Futrzak Futrzak
57
BLOG

Open'er 2008, cz. 2

Futrzak Futrzak Kultura Obserwuj notkę 27

Kolejny dzień festiwalu zaczął się w pewnej gdyńskiej knajpie, gdzie znudzona i zajęta sobą kelnerka za małą butelkę Heinekena życzyła sobie 5 zeta a za popłuczyny z kija 7. Pobudziło mnie to do rozważań na temat tego, jak niewidzialna ręka rynku określa – prawidłową naturalnie – wartość towaru gmerając w mojej, jak najbardziej widzialnej, kieszeni. Fakt faktem, na terenie koncertów za dość podły browar w plastiku dajemy szóstkę, ale traktuję to jak dodatkową opłatę za występy. Trzeba bowiem przyznać, że 220 PLN za 3 dni koncertów to praktycznie cena dumpingowa.

Po przybyciu na teren festiwalu rzuciłem się do namiotu, gdzie miał występować nasz rodzimy Loco Star.

Koncert początkowo wydał mi się jakiś niemrawy, ale już na etapie Lonely zaczął się bardzo przyjemnie rozkręcać. Zespół udowodnił, że elektronika na żywo nie musi oznaczać scenicznego marazmu i tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to jeden z moich ulubionych polskich wykonawców. O czym każdy może się niechybnie przekonać nabywając chociażby ich ostatnią produkcję pt. Herbs.

Kolejną godzinę spędziłem pomiędzy namiotem a sceną młodych talentów. W tym pierwszym występowała Maria Peszek prezentując materiał z nowej płyty przeplatany fragmentami Miastomanii.

Po kilku utworach okazało się, że pani Mania jest w świetnej formie (chyba nawet wyszczuplała), publika ją nadal kocha a zespół wie, po co stoi na scenie. Uspokojony powędrowałem obok, żeby przyjrzeć się i przysłuchać California Stories Uncovered.

Parę miesięcy temu zespół wygrał konkurs organizowany, czy też wspomagany, przez radiową Trójkę i w ramach nagrody będzie występował na jakimś festiwalu w UK. Występy konkursowe organizowane były w Gdańsku, więc miałem okazję panów posłuchać w małej dawce i nabrałem ochoty na więcej. Na scenie zainstalowała się sekcja i trzech gitarzystów, którzy prezentują coś, co trochę przypomina Mogwai, trochę Sonic Youth, melodyką – Sigur Ros, a gdzie bas momentami zalatuje The Cure. Czasami zespół gubił dramaturgię, ale ogólnie przyjemne to-to było i mam dużą nadzieję, że panowie okrzepną, dojrzeją i zdziałają coś na tym – cytując Piotra Stelmacha – „popieprzonym rynku muzycznym”, rządzonym trumnami Jacka Cygana i Krzesimira Dębskiego; rynku, na którym prym wiodła, wiedzie i wieść będzie wiedźma Kupicha do spółki z inżynierem Elektrodą.

Po koncercie – konsekwentnie bojkotując dużą scenę – zainstalowałem się ponownie w namiocie w oczekiwaniu na występ CocoRosie, który – niestety – mnie zawiódł.

Nie wiem, czy to kwestia nagłośnienia, które straszliwie eksponowało basy, tłumiąc wszystko inne; czy dobiło mnie gnicie w środku spoconego tłumu, ale siostry brzmiały wyjątkowo manierycznie. Miałem wrażenie, że obcowałem z cyrkiem, a nie koncertem. Wiem, że panie potrafią wyczarować cuda z niczego; mam bootlegi, widziałem koncert na Malcie, ale tutaj to wszystko nie trzymało się kupy. Sam fakt, że beatboxer jest niezły niekoniecznie oznacza, że muzyka, którą generuje paszczą, powala, jeśli nie ma w tym myśli nadrzędnej. Słuchacza bowiem nie powinno interesować to, jak coś się robi, ale jak to finalnie brzmi.

Nerwy ukoiło dopiero wodniste piwo i perspektywa koncertu dziadków z Sex Pistols.

Nie ukrywam, że kiedy usłyszałem pierwsze takty Pretty Vacant nóżka sama mi zaczęła dygać, ale wraz z upływem koncertu zaczęły mnie nachodzić niewesołe myśli. Punk is dead i to na dobre, skoro ludzie płacą pieniądze tylko po to, żeby zobaczyć legendę, której poziom muzyczny nie odbiega od średniej podlaskiej, czyli ciężko pracują, żeby kupić sobie wydmuszkę medialną. Koncert jakoś tam się bronił, chociaż oczekiwałem, że panowie jednak będą w stanie zdobyć się na jakąś wartość dodaną po tylu latach. Cóż.

Jeszcze chciałem zostać na koncert Everything Is Made In China, ale w okolicach 2-giej byłem kompletnie padnięty, więc skierowaliśmy się ku wyjściu. Po drodze żegnała nas Erykah Badu, ale już nie daliśmy się skusić. Trochę szkoda…

FUTRZAK

Futrzak
O mnie Futrzak

ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Kultura