Od dość dawna obserwuje się pozornie dziwne, a na pewno zastanawiające zjawisko w naukowym świecie polegające na tym, że spore osiągnięcia w nauce są dorobkiem uczonych o żydowskim, etnicznym rodowodzie. Jest to tendencja bardzo wyraźna, a każdy kto ma do czynienia z nauką wie, że np. wśród laureatów Nagród Nobla z nauki spory udział mają osoby o żydowskim pochodzeniu.
W tym roku po raz kolejny Nagroda Nobla z Chemii przypadła uczonemu z Izraela. Daniel Shechtman otrzymał Nagrodę 2011-tego roku za wybitne osiągnięcia z niepozornej z pozoru dziedziny nauki jaką jest pogranicze krystalografii, chemii oraz fizyki. Daniel odnalazł w przyrodzie nowy sposób uporządkowania przestrzeni wypełnionej przez materię. W zasadzie nikomu z laików niczego to nie mówi, ale jest to jedno z fundamentalnych odkryć równych odkryciu, iż substancje otaczające nas występują w trzech "elementarnych" postaciach: ciekłej, gazowej i stałej (dla uproszczenia pomijam np. plazmę). W ślad za tego typu pozornie banalnymi spostrzeżeniami i odkryciami idzie cała nauka pokrywając nasz obszar wiedzy oraz poznania intuicyjnego (oczywistego) oraz naukowego (udowodnionego). Daniel opowiedział nam historię polegającą na tym, że nasze pojmowanie budowy świata jako muru budowanego z regularnych "cegiełek" było nieco błędne. Nasz "mur" w istocie bywa mozaiką składaną z kilku elementarnych "puzzli" innych niż elementarne komórki uważane dotychczas za "bazowe" dla fizyki "tradycyjnych" kryształów. Żeby nieco przybliżyć temat do życia wspomnę, że "najwyższą" co do "powtarzalności" elementów symetrii była symetria heksagonalna, w której elementy geometryczne (i inne) powtarzały się sześciokrotnie podczas "obrotu". Typowym przykładem takiej symetrii jest komórka plastra miodu. Jeśli ktoś chciałby sprawdzić na czym polega symetria heksagonalna, powinien pojedynczą komórkę plastra miodu "złapać" (w wyobraźni) obydwoma palcami za jej "przykrywkę" i "denko" i obrócić o 360 stopni. Taki ktoś łatwo zauważy, że podczas obrotu sześciokrotnie powtarza się identyczna geometria figury. Innymi słowy jest nie do odróznienia, czy dana figura została, czy też nie została obrócona. Sześciokrotnie podczas obrotu jej geometryczny wyraz może być uznany za "obraz sprzed obrotu". David wykazał, ze poza tą - do tej pory "najwyższą" formą symetrii w przyrodzie istnieje symetria dziesięciokrotna, która mocno modyfikuje dotychczasowe, "klasyczne" teoriie wypełnienia przestrzeni. Trudno jest to wyjaśnić językiem popularnym, ale istota odkrycia sprowadza się do tego, że pewna niewielka ilość "cegiełek" materii może wypełnić całą przestrzeń dużo pełniej niż do tej pory myślano. Przekładając to na język praktyki codziennej można byłoby to porównać do sytuacji, kiedy np. dwa typy ceramicznych płytek są w stanie wytworzyć nieskończoną ilość możliwych wzorów mozaikowych w naszych łazienkach (co już kiedyś wykazał matematyk Roger Penrose).
Praktyczny wymiar dotyczy fizyki kryształów, a konkretniej kwazikryształów, ale to już inna bajka.
![](http://www.google.pl/imgres?q=medal+nobla&um=1&hl=pl&sa=N&biw=1440&bih=713&tbm=isch&tbnid=GL-EM9LHMit9YM:&imgrefurl=http://evewnorwegii.blogspot.com/2010/10/najbardziej-prestizowa-norweska-nagroda.html&docid=Bu8se_9bcMWkCM&imgurl=http://4.bp.blogspot.com/_aW0TfEUwsTo/TK9N_hJtmgI/AAAAAAAAAU4/1ZKgx1yYxaI/s1600/nobel.jpg&w=380&h=380&ei=jvaXTpr7BuHR4QS43OysBA&zoom=1&iact=rc&dur=393&sig=111077465555260097508&page=1&tbnh=164&tbnw=164&start=0&ndsp=18&ved=1t:429,r:15,s:0&tx=93&ty=78)
Przypomnijmy sobie, że pierwszy Nobel Alberta Einsteina dotyczył egzotycznego dla ówczesnego "zwykłego zjadacza chleba" zjawiska tzw. zjawiska fotoelektrycznego. (dzisiaj większość z nas częściej lub rzadziej używa sprzętu z tzw. "baterią słoneczną".) Był to ważny Nobel. Był on pierwszym sygnałem kilku przewrotów w nauce. Pierwszy dotyczył korpuskularnej natury światła i wbrew intencjom uczonego stworzył podstawy fizyki kwantowej. Pamiętamy słynne powiedzenie Einsteina "Bóg nie gra w kości"? Ależ on się wtedy mylił.
![Very Happy :D](http://fzp.net.pl/forum/images/smilies/icon_biggrin.gif)
Faktem jest, że pozornie błahe zjawisko fotoelektryczne zainicjowało burzliwy ferment w nauce. Przerósł on i "przetrzymał" wielkiego Einsteina. Potem byli inni wielcy nobliści. Aby skrócić historię, polecam książki o niezłym fizycznym jajcarzu jakim był Feynman (cholera, też Żyd :) ). Każdy, kto otarł się o fizykę kwantową ,uzna że był to geniusz. Ale każdy, kto otarł się o życie uzna, iż był to ciekawy, pełen życia człowiek. I to tworzy legendę nauki: ludzie pokroju Einsteina, Skłodowskiej-Curie, Feynmana, Ciechanovera i innych przyszłych oraz przeszłych, żyją - mają krew i kości, są jednymi z nas - ludźmi. I w sumie nie jest ważne ich etniczne, narodowe i Bóg jeszcze wie jakie pochodzenie. Oby za chwilę wśród noblistów pojawiło się polskie nazwisko. A my nie będziemy dbać o to, kto był matką, ojcem, dziadem czy babcią tego przedstawiciela naszego Narodu. Bo w Polsce jest już tak, że przodkami bywają Polacy, Żydzi, Niemcy, Rosjanie, Szwedzi itd, ale my wszyscy jesteśmy po prostu Polakami i po prostu ludźmi. Pomimo naturalnych, kulturowych czy innych różnic między nami.
A wracając do izraelskich Nobli z Chemii, to wcześniej, i to tylko nieco wcześniej, otrzymali je Aaron Ciechanover ( Żyd o polskich korzeniach) - Nobel z Chemii w 2004 roku oraz Ada Yonat - Nobel z Chemii 2009 roku. Obydwoje z dziedzin leżących na pograniczu chemii oraz medycyny. Ciekawe, że Ada - podobnie jak teraz David - Nobel z krystalografii. O ile David z krystalografii przyrody nieożywionej, to Ada z krystalografii rybosomów. Ale to inna historia.
W naszych esejach wspominaliśmy o zasadzie tikkun olam. Czyżby te Noble były przejawem tej zasady? Zapraszamy do dyskusji.
Jarosław Piotrowski
Inne tematy w dziale Technologie