W niezapomnianym filmie A. Gargas
10.04.10 (od 2’33’’ materiału wideo)
[1] można obejrzeć przewijanie mgielnego sitcomu S. Wiśniewskiego, czyli „zapisu z parapetu” smoleńskiej niepogody (ponoć pochodzącego z 10-04 z godzin 7:19-8:37 pol. czasu). Cechą charakterystyczną tej skróconej emisji materiału wideo polskiego montażysty w materiale Gargas jest to, że
nie widać historycznego momentu nadejścia blacharzy[2]. Oczywiście znakomita dokumentalistka ze szkoły Macierewicza, która z tymi blacharzami nie zrobiła, niestety, żadnych wywiadów, pokazuje ich za jakiś czas w
10.04.10 (od 5’32’’), jak się krzątają, a poza tym uważne oko (podczas przewijania w zwolnionym tempie lub „poklatkowo”) jest w stanie wyłapać sylwetkę blacharza z emisji „przyspieszonej” (2’45’’)
– ale jakby sama minuta/sekunda „nadejścia”, a może lepiej byłoby rzec: „najścia”, blacharzy, jakby zostaje tu pominięta.
Jakiś „sceptyk” mógłby się teraz zdumiewać, po jakie licho mogą nas obchodzić takie głupie detale, jak chwila pojawienia się blacharzy na tarasie przed oknem hotelowym polskiego montażysty, który tyle swego zawodowego czasu przeznaczył na obserwowanie i rejestrowanie smoleńskiej mgły
[3]. Sprawa jednak jest intrygująca i poważna, wszak to z powodu tychże blacharzy miał Wiśniewski „przerwać filmowanie”, obawiając się o los swej pamiątkowej kamery, której na szczęście nic się nie stało. Bezcenny znów (w materii moonwalkera i jego prac w smoleńskiej montażowni
[4], tudzież pracowni dokumentalisty) okazuje się występ SW przed Zespołem Parlamentarnym
[5] – w lutym 2011 – tam bowiem zaprezentowana zostaje „końcóweczka” mgielnego sitcomu w zwykłym tempie
[6] (pomijając cyrk z przewijaniem, kiedy zrazu mgielny sitcom „przewinąć się nie daje”). Otóż
podczas tej normalnej emisji blacharze (najpierw jeden,
a następnie drugi)
pojawiają/wyłaniają się z… lewej strony kadru, kamery i okna – przechodząc na prawą.
Jakie to może mieć znaczenie, spytałby „sceptyk”? Takie, że powinni blacharze wejść po tarasie z prawej strony i najpierw przejść przed oknem Wiśniewskiego, by móc niejako schować się po tej lewej stronie, nim rozpoczną swój „remontowy”
show. Zdjęcia hotelu Nowyj i narożnego pokoju, w którym miał pracować „w dniu katastrofy” moonwalker (także te zamieszczone w
10.04.10), nie pozostawiają w tym obszarze cienia wątpliwości – taras kończy się po lewej stronie zaraz za oknem wychodzącym na wschodnią ścieżkę podejścia na XUBS
[7].
Nie ma mowy więc, by blacharze tam się znaleźli bez wcześniejszego przemarszu przed obiektywem kamery SW, chyba że użyliby drabiny, by ukradkiem i cichaczem dostać się na taras. Trudno sobie wyobrazić też, by przez godzinę i kilkanaście minut (zgodnie z zegarem kamery smoleńskiego zegarmistrza) dwaj blacharze waciowali skuleni po lewej stronie przy murze, nie dając znaku życia i nie pojawiając się w oknie, tak, by dopiero o 8:36 zacząć się „ujawniać” przed kamerą ze swymi pilnymi robotami „odstraszającymi” dokumentalistę mgły.
Co z tego wynika? To, że 1) mgielny sitcom jest materiałem pociętym i 2) coś zostało w nim z jakiegoś powodu
pominięte, 3) blacharze musieli się zjawić wcześniej i przejść na lewą stronę okna; jeśliby zaś pracowali wcześniej, to 4) zdjęcie i wyłączenie kamery wcale nie musiało mieć związku z ich robotami na tarasie. Jakiś „sceptyk” powie: ale jakie to może mieć znaczenie dla „katastrofy smoleńskiej”? Takie chociażby, że
mgielny sitcom ma być „materiałem dowodowym” prezentującym nie tylko „smoleńską mgłę” z 10-04, ale też (częściowo) „ruch lotniczy” przy smoleńskim wojskowym lotnisku, po wschodniej stronie XUBS (vide styczniowa 2011 konferencja/prezentacja KBWLLP
[8]).
To, że wideo z parapetu hotelowego okna może być nieciągłe, można było wywnioskować z faktu, iż SW w pewnym momencie
zmienia ustawienie kamery[9]. Moment, w którym ta zmiana zachodzi, może być zarazem chwilą
wyłączenia kamery – wyłączenia choćby po to, by na nowo ją ustawić, wyregulować etc. To zaś, że
nie widzimy momentu tego przestawiania kamery (na statywie lub wraz z nim), dodatkowo świadczyłoby, iż została wyłączona. Na jak długo jednak? Co się wtedy działo? Czy było to jedyne wyłączenie kamery, czy też takich zabiegów wykonano więcej? Czy 7:19 to początek filmowania, czy był jeszcze „wcześniejszy odcinek”, ale się zbył? Po co została kamera ponownie włączona po godz. 7:38, skoro była tak kiepska widoczność? Co się „nie zarejestrowało” w przerwie
[10]? To pytania do „montażysty katastrofy smoleńskiej”, których ZP nie zadał, bo i po co.
W rozmowie z pos. A. Sikorą (na posiedzeniu ZP) Wiśniewski unika otwartej odpowiedzi na jej pytanie, czy włączał i wyłączał kamerę, twierdzi jednak, że przestawił ją, cytuję:
po tej sytuacji, gdy widzia-, słyszałem samolot, a nie widziałem[11].Gdy zaś przypomnimy sobie relację SW choćby z wywiadu dla
Rzeczpospolitej (13-04-2010)
[12], jakoby
miał być świadkiem podchodzenia do lądowania (oraz odlatywania) „prezydenckiego samolotu” (czyli, jak można sądzić, tupolewa
[13]) – to sprawa tego, co to mógł być za samolot (słyszany, a nie widziany), po przelocie którego SW zmienia ustawienie kamery, staje się dużo poważniejsza
[14]. Niemniej jednak prezentując na posiedzeniu ZP (bez „zegara kamery”) kadry
[15], w których
słychać, a nie widać, jak komentuje montażysta przed parlamentarzystami,
świadek dodaje wyjaśniająco: I leci iłuszyn. Słychać, a nie widać. Macierewicz wtedy wtrąca uwagę: to jest drugie zajście, lecz SW wcale nie odpowiada twierdząco, po prostu: tak, drugie zajście, tylko kluczy, jakby nagle wyłoniła się jakaś arcyskomplikowana kwestia w jego pracy dokumentalisty smoleńskiego: to… zzz… yyy…, znaczy, nie wiem, które, pierwsze, drugie, to, tu, no, tego, ale… w tym momencie powinien być tu widoczny iłuszyn. Ni ma.
Jak to Wiśniewski może nagle
nie wiedzieć, które to zajście, skoro miały być
dwa, jak głosi moskiewska legenda, a
pierwsze prezentowane jest przez mgielny sitcom w postaci świetnie nam znanego „widma” przelatującego iła-76? Jak też Wiśniewski może
wiedzieć, że to drugie zajście to akurat
iłuszyn (plik, z tym fragmentem zapisu parapetowego posiada opis: LADOWANIE ILA-76
[16]), skoro tym razem ewidentnie samolot
słychać, a nie widać – sam zaś SW mówi w jednym z wywiadów z 10-04, że nie jest aż takim znawcą, by po dźwiękach silników rozpoznawać typ statku powietrznego
[17]?
Skąd też SW może wiedzieć, iż ten samolot, który słychać, a nie widać, przelatuje ze wschodu na zachód, a nie odwrotnie? Na posiedzeniu ZP sam przecież świadek wyznaje, iż zdziwić go miało to, że
nie widzi samolotu i zastanawiał się, czy prawidłowo ustawił kamerę, a więc, czy podejście nie jest wykonywane z innego kierunku
[18]. Wyznaje to tak, jakby
słyszał, właśnie, słyszał, że ten przelot zaszedł
inaczej niż poprzednie. Co również warte zaznaczenia, nie ma na mgielnym sitcomie żadnego komentarza moonwalkera zza kamery (analogicznego jak te, które są podczas wędrowania po „miejscu katastrofy”) na temat tego, co się dzieje za oknem, a to aż się prosi o komentarz. SW nie kwituje żadną uwagą ani „pierwszego zajścia”, ani tego pokazanego jako „nie wiadomo, które”
[19]. I po tym „nie wiadomo którym” podejściu SW ma wyłączyć i przestawiać kamerę na parapecie, co zarazem daje mu też czas i możliwość
wycięcia czegoś – skasowania, nadpisania itd. Wycięcia czego? Co mógłby/miałby wycinać moonwalker na swym sztucznie domglonym
[20] materiale wideo? Co mogłoby „nie pasować” do „chronologii” rejestracji zaokiennej pogody dn. 10-04? Na pewno nie odgłos przelatującego gawrona albo zięby, którą słychać na moonfilmie.
Moskiewska legenda głosi, że 10 Kwietnia o 7:15 pol. czasu wylądował na XUBS „Wosztyl”, a o 7:25 i 7:38 dokonał niskich przelotów ze wschodu na zachód „Frołow”. Tego pierwszego (z trzech wymienionych) manewru lotniczego Wiśniewskiemu „nie udało się” udokumentować (włącza kamerę ponoć o 7:19
[21]), więc zostawałyby (zgodnie z ofic. narracją) jeszcze dwa – te „Frołowa”, prawda? No bo blisko godzinę potem, licząc od 7:38, (znikąd) przybywają na taras (o 8:36) blacharze, zmuszając montażystę do zdjęcia kamery i jej wyłączenia, a wtedy akurat dochodzi do „katastrofy”, której SW „nie zdąży” sfilmować
[22], ale przynajmniej „zdąży zobaczyć” w „rozwiewce we mgle” nad ul. Kutuzowa
[23], mimo przesłaniających wszystko, wysokich drzew i mimo irytującej krzątaniny blacharzy. Co zatem mógłby SW wyciąć z mgielnego sitcomu? Mógłby wyciąć, uwaga, …drugi przelot „Frołowa”.
Chor. R. Muś, który miał na płycie smoleńskiego lotniska obserwować oba zajścia ruskiego transportowca, twierdzi w wywiadzie z 6 lipca 2010
[24], że w przypadku tego drugiego manewru:
[t]ym razem jednak Rosjanie zupełnie nie trafili w pas. My staliśmy na drodze do kołowania oddalonej od niego o ok. 70 metrów. Ił wyszedł niemal dokładnie nad nami. Wiedział, że nie jest nad pasem, więc przed przelotem nad naszym Jakiem już miał obroty startowe i nie kombinował tylko odlatywał. Z tego opisu zaś można wysnuć taki wniosek a propos mgielnego sitcomu, że, przelatując ze wschodu jeszcze bardziej na południe (w stosunku do osi pasa),
„Frołow” powinien być nawet lepiej widoczny z okna hotelowego Wiśniewskiego niż „za pierwszym razem”, gdyż byłby
jeszcze bliżej hotelu Nowyj aniżeli podczas „pierwszego zajścia”.
„Sceptyk” powie na to wszystko: to niemożliwe. Jaki interes miałby polski montażysta w wycinaniu drugiego zajścia „Frołowa”? Jaki to wycinanie miałoby sens? Pomijając już teraz to, czemu faktycznie miał służyć przelot ruskiego transportowca nad polanką samosiejek, to cel takiego zabiegu montażowego byłby przede wszystkim taki, by zachowana została w pewnym „nienaruszonym ciągu zdarzeń” moskiewska konstrukcja narracyjna (której SW stara się być wierny
[25]). Zgodnie z nią o 7:25 i 7:38 zachodzą przeloty „Frołowa” i niczego, nikogo więcej – o 8:40/8:41 zaś dochodzi do „katastrofy smoleńskiej”. Liczba „zajść we mgle” na mgielnym sitcomie musiałaby wynosić dwa – detale byłyby do uzupełnienia gadką-szmatką. Tymczasem E. Klich w piśmie z 15-04-2010 do D. Tuska, nadmienia, powołując się na relację jednego z pracowników XUBS:
Próby lądowania samolotu Ił-76 były po lądowaniu samolotu Jak-40 (czas ten dokładnie nie jest w tej chwili znany[26]). Po odlocie samolotu Ił-76 z KL[27] nawiązała łączność załoga jakiegoś samolotu, który chciał lądować na lotnisku w Smoleńsku i KL nie wydał zgody na lądowanie.[28]Czyżby zatem moonwalker pozostawił na mgielnym sitcomie zajście tego właśnie samolotu, którego, jak sądził, pomylił z „prezydenckim tupolewem”? To by dopiero był klops dla katastrofologów – by nie rzec, katastrofa.
[8] Na niej zaprezentowane jest wyłącznie
pierwsze zajście „Frołowa”, jak pamiętamy.
[10] Jak pamiętamy „przerwą” w zapisie moonfilmu (tą po „symbolicznym strzale drzewa”) wielce się interesuje Macierewicz na wstępie posiedzenia ZP, natomiast ewentualnymi przerwami podczas „rejestrowania mgły”, czyli na mgielnym sitcomie nie interesuje się z ZP nikt.
[14] Co wyjątkowo zastanawiające
nikt na posiedzeniu ZP nie zadaje Wiśniewskiemu pytania: a ma pan zarejestrowany ten przylot – udało się to sfilmować podczas rejestrowania mgły?
[16] Lądowanie, zauważmy, a nie np.
Przelot.
[21] A ściślej: od tego momentu prezentuje publicznie mgielny sitcom.
[25] Cała jego relacja o „skrzydle pionowo w dół”, „skrzydle, które przeorało teren”, „uderzeniu samolotu w położeniu plecowym”, jak też o tym, że
kadłub jako duży poleciał prawdopodobnież dalej i nakrył się kołami, i tam właśnie była gros ludzi, którzy… zginęło (
http://yurigagarinblog.files.wordpress.com/2014/02/fym-lego-smolensk.pdf s. 73); relacja, którą SW odtwarza podczas posiedzenia ZP, niemal idealnie wpisuje się w moskiewską legendę.
[26] 15 kwietnia 2010, 5 dni po „zdarzeniu”, a nie wiadomo jeszcze, w jakich dokładnie porach odbywały się działania załóg „Wosztyla” i „Frołowa”.
[27] KL = kierownik lotów.
https://yurigagarinblog.wordpress.com/2014/02/03/komplet/ (pod tym adresem dostępne są moje przeróżne opracowania z "Czerwoną stroną Księżyca" i aneksami do niej włącznie); polecam jeszcze tę moją analizę z 2024 r. zamieszczoną gościnnie u prof. M. Dakowskiego: https://dakowski.pl/wokol-hipotezy-dwoch-miejsc-free-your-mind/ )
legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych
w Irlandii 2
(before you read me you gotta learn how to see me)
free your mind
and the rest will follow,
be colorblind,
don't be so shallow
"bot, który się postom nie kłania"
[Docent Stopczyk]
"FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant]
"Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik]
"Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230]
"Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski]
"Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła]
"FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych.
Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael]
"Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski]
kwestia archiwów IPN-u
Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?"
Komorowski: Co to znaczy otwarcie?"
"Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) "
[tzw. listy czytelników do "Trybuny"]
"Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia"
[Tusk]
"Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa."
[ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja]
"Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) "
[tzw. czytelniczka "Trybuny"]
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka