frycz66 frycz66
2011
BLOG

Zielony laser kibica......

frycz66 frycz66 Technologie Obserwuj notkę 9

 

Zostawmy politykę i dostojnych mężów stanu. Dziś zajmiemy się życiem. Techniką, majsterkowaniem i zabawą.

Podczas ostatnich zawodów piłkarskich „Euro” zauważyłem, że podczas meczu Rosji z kimś tam (nie pamiętam z kim, ale nie z Polską), ktoś rozpraszał zawodnika wykonującego rzut rożny mocnym zielonym światłem lasera. Światło miało na chwilę olśnić zawodnika, tak jak światło mocnej latarki i rozproszyć go w tej ważnej chwili, nie czyniąc mu jednak szkody. Mocny zielony punkt świetlny biegał cały czas w okolicy ust zawodnika i.... Tyle.Było to skrajnie głupie, gdyż laser wyglądał na taki o mocy co najmniej 50mW, i jeśli by tylko smyrnął piłkarza po gałce ocznej mógłby trwale uszkodzić mu siatkówkę, co dodatkowo - znając skłonność piłkarzy do histerii,  ich narcyzm, i dziewczęcą wręcz nadwrażliwość - skończyło by się niepotrzebną aferą. Z drugiej strony zastanawiałem się jakim to trzeba być kozakiem (w sensie charakteru a nie narodowości :)) żeby trafić z rozedrganych trybun laserem w głowę zawodnika, aż tu nagle mnie olśniło! Gdybym to ja chciał coś takiego zrobić, to użył bym swojej cyfrowej kamery Canon FS100E. Piękna zwarta cyfrowa kamera, ultralekka, kompaktowa, zapisująca obraz na karcie SD. Nienormalnie odporna na przeciążenia (upadła mi już z 10 razy.... i nic. Używam jej na co dzień do pracy. Ma same zalety poza taką wadą, że źle odzwierciedla kolory zdjęć. Dziewczyna sfotografowana wygląda tak,  jak by miała żółtaczkę lub rumień. No ale do prawdziwych zdjęć mam lustrzankę.

No więc gdybym to ja chciał zrobić coś takiego, taki – nazwijmy to tak niewinnie „rozpraszacz uwagi” to właśnie wykorzystał bym kamerkę – genialny elektroniczny celownik! Z zoomem, własnym zasilaniem, stabilizacją obrazu, a do tego nie budzący żadnych, najmniejszych wręcz podejrzeń. Nie użył bym też widocznego gołym okiem zielonego światła laserowego, ani też broń Boże rozpowszechnionego przez filmy kryminalne lasera czerwonego. Można by raczej do eksperymentów na początek postarać się o laser z konsoli X-Box. Takie lasery są teraz powszechnie dostępne na rynku wtórnym. Mając już taki laser wymontowujemy z kamerki białą diodę podświetlającą wraz z przyległościami i montujemy laser z konsoli X-Box. Trzeba to zrobić delikatnie i bardzo starannie. Kamera nie może budzić żadnych podejrzeń, a my mamy wyglądać jak metroseksualny gość który uważa, że w tego rodzaju sprzęcie może grzebać tylko autoryzowany serwis bo to niebezpieczne. Słowem jak gość, który do przebitej opony 50 kilometrów za miastem wzywa pomoc drogową... :)) Tacy mężczyźni naprawdę są! :( Wróćmy jednak do naszej kamerki – zabawki. Samo zamocowanie lasera w obudowie to prościzna. Problemem jest rzetelne skalibrowanie lasera. Przednią część lasera montujemy czarnym silikonem do montowania szyb samochodowych. Sztywno i elastycznie zarazem. W tylnej części clou całej konstrukcji będą stanowiły dwiedrobnozwojowe śrubki o średnicy 2-3 mm oparte o laser. Rozmieszczone pod kątem 90 st. Posłużą one do precyzyjnej kalibracji lasera na odległość 100, 150 mtr. Siatkę celownika rysujemy na ekranie lub wykorzystujemy gotową. Pozostaje tylko dokupić baterię do kamery w rozmiarze XXL z której również zasilimy laser. Laser możemy zasilać napięciem stałym, serią impulsów, lub jednym impulsem. Układy te (sterowniki lasera) kształtują impuls, ograniczają prąd, są dość banalne i nie wymagają szczegółowego omówienia. Takim urządzeniem na lekkim statywie możemy dla zabawy „oślepiać” własne domowe kamery np. w naszym ogrodzie, żeby na przykład się poopalać bez skrępowania. Oczywiście w żadnym razie-   nie wolno! _ -nam z dużej odległości, skutecznie „oślepiać” kamer monitoringu miejskiego, bankowego, fotoradarów, bramek na autostradach itp. urządzeń. To oczywiste.

A mając już taką kamerkę przeznaczoną na eksperymenty politechniczne możemy pokusić się o zrobienia z niej celownika do broni – oczywiście do naszej legalnie zakupionej pneumatycznej tzw. "wiatrówki". Trzeba zakupić odpowiedni montaż do lunety i go przerobić. Wymaga to pewnej staranności i znajomości podstaw mechaniki precyzyjnej. Jeśli nie wiemy jak, zlećmy zrobienie stabilnego łoża do kamery rusznikarzowi, który za 200-300 PLN wykona odpowiedni uchwyt. Tutaj już nie musimy bawić się we wmontowywanie lasera do wnętrza kamery, a za to możemy dużo skuteczniej oświetlać teren specjalną laserową latarką o zasięgu nawet 4800 metrów!  Taka latarka jest bezpieczniejsza niż laser gdyż nie świeci w jeden punkt a tworzy koło zielonego światła które wprawdzie może nieco razić, ale szkody nie uczyni.

W tym przypadku strojenie całego układu polega na trymowaniu osi kamery z osią lufy. Za pomocą śrub mikrometrycznych; góra – dół / prawo – lewo, względem kropki naniesionej na ekran. Możemy nie trymować kamery, tylko działać „na leniucha” i zaznaczyć na ekranie kropką farby miejsce gdzie trafia śrucina, ale w ten sposób przy różnych powiększeniach uzyskamy różne punkty trafień – słowem dziadostwo!

Kamerkę trzeba maksymalnie odchudzić! Czyli wymontować z niej mikrofony, i wszelkie niepotrzebne pierdoły, a węzły jej konstrukcji wzmocnić (zalać) żywicą Epidian lub Distal, gdyż broń (pneumatyczna oczywiście) posiada znaczny odrzut zwłaszcza przy stosowaniu śrucin „magnum”. Stąd też bateria musi z dość wiotkiego uchwytu kamery powędrować do kieszeni, chlebaka lub w ostateczności do uchwytu na kolbę. Ekranik zaś możemy połączyć z kamerą metrowym elastycznym kabelkiem, dodać klips i montować w dowolnym miejscu nawet na daszku czapki. Umożliwi nam to zabawę z naszą wiatrówką w zupełnie nowym wymiarze. W prosty sposób możemy połączyć ekranik z kamerką za pomocą modułu Bluetooth. Da nam to wygodę zwiększy zakres działania, ale uwrażliwi na szerokopasmowe zakłócenia radioelektroniczne (to ta sztyca, którą Hummery w Afganistanie wożą przed autem na wysięgniku). Zwiększy się też ciężar i zużycie energii. Pamiętaj że 1g. urządzenia podczas wystrzału waży 12 gram. Kabelek jednak rządzi! Jedna kamerka, kilka laserów i setki możliwości wspaniałej politechnicznej zabawy o wymiarze edukacyjnym.

 

Oczywiście, eksperymentując i dokonując tych zmian, należy pamiętać o zachowaniu ogólnych zasad bezpieczeństwa, chronić oczy, i traktować celowniki jako zabawki politechniczne o znaczeniu wyłącznie edukacyjnym. Powyższy felietonik zawiera jedynie osobiste ogólne refleksje techniczne i nie jest przepisem na wykonanie takich urządzeń a stanowi jedynie inspirację do własnych poszukiwań w tym temacie dla osób dysponujących wiedzą, warsztatem, umiejętnosciami i rozwagą. 

 

Koniecznie trzeba pamiętać o pięciu zasadach bezpieczeństwa:


1. Moc wyjściowa lasera nie różni się znacznie od np. żarówki 100W. To co czyni laser tak niebezpiecznym jest jego skupienie oraz to, ze wiązka światła nie rozprasza się tak jak w przypadku np. latarek.
2. Nie wolno kierować lasera na inna osobę
3. Nawet laser malej mocy (5mW) może wyrządzić nieodwracalne uszkodzenia wzroku
4. Należy uważać z kierowaniem wiązki lasera na rzeczy odbijające światło takie jak lustro, polerowany metal czy szkło
5. Nie wolno przypadkowo "machać" wiązką laserowa na zewnątrz, gdyż promień lasera ma zasięg kilku kilometrów.
(za: www.astrocd.pl Marek Substyk /Jan Desselberger )

Miłej zabawy!

 

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Technologie