Nie będę się rozwijał ii opisywał co się wczoraj stało przy urnach w lokalach wyborczych do Parlamentu Europejskiego nad Wisłą , skupię się jedynie na tym jak to się stało, że mamy powtórkę z Magdalenki z 1989 ( obchodziliśmy w tym roku okrągłą 30 rocznicę ) oczywiście nie na taką skalę makro jako to miało miejsce poprzednio , ale na skalę mikro, za którą należałoby jednak puścić pąsa.
Otóż przepowiedziałem w interakcji z jedną z PT internautek na niniejszej witrynie , że postkomuniści w znacznej liczbie dostaną się do Brukseli.Na moje dictum miała spore obiekcje , ja jednak obstawiałem i używając pewnej paraboli, że Red Pigs Bay w Warszawie nie pozwoli Włodzimierza Cimoszewicza zostawić na lodzie i swobodnie wprowadzi postkomunistów ( w efekcie będą w stolicy 2 osoby ergo wspomniany W.Cimoszewicz i D.Huebner ) prześlizgnął się A.Halicki ( kompletny dureń - to nie moje konotacje , ale jego najbliższego sąsiada ;-0) i jednak 2 z PiS ( Jacek Saryusz-Wolski - mój typ i Ryszard Czarnecki ( wolałbym Konstantego Radziwiłła ) na brukselskie salony.
Stało się to dlatego, że W.Czarzasty wykiwał kompletnie indolentnego Grzegorza Schetynę ( kojarzy mi się zawsze z tym Grzesiem z wiersza Juliana Tuwima ;-)) , właśnie tak. G.Schetyna może i wykiwał K.Lubnaer i całą Nowoczesną , ale został z kolei wystrychnięty na dudka przez komunistycznych dinozaurów - taka jest niestety prawda. Liczył , że Warszawiacy nie będą chcieli głosować na postkomuchów , a tu okazało się , że tak nie jest, w efekcie PO z warszawskiego tortu fuksem dostała tylko kawałeczek ( mowa o 1 mandacie ).
Teraz słowo o Warszawiakach bo jest to ciekawy casus jednak nieco inny niż ten dotyczący mieszkańców Gdańska. Rodowitych Warszawiaków jest dziś tyle co kot napłakał, większość to element napływowy ( po wojnie to Ci , którzy robili kariery w strukturach ludowej władzy ) i tak to wygląda do chwili obecnej. To miasto urzędasów, napływowych lemingów z korporacji i postkomuchów wszelkiej maści, których umysły były i są formatowane przez Wiertniczą , Ostrobramską i Czerską i całą kolorową prasę kobiecą ( w gruncie rzeczy pod niemieckim dyktatem ) - mam na myśli rzecz jasna tę część Warszawiaków głosujących na KE . To i tak jest całkiem nieźle , że jest w Warszawie 37% sympatyzujących z PiS i tyle powinno wystarczyć w jesiennych wyborach, a jakby jeszcze PiS coś by więcej uszczknął to byłoby wspaniale.
Na zakończenie do sztambucha zwycięzcom wyborów do PE , ku pamięci:
"Sacra populi lingua est" o czym Ci z KE już dawno zapomnieli ...
W kwestii poglądów na gospodarkę - liberalne, w domenie obyczajowości- konserwatywne, otwarty na poglądy innych, przeciwnik wszelkiej politycznej poprawności, koniunkturalizmu, permisywizmu i szeroko rozumianego lewactwa. Wielbiciel jazzu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka