W wywiadzie dla TVN24 [http://www.tvn24.pl/2495748,0,0,1,1,fakty-po-faktach,wideo.html w 20'45''] filozof Palikot stwierdził, że - bez wątpienia - są cztery przyczyny katastrofy smoleńskiej. Na wysokim drugim miejscu znalazła się... odpowiedzialność prezydenta Lecha Kaczyńskiego [ewentualnie jego brata Jarosława] wynikająca z decyzji, by polecieć na uroczystości do Katynia, pomimo że wcześniej odbyła się wizyta Premiera.
Związek przyczynowy wydaje się być oczywisty. Cofając się w tym toku rozumowania, należałoby przyjąć, że za katastrofę smoleńską odpowiada Mieszko I, który uparł się tworzyć polską państwowość. Gdyby nie to, Prezydent nie miałby powodu, by lecieć do Smoleńska jako głowa państwa polskiego.
Przypomnieć należy, że wcześniej filozof Palikot równie przekonująco twierdził, że Lech Kaczyński ma krew na rękach, łącząc to z rzekomymi naciskami na pilotów w sprawie lądowania.
Brak dowodów na to pierwsze twierdzenie implikowało modyfikację winy Prezydenta w wydaniu filozofa Palikota. Teraz już nic nie obali jego wniosków, bo przecież nikt nie podważy tezy o tym, że Prezydent mógł nie lecieć. Filozof Palikot nie był łaskaw wskazać jakie zasady prawne zostały naruszone przez Prezydenta decyzją o wizycie w Katyniu. Jeśli mówimy o przyczynie wypadku w rozumieniu prawnej odpowiedzialności, to konieczne byłoby wskazanie naruszenia jakichkolwiek przepisów, które to naruszenie pozostawałoby w związku przyczynowo-skutkowym z tragedią.
Okazuje się, że nie tylko papier jest cierpliwy, ale i fale eteru, a granice ludzkiego rozumu wciąż są niepoznane.
F.
Prawnik i politolog w dwóch osobach w jednym blogu. Nam nie jest wszystko jedno!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka