![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/10/Illustration_Cicuta_virosa0.jpg/348px-Illustration_Cicuta_virosa0.jpg)
Cicuta virosa - ilustracja z pl.wikipedia.org/wiki/Cykuta
Tytuł notki nawiązuje do tekstu opublikowanego na stronie Forum Żydów Polskich: fzp.net.pl/opinie/trujace-ziola .
W istocie z tym właśnie tekstem należałoby się zapoznać przed lekturą poniższej notki. Zawarte w nim myśli można byłoby ująć w skrócie w następujący sposób:
"Każda religia, w tym także judaizm, może uczynić człowieka gorszym wówczas, gdy wiara nie uznaje swojej służebnej roli wobec głoszonej etyki."
Redakcja FŻP
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(Tekst zawarty pomiędzy przerywanymi liniami jest artykułem opublikowanym na stronie FŻP: fzp.net.pl/spoleczenstwo/o-co-chodzi-z-zydowskim-ekstremizmem-w-izraelu )
Ostatnie doniesienia polskiej prasy typu "Prezydent Szymon Peres wezwał we wtorek Izraelczyków do walki z żydowskim ekstremizmem" czy "Kiedy Żydowi wolno opluć kobietę" (Gazeta Wyborcza), zdają się sugerować, że Izrael jest opanowany przez siły dążące do wywołania wojny domowej, a ortodoksyjni Żydzi (oczywiście ubrani w chałaty, z pejsami i w kapeluszach - jak z antysemickiego obrazka), są zakałą taką samą we współczesnym Izraelu, jak byli w Polsce przed wojną, i - w domyśle można dodać - słusznie się "ich" (tej masy), Europa pozbyła.
Jakkolwiek akcje typu podjęcie inicjatywy w sprawie rozdzielenia kobiet i mężczyzn w przestrzeni publicznej, rzucanie kamieniami w samochody jeżdżące ulicami w szabat, blokowanie ulicy w proteście przeciwko budowie parkingu w Jerozolimie (który miałby być otwarty w soboty), są oczywiście naganne i wywołują społeczne niepokoje. Jednak sprawy te dzieją się na marginesie bieżących problemów. Oczywiście wszystko co dotyczy ortodoksów, jest dla prasy polskiej zwłaszcza atrakcyjne, bo dotyczy widowiskowo wyglądającej grupy, świetnie prezentującej się w mediach.
Dlaczego akurat teraz zrobiło się głośno w mediach w sprawie traktowania kobiet przez ultra-ortodoksów? Jest kilka przyczyn: faktycznie oplucie ośmioletniej dziewczynki w Bejt Szemesz było wyjątkowo wredne i sprawiło, że aktywiści sekty Sikrikim dostali się pod ostrzał opinii publicznej. Po prostu przegięli.
Natomiast w innych tarciach, władze lokalne i społeczeństwo umieją sobie poradzić i to bez takiego zaangażowania środków masowego przekazu: blokujecie ulice z powodu parkingu - proszę bardzo nie dojadą do was samochody wywożące śmieci (a nikt nie produkuje tyle śmieci co haredim), rzucacie kamieniami w samochody? Zidentyfikowani sprawcy dostali reprymendy od swoich rabinów, co było dużo gorsze niż sankcje policyjne, bo kamień to przedmiot, którego nie można podnosić w szabat.
Jest też powód polityczny: sondaże wskazują dużą popularność rządów premiera Netanyahu, co przekłada się w wyborach na znaczną przewagę partii Likud i szanse na zdobycie większości mandatów. Do rozpisania nowych wyborów potrzebny jest jednak powód - a takim byłoby wystąpienie partii ortodoksów z koalicji. Oczywiście nie wystąpią, zbyt cenne są wpływy w sferze władzy. Partie religijne uważają - i słusznie - że wybryki sekciarskich chuliganów zostaną wykorzystane przeciwko wszystkim haredim, a większość z nich z przemocą nie ma nic wspólnego. Co więcej - zdecydowanie ją potępia.
Ze strony rabinów kształtujących opinie, w tym od naczelnych rabinów Izraela - aszkenazyjskiego Jony Mecgera i sefardyjskiego Szlomo Amara, popłynęły słowa potępienia w kierunku rozrabiaków w Bejt Szemesz. W wywiadzie dla 1 Programu Radia rabin Amar przypomniał, że jedną z podstawowych zasad judaizmu, wyłożoną już w Misznie, jest okazywanie szacunku kobietom, ponieważ są one obrazem obecności Szechiny (chwały Bożej).
Z problemem ekstremizmu borykają się sami haredim. Nie jest to bynajmniej jednolita ciemna masa. Głębsze przyglądnięcie się publikacjom tego sektora pozwala na wyciągnięcie wniosków: za zamieszanie na ulicach z jednej strony odpowiada młodzież, która nie ma ochoty na siedzenie w swoich jesziwach i poświęcanie się nauce Tory - często też są to przybysze spoza Izraela, gdzie brak nadzoru rodziny i przyjaciół pozwala "bardziej rozrywkowym" jednostkom na wyżywanie się na ulicach. Często w prasie tego sektora czyta się o problemie osób "Off HaDerech" (tzn. które schodzą na złą drogę): nie uczą się, bumelują, palą papierosy, używają sobie w internecie, przesiadują w "kebabowniach", a nawet piją alkohol i po nocach szaleją po głównych ulicach. Z drugiej strony w społeczeństwie haredim są też jednostki i grupki bardzo wąsko i radykalnie rozumiejące zasady religii w różnych aspektach: jedni mają na celowniku ustanowienie żydowskiego państwa bez czekania na mesjasza, a inni stosunek do kobiet. O tym ostatnim z pewnością freudyści mieliby wyjątkowo dużo do powiedzenia. Zatem społeczeństwo haredim (ultra-ortodoksów) samo musi i walczy o zachowanie szacunku do siebie i możliwość dalszego funkcjonowania w szerszym społeczeństwie izraelskim, które je utrzymuje.
Należy zatem oczekiwać tonowania sytuacji, która z pewnością nie jest żadnym powszechnym zagrożeniem.
Natomiast Polska prasa ma tendencję do uważania się za ekspertów w dziedzinie "spraw żydowskich" i traktowania Żydów, jako "naszych Żydków" - bo przecież "Sprawiedliwi", "Po-Lin" i budujące się Muzeum Historii za "miliony" polskich podatników. Podejście do spraw żydowskich, rozciąga się na sprawy izraelskie - "bo to przecież to samo", chociaż tu widać nutę podejrzliwości - "bo ten syjonizm".
Oprócz tego, polscy dziennikarze zdają się podchwytywać najbardziej kuriozalne i marginalne tematy np. "Windą mimo szabasu", "Rabin: ślub z gojem jak nazizm", "Izraelka będzie miała dziecko po śmierci?" (Rzeczpospolita),
Bierze się to z ogólnie małego rozeznania w mediach izraelskich i brakiem pogłębionej analizy - ale to powszechny objaw braku czasu, wiec może należy wybaczyć. Przekłada się to potem niestety, zakładając, że ludzie jednak czytają, na słabe i w krzywym zwierciadle postrzeganie spraw żydowskich i izraelskich (bo to nie to samo).
Monika Krawczyk
28.12.2011
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za skandalicznymi wydarzeniami w mieście Bejt Szemesz stoi niewielka sekta "Sikrikim", której poglądy i agresywne zachowania nie są reprezentatywne dla zdecydowanej większości ultra-ortodoksów (zwanych haredim). Ta sekta jest nie tylko marginalna, to po prostu margines społeczny. Prezydent Peres apelował do wszystkich Izraelczyków o postawienie się fanatykom. Peres nie wzywał Izraelczyków do wojny przeciwko haredim. Na odwrót - zachęcał ich do wzięcia udziału w manifestacji. I bardzo wielu z nich pojawiło się na manifestacji przeciwko fanatycznym Sikrikim, którą organizował rabin Dov Lipman z błogosławieństwem od prezydenta. Media niestety rządzą się swoimi prawami i nie wnikają do jakiej sekty należy facet w chałacie i z pejsami. Minister spraw wewnętrznych z ultra-ortodoksyjnej partii Szas Eli Iszaj powiedział nawet, że już rabin Jochanan ben Zakkaj (pierwszy wiek naszej ery) piętnował oryginalnych Sykariuszy, od których to swoją nazwę zaczerpnęła sekta Sikrikim. Jego zdaniem historia zatoczyła koło.
Redakcja FŻP.
Inne tematy w dziale Kultura