Prezydent Obama użył sformułowania "polski obóz śmierci". Fakt ten spotyka się z zasłużoną krytyką. Krytykując użycie tego zwrotu, znaczna część komentujących stara się podkreślić, że ten znakomicie wykształcony prezydent, popełnił pomyłkę nie dlatego, że nie wie, o czym mówi, ale dlatego, że jego podwładni podsunęli mu tekst wystąpienia, zawierający ten skandaliczny błąd.
Mam podstawy przypuszczać, że nie jest to prawdą i że prezydent Obama, gdy zabiera głos na temat Holocaustu, obozów śmierci - generalnie spraw dotyczących II wojny światowej w Europie - zdradza się z głęboką nieznajomością tematu.
Dlaczego tak uważam?
Bo przekonuje mnie o tym opowieść o wujku prezydenta, który - według jego słów - wyzwalał z oddziałami amerykańskimi .... obóz śmierci Auschwitz, który - jak wiadomo nie tylko historykom - wyzwolony został przez Armię Czerwoną.
Armia amerykańska wyzwalała obozy na terenie Niemiec, ale pomylić Auschwitz z innym obozem i tereny wyzwalane przez Rosjan z wyzwalanymi (zdobywanymi) przez Amerykanów - to już dowód na głęboką ignorancję w tej tematyce.
A może to symptom czegoś więcej?
Przecież prezydent Obama mówił przy innej okazji o języku ... austriackim.
Paweł Jędrzejewski
Artykuł ukazał się 30 maja 2012 roku w dziale "opinie" FŻP