikwidowana lub ograniczona i żeby prędzej czy później nie prowadziło to do kłopotów. Na ogół prędzej niż później. To zawsze był początek czegoś bardzo złego i stąd, myślę, że bierze się reakcja środowisk żydowskich. Polscy królowie wiedzieli to, że polskim Żydom należy zapewnić prawo do szechity, czego dowodem są choćby Przywileje Kaliskie z 1264 roku. Jak to Paweł Jędrzejewski (FŻP) podsumował, przez blisko 700 lat nikt tego nie zakwestionował. Aż do dziś.
FŻP: Jak ocenia Pan reakcje różnych międzynarodowych organizacji żydowskich na kwestię pozbawienia naszej społeczności praw do szechity?
PK: Póki co, za bardzo, ale to bardzo spokojną i bardzo, ale to bardzo wyważoną. Uważam, że jak na razie mamy do czynienia z sytuacją, że patrzą na to jeszcze, co tu się stało, jako na jakiś błąd, lapsus, który zostanie w miarę sprawnie i szybko naprawiony.
FŻP: Wyszło chyba dosyć niezręcznie, kiedy minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski występował w Stanach Zjednoczonych przed Amerykańskim Kongresem Żydów (AJC) i opowiadał o stosunkach polsko-żydowskich jako wzorcowych, a tutaj kilka dni później nagle taki wynik głosowania..
PK: Nie przywiązywał bym się do opinii ministra Sikorskiego, który powiedział, że w Polsce jest 20-30 rodzin, które jedzą koszernie i zapytany, skąd wziął tę informację, odparł, że z gazety. Oczekiwałbym po ministrze spraw zagranicznych, że nie wszystko będzie opierał na porannej lekturze prasy. Pomijając już fakt, i to jest już czysta złośliwość, że jak myślę choćby w Szkole Laudera, z którą miał przecież bliski kontakt, rodzin jedzących koszernie było o wiele więcej.
FŻP: A ile jest? Czy można takie statystyki przeprowadzić w związku z tym?
PK: Ależ skąd, to jest bzdura kompletna, nikt nie prowadzi takich statystyk i nikt nie będzie takich statystyk prowadzić.
FŻP: Ale gdybyśmy poszli tutaj do sklepu koszernego na dole tego budynku (siedziby GWŻ w Warszawie), to się dowiemy, że to mięso jest sprzedawane, czyli ktoś je kupuje, to nie jest tak, że raz na rok …
PK: Ależ oczywiście, że tak, to mięso jest kupowane i to z różnych źródeł. To mięso jest sprzedawane klientom, rozdawane i dostarczane do stołówek gminnych. Jak wiadomo istnieje też narastający nurt koszernego cateringu spowodowany między innymi tym, że Żydzi przyjeżdżający do Polski przestają przywozić ze sobą koszerne jedzenie, bo coraz więcej w tej chwili mogą go w Polsce kupić. Zresztą to jest kolejna rzecz, o której w ogóle się nie mówi, a uważam że należy. Pomijam fakt, że ja spotykałem się z opiniami restauratorów, którzy twierdzili, że oni tak naprawdę bardzo chętnie kupują mięso koszerne, a już na pewno koszerny drób. Mój kulinarny idol, Anthony Bourdain, w jednej ze swoich książek stwierdził, pisząc o przyrządzaniu kurczaka, że on jako restaurator stara używać drobiu koszernego, bo jakość tego mięsa jest zupełnie inna.
FŻP: Czy gminy żydowskie mogłyby dopuścić taką możliwość, że jeżeli zakaz szechity się utrzyma, będą kupowały niekoszerną żywność, żeby zapewniać ją swoim członkom, np. ocalonym z Holocaustu osobom, które korzystają ze stołówek Gmin?
PK: Nie. Wiadomo, że nie wszyscy jedzą koszernie i byłoby hipokryzją tak twierdzić. Natomiast nie wyobrażam sobie organizowania imprez przez gminy żydowskie, podczas których podawane jest niekoszerne jedzenie, nie wyobrażam sobie takich sytuacji w przypadku stołówek. Tak więc nie. Tego typu rzeczy w Polsce robić się nie będzie. Mięso koszerne będzie zawsze. Fakt, że w tych stołówkach pojawi się odpowiednio rzadziej, bo koszt będzie, jaki będzie.
FŻP: To proszę nam powiedzieć o co chodzi z mecenasem Giertychem? Czy ZGWŻ się jakoś z nim kontaktował , kto go mianował? Kogo mec. Giertych reprezentuje ?
PK: Reprezentuje organizację założoną w Brukseli, która nazywa się European Jewish Association. Podejrzewam, że gdybym chciał założyć w Polsce podobne stowarzyszenie, to jeśli tylko zebrałbym odpowiednią liczbę osób, nie miałbym najmniejszego problemu. Każdy może założyć, co chce. Natomiast mogę powiedzieć jedno. Z organizacją tą nie miałem nigdy do czynienia i nie znajduje się ona w strukturach ani Europejskiego (EJC) ani Światowego Kongresu Żydów (WJC). Jeżeli jakieś stowarzyszenie postanowiło wynająć mecenasa Giertycha – wolna wola, choć ja przyznaję, że nie bardzo wiem, do czego.
FŻP: Mówią cały czas o złożeniu wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, że to on ma go złożyć.
PK: Nie jestem prawnikiem, ale nie bardzo wiem, w imieniu kogo ma on ten wniosek złożyć, aby Trybunał go przyjął… Czy składanie wniosku od stowarzyszenia założonego w Belgii o stwierdzenie niekonstytucyjności przepisów polskich w ustawie spotka się ze zrozumieniem Trybunału...? Coś mi się zdaję, że nie. Słyszałem o tym, że najpierw mecenas Giertych zamierza rozmawiać w tej sprawie z Rzecznikiem Praw Obywatelskich panią prof. Lipowicz. Ale to wszystko są, póki co, rozważania w oparciu o rzeczywistość medialną – czysto teoretyczne.
FŻP: Czyli ta organizacja ani ich pełnomocnik nie kontaktował się ze ZGWŻ w tej sprawie, nie interesuje ich opinia Gmin, stanowisko lub możliwości współpracy?
PK: Powiem więcej… tuż przed moim wyjazdem do Brukseli nawet z panem Margolinem rozmawiałem. Zadzwonił do mnie. Powiedziałem mu, że z tego, co usłyszałem, chce się ze mną spotkać, zgodziłem się. Nie skontaktował się ze mną, a rozumiem, że skontaktował się z ambasadorem Polski w Unii.
FŻP: … są zdjęcia z tego spotkania.
PK: Są zdjęcia, i znowu to jest coś o czym mówiłem wielokrotnie, rozmawiając na różnych szczeblach rządowych. Za poprzednich kadencji władz, była taka dosyć logiczna koncepcja polegająca na tym, że na początku w Kancelarii Premiera, później a później w Kancelarii Prezydenta, znajdowała się wyspecjalizowana komórka, która miała wiedzę na temat aktualnej sytuacji organizacji żydowskich. Przygotowywała opinie i pomagała w podejmowaniu decyzji w jaki sposób tę politykę należy prowadzić. To dotyczyło głównie organizacji żydowskich poza Izraelem, bo tam oczywiście były stosunki międzyrządowe. Podejrzewam, że gdyby taka komórka istniała, to gdyby Pan ambasador zwrócił się do niej z zapytaniem, co to jest za organizacja i o co tu chodzi to i zdjęć pewnie by nie było.
FŻP: wracając jeszcze na chwilę do sprawy uboju: w licznych komentarzach polityków i dziennikarzy przewija się opinia, że można było wynegocjować zapis zezwalający dokonywać uboju na potrzeby własne mieszkającej w naszym kraju społeczności żydowskiej..
PK: Ze Związkiem Gmin Wyznaniowych Żydowskich rząd polski nie prowadził żadnych konsultacji w tej sprawie. Mówię to z całą odpowiedzialnością, jako przewodniczący Zarządu tej organizacji. Po drugie, gminy nie posiadają żadnych własnych ubojni, nie nadzorują żadnych ubojni i nie czerpią żadnych korzyści finansowych z tego, że jakaś szechita się odbyła. Dlaczego powiedziałem finansowych? Dlatego, że kilkakrotnie ubojnie jako darowiznę dostarczały rocznie ok. kilkuset kilogramów mięsa, które to mięso było rozdysponowane w stołówkach Gmin. I to jest cała historia. Zresztą, o ile sobie przypominam, to chyba zresztą sam poseł Halicki, ten od stwierdzenia, że w Stanach Zjednoczonych nie ma uboju rytualnego, powiedział, że jedyne konsultacje, jakie były prowadzone, odbywały się w obrębie ministerstwa rolnictwa.
FŻP: przeciwnicy uboju koszernego argumentowali, że to, co jest opisywane nt. zasad szechity, to jest tak naprawdę teoria, praktyka jest kompletnie inna, był przytaczane fragmenty filmu z jakiejś ubojni amerykańskiej, gdzie ubój odbywał się za pomocą mechanicznego urządzenia.
PK: Dla mnie ten argument jest dosyć absurdalny - zawsze teoria jest lepsza od praktyki, zawsze znajdą się ludzie, którzy nie zachowają się jak ludzie, no bo taka jest nasza ludzka natura. Dotyczy to zarówno jednej ubojni jak i drugiej, jeżeli ktoś liczy na to, że ubój koszerny odbywa się w taki sposób, że szojchet albo pracownik rzeźni przechadza się między krowami w białym fartuchu a one padają jak rażone gromem, to się myli. To jest zabijanie i ono zawsze jest straszne, jakkolwiek byśmy tego nie zrobili. Podczas religijnego uboju i tego z ogłuszaniem.
FŻP: Czy zakaz uboju, który Sejm przegłosował, był jakimś zimnym prysznicem, albo walnięciem młotkiem w głowę społeczności żydowskiej? Jakimś takim sygnałem o wymiarze symbolicznym.. ?
PK: Zależy, jak na to spojrzeć. Popularna jest teza, że to, co się wydarzyło, jest logiczną konsekwencją tego, co działo się ostatnio, tzn. absolutnej nieskuteczności organów ściągania bądź absurdalnych rozstrzygnięć prokuratorskich czy sądowych. Jeśli rzeczywiście tak jest, to istnieje faktycznie powód do niepokoju. Ja szczerze mówiąc wolę wierzyć, być może się oszukuję, że tak naprawdę mieliśmy tutaj do czynienia z walką polityczną w obrębie Sejmu i wyjątkowo paskudną, jednostronną kampanią medialną. Z drugiej strony - jak powiedziała moja znajoma, która jest taką bardzo zaangażowaną aktywistką walki o prawa zwierząt i która bardzo szybko się wycofała z całej tej historii - że ona nigdy w życiu nie zetknęła się z taką sytuacją, w której jakakolwiek dotąd akcja obrońców praw zwierząt zostałaby poparta przez ponad 60 % Polaków. ..
FŻP: A czy media w czasie trwania tej kampanii, przez głosowaniem, kontaktowały się jakoś z ZGWŻ, z rabinami? Czy zasięgały jakiś opinii, czy zapraszały do programów, jak to było?
PK: Tak, media oczywiście zapraszały do programów, a formuła programów była zawsze taka sama. Wiem, bo wziąłem udział w kilku takich programach. Stawiano po jednej stronie Żyda, a po drugiej stronie jakiegoś aktywistę, bądź też, jak ja to mówię, internetowego eksperta od uboju rytualnego, który obejrzał filmy, dostał materiały i odczytywał swój tekst z kartki. Za każdym razem powtarzałem, że mógłbym zrobić to samo, wyjąć kartkę i przeczytać, ale ponieważ żadne z nas nie jest weterynarzem, fizjologiem, specjalistą od tego typu rzeczy, to my w ogóle nie powinniśmy o tym rozmawiać w ten sposób. To jest bardzo częste - mamy tutaj w Polsce tę tradycję „nie znam się, to się wypowiem”. Byliśmy narodem ekspertów od katastrof lotniczych, od piłki nożnej, skoków narciarskich, a w tej chwili jesteśmy wszyscy specjalistami od ubojni. Więc tak, były takie spotkania. W spotkaniach tych prawie nigdy nie brali udziału przedstawiciele społeczności islamskiej. Nie wiem, czy byli na nie zapraszani, ponieważ media wypowiadały się mało precyzyjnie zawsze, kiedy zadawałem to pytanie wprost. Natomiast, jeżeli chodzi o publikacje gazetowe szeroko pojęte, no to jedyna rzecz, jaką robiono, to mniej lub bardziej fortunnie cytowano wyrwane z kontekstu moje wypowiedzi, rabina Schudricha, czy kogoś innego kto na ten temat coś mówił.
FŻP: Ale czemu nie przebił się taki głos ze społeczności żydowskiej, że tak naprawdę ten ubój koszerny dotyczy praw wolności sumienia i wyznania?
PK: Ponieważ intencją mediów było nie dopuszczenie do przebicia się czegoś takiego i tego po prostu nigdy nie dawało się jasno powiedzieć. Dla mediów ważne były dwie rzeczy - grupa ludzi którzy męczą zwierzęta i wielkie pieniądze w tle.
FŻP: Czyli jednak Żyd z pieniążkiem?
PK: Nie, nie z pieniążkiem, raczej z worem kasy, polsko-żydowskie lobby mięsne.
FŻP: Czy możemy w Polsce mówić jeszcze o renesansie społeczności żydowskiej?
PK: Moim zdaniem o renesansie społeczności żydowskiej można było mówić powiedzmy ze 20 lat temu. Dzisiaj to już jest rozwój tej społeczności. Dzisiaj mamy generację, która od dzieciństwa jeździła na żydowskie obozy, dla której Izrael jest konkretnym miejscem … „byłem widziałem”. Natomiast bycie Żydem nie jest powodem do dumy, ale nie jest też powodem do traumy. Tak po prostu jest. To już nie jest renesans, to już jest jakiś rozwój, a w którą stronę on pójdzie, to już jest zupełnie inna historia.
FŻP: Czy doradzał by Pan młodym Żydom, żeby wyjechali z Polski, czy żeby tutaj zostali?
PK: Ja zawsze byłem przeciwny wyjeżdżaniu, między innymi sam nigdy nie wyjechałem, dzisiaj mówię - jesteście młodzi, inteligentni, decydujcie sami.
FŻP: Kilka tygodni temu w warszawskiej gminie Bemowo, odbył się wieczór szabatowy. Swojego rodzaju festyn, impreza dla mieszkańców. Tworzona czy też współtworzona przez Gminę Żydowską w Warszawie. Tego rodzaju wydarzenia są częste? Są aktywnością, którą Gmina sobie planuje wcześniej?
PK: Staramy się dopomagać we wszelkich inicjatywach, które poszerzają wiedzę o naszej społeczności - najchętniej w przypadku inicjatyw lokalnych. To, co się dzieje na Bemowie, to rzeczywiście fajna sprawa. Dla ludzi, którzy przyjdą na takie spotkania, Żyd nie będzie się już kojarzył głównie z pieniążkiem, czy skrzypkiem na dachu.
FZP: Jeszcze raz dziękujemy za spotkanie i poświęcony czas.
Tekst ukazał się na Forum Żydów Polskich
Inne tematy w dziale Polityka