Futrzak Futrzak
34
BLOG

"Reaktywacja" Donalda Tuska

Futrzak Futrzak Polityka Obserwuj notkę 40

W dzisiejszej Rzeczpospolitej ukazał się ciekawy tekst M. Migalskiego pt. Matrix Donalda Tuska i chyba już zdążył narobić trochę szumu; również u nas na Salonie. Z wieloma tezami nie sposób się nie zgodzić. Np. wtedy, gdy Autor wypomina PO grzech zaniechania, które może się na nas zemścić za kilka lat:

„Skład personalny obecnego rządu (…) implikuje administrowanie państwem, a nie jego gwałtowną reformę. (…) Zdolni do tego są jedynie politycy – to oni mają w głowach całościowe projekty reform, posiadają kanały komunikacji z wyborcami, dysponują aparatami partyjnymi, które zdolne są do przeprowadzenia potrzebnych inicjatyw przez ciała ustawodawcze. (…) O tym (…) świadczy także i to, że niektórzy wybitni partyjni działacze zostali skierowani do resortów dla nich obcych. (…) na nasze nieszczęście żyjemy w kraju transformacji ustrojowej i ekonomicznej; w kraju, który jak kania dżdżu potrzebuje reform, i to głębokich.”

lub uległość wobec PSL:

„(…) lider PO łatwo oddał fundamentalne dla swojej partii postulaty programowe. Co więcej, umowa koalicyjna zobowiązuje obie strony do niepodejmowania wysiłków w przeforsowywaniu ustaw, które nie znalazły uznania partnera.”

Wydaje się jednak, że p. Migalski fundamentalnie się myli w dwóch kwestiach:

„Wyborcy tej partii (…) mogą być rozczarowani. (…) Nie będzie podatku liniowego, bonu edukacyjnego, ordynacji większościowej. (…) Po pierwsze, premiera wcześniej czy później zawiodą dziennikarze. Po drugie, Tuska zdradzi Pawlak. Po trzecie, (…) Polacy (…) wybiorą „real” – przychodząc po obiecane im w kampanii wyborczej podwyżki, autostrady, pływalnie, by o cudzie już nie wspominać.”

Wieszcząc porażkę takiego stylu rządzenia, Autor zapomina o tym, jak działa demokracja medialna. Zabrzmi to oczywiście banalnie, ale - po pierwsze i najważniejsze - PO jest w mediach lubiana. Po drugie, bardzo nieliczni wyborcy rozumieją, co oznaczają JOW-y, na czym miałby polegać bon edukacyjny i czym jest tak naprawdę podatek liniowy, a co nim nie jest. Wiedzą, że ma być dobrze. Jeśli przyjrzymy się ostatnim kampaniom wyborczym, to okaże się, że ich zawartość merytoryczna była bliska zeru. Oczywiście, była mowa o korupcji, o podatkach, ordynacji wyborczej etc. Jednak dla większości wyborców była to tylko cienka warstwa lukru pokrywająca podprogowo wmówioną niechęć, lub nadzieję. Zawsze łatwiej powiedzieć „Jestem za PO, bo jestem zwolenników JOW-ów”, niż „bo mnie Kaczory wkurwiają” – nawet, jeśli mówimy to tylko samemu sobie przed postawieniem krzyżyka. Nie jest to oczywiście wada jedynie wyborców tej partii. Zwróćmy uwagę na podwojenie się (prawie) liczebności elektoratu PiS. Pomimo braku 3 mln. mieszkań, wzmożenia moralnego a la Lepper, czy trudnych do zweryfikowania sukcesów na arenie międzynarodowej. Dobrze prowadzona akcja propagandowa (konferencje Ziobry!) potrafi zdziałać cuda nawet w sytuacji, w której ze strony głównych mediów oczekiwać można raczej tylko niechęci.

Jeśli ktoś wierzy w rozliczanie polityków z obietnic, niech przeprowadzi mały eksperyment myślowy. Partia XY idzie do wyborów pod hasłem zakończenia interwencji wojskowej w Dolnej Patafianii, gdzieś na zadupiu afrykańskim. Społeczeństwo kiwa głowami przed telewizorami i sobie myśli - „Tak, tak, trzeba zakończyć tę wojnę”, bo tak mówią eksperci. Pół roku po wyborach ci sami ludzie słyszą, że interwencję trzeba kontynuować, gdyż sytuacja się zmieniła diametralnie i trzeba wesprzeć demokratycznego przywódcę Gonzo Kazabooma, jak oczywiście twierdzą eksperci. Co robi naród? Dobre ¾ społeczeństwa dalej kiwa głową – „No, jak trzeba, to trzeba. Gonzo jesteśmy z tobą!” Przecież i tak nikt nie wie, gdzie to jest, i o co tam chodzi, a przeciętny Kowalski nie poczuje różnicy, niezależnie od tego, czy Kazabooma koronują, czy powieszą. Tak samo, jak w przypadku JOW-ów, czy podatku liniowego.

Drugi punkt, w którym nie sposób się zgodzić z M. Migalskim dotyczy czegoś, co Autor określa jako „dryf”.

„Tusk od dłuższego już czasu próbuje uprawiać postpolitykę – prezentuje się w uśmiechach, komplementach, wyrazach uznania dla przeciwników. (…) dla niego nie jest ważne, jaką politykę będzie prowadził nowy gabinet, lecz czy będzie się to odbywać w atmosferze wzajemnych komplementów i prawienia sobie duserów.”

Złośliwie powiem - próżne nadzieje. P. Migalski nie docenia D. Tuska i PO – a to się zawsze mści. Polityka będzie prowadzona, bo polityka, jak biznes – never sleeps. Z tą różnicą, że buldogi się nie będą tym razem gryzły pod dywanem – jak przez ostatnie 2 lata – tylko po prostu w innym pokoju – jak za rządów Kwaśniewskiego; tam, gdzie publika nie ma wstępu. I paradoksalnie, jest to chyba jednak optymistyczne zakończenie niniejszego wywodu, choć ostateczna ocena będzie zależała od tego, jaka to będzie polityka, i tego, co uda się nam zobaczyć przez „gołębi puch”.

FUTRZAK

Futrzak
O mnie Futrzak

ZBANOWAN PRZEZ: Cichutki, Anita, G. Ziętkiewicz, Adrian Dąbrowski, Coryllus, Stary, Szczur Biurowy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka