Oh! You better watch out,
you better not cry,
you better not pout,
I'm telling you why:
Santa Claus is coming to town!
Mikołajek przybywa do Polski i grzecznym dzieciom niesie moc prezentów, z których najważniejszym jest możliwość zrobienia dobrze Mikołajkowi.
Oczekujemy go z wytęsknieniem, gdyż daje nam to, czego zawsze pragniemy najbardziej – poczucie, że się z nami ktoś liczy. Daje nam obietnicę, że – niczym inkarnacja króla Maciusia I: Andrzej Lepper – jesteśmy w stanie wedrzeć się z powrotem na salony – czyli na należne nam od rozbiorów miejsce – z pominięciem drogi, którą przechodzili inni. Dzieci na salonach co prawda od zawsze mają raczej gówno do gadania, ale te akurat dzieci bardzo chcą i bardzo wierzą. I jeśli ktoś im ten przedmiot wiary lekko skonkretyzuje i pochlebi ich starganym przez historię duszyczkom, to dzieci odwdzięczą mu się wszystkim, co mają, a nawet tym, na co jeszcze nie zdążyły zarobić.
Zaśliniony malec, pełniący w naszym kraju rolę drugiego po aktualnym królu Maćku, mówi coś o więzach i Szopenie, w imię których teraz politykę rolną robić będziem. Tłumy berbeci recytują na akademiach protokół zbieżności, z którego wynika, że mamy właśnie niepowtarzalną szansę dostać całą furę dalszego zacieśniania & współpracy. A szkrabek-ekspert, co alfabet już posiadł, ale liczyć jeszcze nie praktykował, oczyma duszy widzi na horyzoncie całkiem realną paneuropejską oś dziecięco-mikołajkową…
A potem – jak zwykle – do drzwi zapuka chłodna rzeczywistość. Zjedli? Wypili? To wypierdalać. I znowu dupa zbita. Znowu dłonie w nocnikach, znowu zdradzili przedmurze, cios w plecy zadali i znowu nie docenili naszej tragicznej historii.
Leo, why?
ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka