Do sprawy zapłodnienia in vitro mam stosunek taki, jaki może mieć katolik. Ja jestem praktykującym katolikiem, obowiązuje mnie nauka Kościoła.
Będziemy musieli ten niezwykle trudny i skomplikowany problem podjąć, ale moja postawa osobista w tej sprawie może być tylko taka, jaką nakazuje mi moja wiara.
To nie jest takie zupełnie proste [opinia PiS na ten temat – przyp. mój] z tego względu, że jeśli chodzi o tego rodzaju sprawy, to mamy do czynienia z niezwykle szybkim postępem medycyny (...) Być może, że w krótkim czasie medycyna będzie w stanie robić to w sposób, który nie będzie naruszał zasad wiary.
Brak jakiejkolwiek regulacji jest oczywiście rozwiązaniem fatalnym i też całkowicie niezgodnym (...) z nauką Kościoła (katolickiego)
No i poszło…
***
Fakt, że - jak słusznie zauważył Woyzeck - nie wiadomo, co naprawdę JK powiedział, bo wszystkie serwisy, które odwiedziłem przytaczają słynny cytat z dziurą w środku, na pewno daje wiele do myślenia na temat obiegu informacji w Internecie i tego, jak wielka w nim panuje różnorodność opinii.
Inną sprawą jest to, że – przyjmując cytat „jak jest” JK mówi do czasu całkiem sensownie o katolickiej wizji metody in vitro, słusznie porusza kwestię przyszłości badań, które mogą rozwiązać ów moralny problem a nagle zaczyna gadać banialuki. Nie wiadomo bowiem, w jaki sposób brak regulacji jakiejś sfery może być sprzeczny z naukami KK. Zwłaszcza, że KK postuluje niefinansowanie ww. zabiegów z budżetu państwa. Czyli w jakimś sensie właśnie wyłączenie zagadnienia spod kurateli państwa. Jeszcze bardziej zdumiewa zarzut z przeciwnej strony o klerykalizacji państwa wysnuwany na podstawie tego bełkotu.
Po pierwsze, nikt przy zdrowych zmysłach nie może mieć do KK pretensji o takie a nie inne zdanie w sprawie in vitro. Jeśli w trakcie procedury – tak, jak jest najczęściej obecnie przeprowadzana – giną zarodki, KK – głoszący ochronę życia od poczęcia – nie może mieć w tej kwestii innego zdania.
Z drugiej strony, w zdumienie wprawia krytyka propozycji KK dotyczącej niefinansowania zabiegów z budżetu państwa, tak, aby katolicy nie byli zmuszani do płacenia za coś, co jest wg nich zbrodnią. Pomijam w tym momencie moje zdanie na ten temat, które nie do końca jest zgodne z linią KK. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na pewną niekonsekwencję.
W dyskusjach o aborcji pojawia się argument, że kwestia człowieczeństwa płodu [a przecież kwestia in vitro jest tylko pochodną sporu o aborcję] nie jest kwestią naukową a światopoglądową, i państwo powinno w tej sprawie „milczeć”. W wersji pop ten argument brzmi – nikt katoliczkom nie każe się skrobać. Jednocześnie rzuca się gromy na KK, który chce właśnie by państwo nie angażowało się w te działania. Nie można mówić, że państwo pozostaje neutralne w sporze światopoglądowym dot. człowieczeństwa zarodka, jeśli opłaca zabiegi niszczące ów zarodek. Równie dobrze można by było wtedy twierdzić, że państwo handlujące bronią z jedną stroną konfliktu zbrojnego jest wobec owego konfliktu neutralne. Tzn. można, i tak się nawet robi, ale zazwyczaj określa się to wśród cywilizowanych ludzi jako hipokryzję.
Po drugie, po praktycznie jakichkolwiek wypowiedziach hierarchów lub wiernych KK na tzw. tematy bieżące pojawiają się zarzuty o zagrożeniu Neutralności Światopoglądowej Państwa. I tu się zaczyna problem. Czym jest bowiem NŚ?
Rozumienie dosłowne oznaczałoby kompletny rozpad wspólnoty – każda organizacja społeczna jest bowiem oparta na jakimś choć jednym niepodważalnym założeniu. Zredukujmy więc NŚ do neutralności religijnej. Cieplej. Ale czy reguły zapisane w nakazach nakładanych na wiernych nie mogą się znajdować w przepisach dot. całego społeczeństwa? Co w takim razie z przykazaniami „Nie zabijaj” czy „Nie kradnij”. Co z nauką społeczną KK, z której lewica tak lubi wyjmować koncepcję „trzeciej drogi”? Możemy powiedzieć, że NŚ oznacza, że w prawie ogólnym powinny się znajdować tylko te przepisy, co do których wszyscy są zgodni – i w ten sposób omijamy problem kradzieży i morderstw – ale wszyscy wiemy, że współczesne demokracje liberalne narzucają obywatelom różnorakie przepisy, co do których nie tylko nie ma zgody całego społeczeństwa, ale nawet jego większości. Począwszy od wysokości podatków, przez penalizację promocji pewnych idei, skończywszy na zakazie palenia papierosów we własnym domu. [Przez litość nie wspomnę o szczegółach oddupostronnego wprowadzania Traktatokonstytucji] Trudno więc będzie uzasadnić dlaczego państwo nie może np. zakazać stosowania środków antykoncepcyjnych a może zakazać zażywania narkotyków. Można też przyjąć zasadę, dość popularną w Polsce, że nie ważne, co się mówi, ale kto mówi i z jakich pozycji. I wartościować opinie na podstawie tego, czy pochodzą ze źródła laickiego, czy religijnego. Pomysł oczywiście co najmniej absurdalny a przede wszystkim zaprzeczający prawu do równego uczestnictwa w życiu publicznym wszystkich obywateli.
Cóż jednak zrobić z ową „neutralnością”, żeby nie była tylko metodą marginalizacji niewygodnych poglądów? Rozsądnym wydaje się rozumienie jej jako primo, rozdział instytucjonalny związków wyznaniowych i państwa, co w sytuacji idealnej stwarza system checks and balance, w którym państwo dysponuje aparatem przemocy a KK – w warunkach polskich – siłą autorytetu. Z korzyścią dla obywatela. Przypomnijmy sobie wsparcie, jakie mieli w KK opozycjoniści za czasów słusznie minionego reżimu. Secundo, sensowne jest wyjęcie spod zainteresowania państwa kwestii nieweryfikowalnych, niedotyczących relacji między obywatelami, tzn. problemów teologicznych, kosmogonicznych, teogonicznych itp.
W uproszczeniu, nie wydaje się słuszne, żeby obywatela zmuszać oficjalnie do poszczenia w piątek lub płacenia składek na budowę Świątyni Opatrzności, ale nie widzę problemu w tym, że ob. Tadeusz Rydzyk (zawód wykonywany - ksiądz) namawia polityków do takiego, czy innego zachowania podczas głosowań w parlamencie. A fakt, że przynajmniej niektórzy politycy ów "głos w ich domu" biorą pod uwagę, wzbudza we mnie nadzieję, że kiedyś w naszym kraju za "taxation" pójdzie też "representation".
FUTRZAK
P.S. Nowe filmiki po prawej :)
[Update: O, spadło! Buuu... Teraz wiem, jak się RRK czuje]
ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka