Futrzak Futrzak
84
BLOG

List do Kawalera, czyli nie rozumiemy się

Futrzak Futrzak Polityka Obserwuj notkę 30

Witaj, Kawalerze.

W pierwszych słowach listu pozdrawiam Cię i całą Twoją rodzinę. Paczka ze śpiworami, którą żeś był wysłał dotarła jeszcze przed Świętami, więc radośnie w domu było i ciepło. U nas wszyscy zdrowi, tylko wuj Jarosław na reumatyzm w kolanach narzekał, ale smarujemy Go Opodeldokiem (dla pewności całego, jak kazał lekarz), więc teraz chodzi zadowolony i dumny; nawet sobie włosy tym specyfikiem każe traktować, czuba takiego indiańskiego ustawia i mówi, że na dyskoteki chadzać z bratankami będzie. Wesoło i gwarno w naszym partykularzu, choć może trochę bida piszczy ostatnio…

Do rzeczy jednak. Przeczytałem Twój list i, przyznaję, najpierw mną zatrzęsło, potem się uśmiałem, a potem na dłużej zadumałem. Nie rozumiemy się, Kawalarzu – albo mówimy innymi językami, albo się nie słuchamy, albo może jakaś ober-afazja nas dopadła, ale się nie rozumiemy.

Przytaczasz ze swojej strony przykłady, powiedzmy eufemistycznie, niezbyt kurczowego trzymania się zasad savoir-vivre przez ludzi, który postrzegasz, jako zwarty, jednolity i wrogi Tobie, i wartościom przez Ciebie wyznawanym, obóz. Chylę głowę w pokorze i przepraszam za nie swoje winy. Mogę oczywiście w odruchu obronnym rozedrzeć szaty nad – ile to już razy cytowanymi – stwierdzeniami o „gnojkach z IPN”, „gówniarzach”, „durniach”, „tchórzach”, „kapusiach”, ale nie zrobię tego.

Z obrzydzeniem wspominasz wezwania do „zemsty” na p. Marii Dmochowskiej, które w rzeczy samej, są zachowaniami dość kuriozalnymi, tyle, że w sieci teleinformatycznej można znaleźć inne wycinki dyskursu, które potwierdzają nasze tym razem "męczeństwo". Nie raz dało się słyszeć, że pp. Cenckiewicza i Gontarczyka powinno się zwolnić, bo są tylko historykami, bo są politykami, bo są dobrymi fachowcami, bo nie są żadnymi fachowcami, bo zima była sroga…

Ironizujesz sobie na temat Igora Janke, a ja przecież nie dalej jak wczoraj słyszałem, co mówił w telewizji na temat słynnej książki i wiem, że wrzucanie go do jednego worka z nawoływaczami do domniemanych polowań z nagonką jest co najmniej nadużyciem. Ty prawdopodobnie jednak doskonale sobie z tego wszystkiego zdajesz sprawę a ja nie piszę po to, żeby Cię karcić i „dawać odpór po linii”. Możemy pokłócić się jak dzieci: „Kto zaczął?”, tyle, że jest to zajęcie dość bezpłodne i tu zupełnie nie o to chodzi. Plus nie ma Pani, której moglibyśmy się poskarżyć. Piszę, żebyś wiedział, że ja wiem.

Kawalerze, na serio, jestem świadom tego, że lustracja Lecha Wałęsy może służyć całkiem doraźnym celom politycznym, czyli powrotowi PiS do gry, choć to, czy obecny spór położy się cieniem na przyszłych wyborach prezydenckich i parlamentarnych zależy od tego, jakie stanowisko zajmie w tej sprawie PO i Tusk. W pełni też się zgadzam z Rafałem Ziemkiewiczem, który pisał jakiś czas temu, że ostatnie 2-3 lata to tylko kolejna odsłona „wojny na górze”, która to wojna z kolei była przedłużeniem wcześniejszych konfliktów w obozie Solidarności. Rzeczą, której nie rozumiem jednak jest to, jak walce z nieusuwalnym złem tego świata i wrodzoną małością natury ludzkiej ma się przysłużyć kolejne 20 lat milczenia o sprawach, o których i tak „się mówi”.

Kawalerze, powiem Ci coś, co Cię może zaskoczy. Jeśli nawet kiedyś potwierdziłaby się hipoteza, że ostatnie 20 lat jest dziełem esbeków, że ojcem demokracji w Polsce był gen. Kiszczak, a matką Aleksandra Jakubowska, nie będzie to dla mnie powodem do prostowania kosy i przygotowywania szubienicy. Raczej skłoniło by mnie to do cieplejszego spojrzenia na służby PRL. Albowiem mnie się w miarę podoba miejsce, w którym dziś znajdujemy się jako naród. I gdybym się dowiedział, że cała Solidarność była spiskiem służb, moim sposobem na redukcję dysonansu poznawczego byłoby zrewidowanie poglądu na temat schyłkowego PRL, a nie palenie kukły pod domem na ul. Polanki w Gdańsku. Nie wiem, czy posunąłbym się tak daleko, żeby kupować „NIE”, ale może bym się przeprosił z „Wyborczą”…

Kawalerze, masz pełne prawo obrażać i przypisywać mi/nam/im wszystko, co najgorsze; wyciągać wnioski o naszej wrodzonej podłości, domniemywać naszego tchórzostwa i świecić w oczy cudzą – może również swoją – martyrologią. Masz prawo w sensie legalnym (pewnie w dużej mierze dzięki ludziom takim, jak Lech Wałęsa), ale też w sensie etycznym; dopuszczam możliwość, że robisz to z autentycznej potrzeby serca i w wyniku szczerego wzburzenia moralnego.

Miej jednak – a raczej „miejcie”, bo przecież nie jesteś odosobniony w swoich poglądach – na względzie fakt, że to ja najlepiej wiem, co myślę i wiem, że taki osąd jest, mniejsza o to, że niesprawiedliwy, ale kompletnie nietrafiony, co – wedle znanego powiedzenia Talleyranda – jest większą zbrodnią. Mnie nie chodzi o „nurzanie się w bagnie”, „wrzucanie granatu do szamba”, czy „obsikiwanie nogawek pomnikom” (notabene, skąd u Was to zamiłowanie do skatologii?), tylko o poznanie historii mojego kraju, do czego mam pełne moralne prawo i obowiązek. Poznanie przeszłości oznacza bowiem zrozumienie teraźniejszości, a wiedza na temat teraźniejszości pozwala podejmować racjonalne decyzje na temat jutra. Zwłaszcza w takim kraju, jak nasz, gdzie – słowami Olgi Tokarczuk – przeszłość i przyszłość różnią się tylko jedną literą.

Tyle ode mnie. Ty z tą wiedzą zrobisz, co zechcesz, możesz ją chociażby sobie w anus wrazić. Ucałuj stryja Adama, pozdrów mecenasostwo, uściski, wyrazy, et caetera, et caetera…

P.S. Dziadek Antonii, każe Ci przekazać, żeś złodziej i kanalia, bo cudze listy otwierasz do jakichś idiotów, w dodatku pożytecznych, adresowane i jeszcze się tym chwalisz na komputerze.

FUTRZAK

 


 

Futrzak
O mnie Futrzak

ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka