Forum Żydów Polskich Forum Żydów Polskich
1711
BLOG

"Oczy, które były darem Boga"

Forum Żydów Polskich Forum Żydów Polskich Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Była jednym z tysięcy jasnych świateł rozbłysłych na polskiej ziemi. Oświetla naszą drogę podczas dokonywania trudnych wyborów pomiędzy złem i dobrem, możliwością i niemocą, koniecznością i potrzebą. Jej życie zgasło, ale to światło nadal nam świeci. Będzie nam ono świecić dopóki nasza pamięć o Niej i Jej podobnym będzie trwać.

Czyny Antoniny Wyrzykowskiej na razie w Jej rodzinnych stronach nie doczekały sie powszechnego szacunku i szerokiego uznania. Przeciwnie, za życia spotkały Ją tam anatema i wygnanie. Wierzymy głęboko, że to się kiedyś zmieni. Wierzymy, że dla mieszkańców okolic Jedwabnego  postać Antoniny Wyrzykowskiej będzie kiedyś najwyższą dumą i chlubą. Traktowana będzie ona nie jako zagrożenie lub nieuświadomiony wyrzut sumienia, lecz jako moralna ostoja i nadzieja. Zostanie przez nich samych uznana za jedną z nich, bo przecież jedną z nich była. Kiedyś taki czas nastanie.

Redakcja FŻP

 

 

 

<<W poniedziałek 5 grudnia o godz. 11 w kościele Świętej Jadwigi Sląskiej w Milanówku przy ul. Kościuszki 41 zostanie odprawiona msza św. i po niej pogrzeb naszej drogiej pani Antosi.
W Warszawie organizujemy spotkanie na Mszy św. w jej intencji w niedzielę 4 grudnia, o godz.17 w dolnym kościele oo. Jezuitów na Rakowieckiej.
Zapraszamy serdecznie do udziału.

 

Świętej pamięci + ANTONINA WYRZYKOWSKA

 Umarła 29 listopada 2011. 

"Była samą dobrocią" - i ja tak myślę.
W czasie wojny w swoim domu rodzinnym, w skrytce pod chlewem - ukrywała i otaczała opieką siedmiu Żydów z Jedwabnego, widząc w nich bliźnich w ciężkiej potrzebie. Myślę, że oczy, które tak ich widziały, były potężnym darem Boga. Bez żadnych pośredników wiara pani Antosi wskazywała jej taką drogę. Dojrzała do tego, że Bóg już w niej był wszystkim dla wszystkich.>>

(Cytat z: halinabortnowska.blox.pl/2011/12/PAMIEC-I-PODZIEKOWANIE.html )

  

 

 

 <<Sprawiedliwy wśród Narodów Świata - tytuł przyznany 16 stycznia 1976
* Antonina Wyrzykowska z d. Karwowska
* Aleksander Wyrzykowski

Ukrywający się:
Samuel Wasersztajn
Mosze Olszewicz
Berek Olszewicz
Lea Olszewicz
Józef Grondowski
Jakub Kubrzański
Lea Kubrzańska

Historia pomocy (październik 2007, Przemek)

W czasie okupacji hitlerowskiej Antonina i Aleksander Wyrzykowscy mieszkali w Janczewku, niewielkiej wiosce leżącej cztery kilometry od Jedwabnego. Od listopada 1942 r. do stycznia 1945 r. w dwóch schronach w ich oborze ukrywało się siedem osób narodowości żydowskiej. Pierwszym, któremu pomogli Wyrzykowscy, był Szmuel Wassersztajn. Według relacji Antoniny Wyrzykowskiej pewnego dnia Szmuel postanowił odwiedzić swoją rodzinną miejscowość Jedwabne, z której cudem uszedł z życiem uciekając przed pogromem zorganizowanym przez polskich sąsiadów. Wyrzykowski odnalazł Wassersztajna i przywiózł go do Janczewka. Wiedząc o pomocy udzielonej Wassersztajnowi, do Wyrzykowskich zwróciła się z prośbą o ukrycie rodzina Olszewiczów – bracia Mietek i Berek oraz żona Mietka- Elżbieta, która uciekła z łomżyńskiego getta. Później u Wyrzykowskich zjawili się jeszcze inni uciekinierzy: Józef Grondowski oraz Janek i Lea Kubrzańscy (Kubrań). (…)
Artykuł pochodzi z albumu: „Przywracanie pamięci Polakom ratującym Żydów w czasie Zagłady“, Warszawa 2007.  Album można pobrać tutaj: sprawiedliwi.org.pl/download/sprawiedliwi_2007_2.pdf >>

(Cytat z Portalu Muzeum Historii Żydów Polskich "Polscy Sprawiedliwi": www.sprawiedliwi.org.pl/pl/family/51,rodzina-wyrzykowskich/ )

 

 

 

 

Świadectwo ocalonego  Mosze Olszewicza

(Buenos Aires, czerwiec 1964)

Dear friends,

Permit me to call you friends. You are my friends because today, 20 years after our liberation, you still remember the noble Christians who risked their lives to save us.....

Drodzy przyjaciele,

Pozwólcie mi nazywać was przyjaciółmi. Jesteście moimi przyjaciółmi, ponieważ dzisiaj - 20 lat po naszym wyzwoleniu, pamiętacie o tych szlachetnych chrześcijanach, którzy ryzykowali własne życie, aby nas ratować - a było ich w tamte dni tak niewielu. Jestem pewien, że wiecie co się wtedy wydarzyło, i że los Żydów był gorszy od losu ściganej zwierzyny. Dlatego w  imieniu własnym oraz w imieniu mojej żony i mojego brata dziękuję wam  za zainteresowanie naszymi wybawcami . Wierzcie mi, że są oni dla nas jak rodzice. Bliscy przyjaciele nie poświęciliby się tak i nie ryzykowaliby swojego życia tak jak to oni uczynili dla nas.

Teraz pozwólcie mi krótko opisać nasze losy. Nie ma dość papieru, aby opisać nasze cierpienia z tamtych dni. Chociaż minęło już prawie 20 lat od czasu naszego wyzwolenia o tym co wydaje się niepojęte piszę do Was ze łzami w oczach .

Urodziłem się w 1922 roku w miasteczku Jedwabne, niedaleko Białegostoku. W 1942 roku wraz z moim bratem uciekliśmy od pogromów do getta w Łomży. Przybyli tam także moi rodzice i siostra. Nie muszę wam mówić w szczegółach jak wyglądało życie w getcie, wiecie to doskonale. W chłodny wieczór 2 listopada 1942 dały się słyszeć krzyki i nastąpiło zamieszanie. Prowadzona była likwidacja getta, a tysiące zostały zabite. Udało nam się przerwać przez kordon i uciec z getta przez pola do lasu. Wiele tygodni wędrowaliśmy w śniegu i w chłodzie. Kiedy stwierdziliśmy, że w tych warunkach dłużej nie przeżyjemy, przypomniałem sobie tych chrześcjan i pewnego wieczoru poszliśmy do nich poprosić o chleb. Dali nam nie tylko chleb, ale także mleko i inne pożywienie. Współczucia jego żony nie da się opisać słowami. Zostaliśmy na noc, a następnego ranka kiedy mieliśmy już iść, Wyrzykowski i jego żona powiedzieli: "Nie idźcie. Jesteście prawie dziećmi. Co my będziemy jedli, to i wy będziecie jedli. Cokolwiek stanie się  z wami - stanie się i z nami. Nie możemy pozwolić wam wpaść w ręce Niemców." Upadliśmy na kolana i ze łzami w oczach dziękowaliśmy za ich poświęcenie.

Przez dwa i pół roku ukrywaliśmy się we wsi Jończówka, 4 kilometry do Jedwabnego, 17 kilometrów od Łomży, w domu Aleksandra Wyrzykowskiego, jego żony Antoniny oraz dwojga ich dzieci - chłopca i dziewczynki. Przez cały czas ukrywaliśmy się w jamie pod zwierzętami, a oni przynosili nam żywność, którą odejmowali sobie od ust. Było nas kilkoro Żydów, wśród nich moja żona i mój brat. Była tam także inna rodzina, która dzisiaj żyje w Stanach Zjednoczonych. Mam nadzieję, że macie ich adres.

Niebezpieczeństwo, na jakie narażali się Wyrzykowscy było ogromne. Niemcy przychodzili często. Pewnego dnia, 13 grudnia 1943 szukali Żydów. Można sobie łatwo wyobrazić, przez co przeszli wtedy Wyrzykowscy. Do poszukiwań Niemcy używali psów, ale nas nie znaleźli. Moim przyjaciele, uczciwości i dobroci tych ludzi nie da się wyrazić słowami. Nie ma tylu słów, aby to opisać i nie ma tylu pieniędzy, aby im odpłacić. Nie było to narażanie się jednego dnia, ani nawet jednego miesiąca, lecz dwa i pół roku umierania ze strachu.

22 stycznia 1945 roku zostaliśmy wyzwoleni. Radość naszych wybawców była nieskończona. Byliśmy w rozpaczy, ale znowu nasi wybawcy byli tymi, którzy dodali nam odwagi, aby żyć. Dwa tygodnie po naszym wyzwoleniu naszych wybawców zaatakowała banda i pobiła ich za ukrywanie Żydów. Musieli oni opuścić swój dom i osiedlić się w nowym miejscu, w którym żyją do dzisiaj. Są biednymi ludźmi. Pomagamy im jak możemy, ale także nie jesteśmy bogaci. Piszę ten list, bo jesteśmy im wiele winni i ponieważ chcemy wiedzieć jak im się powodzi.

Wybaczcie mi nieczytelne pismo, lecz kiedy to piszę, wracają okropne wspomnienia, serce łomocze z emocji, a ręce nie mogą pisać.

(Świadectwo to zostało opublikowane przez Instytut Yad Vashem: www1.yadvashem.org/yv/en/righteous/stories/related/olszewicz_testimony.asp )

 

 

Nasz portal: https://forumzydowpolskichonline.org/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura