frankunderwood frankunderwood
252
BLOG

Święto Pierwszego Maja zanim weszliśmy w objęcia EU.

frankunderwood frankunderwood Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

    Będę wspominał ten 1 Maja z 1982 roku,  ponieważ do grona odwiedzających tę witrynę dołączają młodsi internauci  i dobrze by wiedzieli jak wyglądało to święto w czasie stanu wojennego. Dobrze byłoby im uzmysłowić, że ta walka o wolność Polski nie była taka trywialna i nie ograniczała się tylko do tzw. dzisiejszych performance  w wykonaniu środowisk lewicowych , jak chociażby ten ostatni happening z bananami. A Było to tak jak poniżej:


Ten  1 Maj utkwił mi szczególnie w pamięci. Takiej wspaniałej atmosfery, takiego poczucia wspólnoty  podczas majowego święta nie doświadczyłem – ostatni raz w czasie festiwalu wolności 1981 Solidarność pochodu nie organizowała i słusznie. Ludzie chcieli odpocząć od przymusowego udziału w pierwszomajowych pochodach, zatem szli z Placu Grzybowskiego komuniści, dzisiejsi  ( w większości ) uczestnicy Marszów KOD. To był mój ostatni  1 Majowy pochód.
    Dzień był pogodny, ale nie było ciepło - nie musiało. Człowiekowi i tak się robiło gorąco na samą myśl wzięcia udziału w zabronionej przez reżimowe władze manifestacji. Z żoną tramwajem dotarliśmy na Plac Zamkowy, który był większości już wypełniony. Uformował się orszak i ruszyliśmy Miodową do Długiej , potem Freta przez Barbakan na Rynek Starego Miasta ( na każdym koncercie Warszawskiego Festiwalu na Starówce przechodzę déjà vu tamtego maja ).  Trasa pochodu nie była ustalona, bo nie mogła wytyczały ją MO, a na Miodowej po jednej i drugiej stronie szpalery ZOMO. Mogliśmy dojść do Długiej, by później przedostać się Freta i Nowomiejską do Rynku Starego Miasta .
    Bóg jeden wie jakie uczucia człowiekiem targały podczas tego kilometrowego przemarszu. Na pewno w tych kilku chwilach człowiek poczuł się w gronie osób , którym zaszczepione zostały idee Solidarności pewne i  przede wszystkim czuł powiew wolności.
    Nie pamiętam żadnych zaczepek werbalnych z jednej jak i drugiej strony, z naszej padało często "Chodźcie z nami, dziś nie biją ". Przede mną szła ubrana na czarno Danuta Zagrodzka i wówczas ta czarna konfekcja  jak najbardziej korespondowała z przekazem jaki chcieliśmy dać ówczesnym władzom. Na twarzach ( w większości młodych ludzi ) gościł uśmiech, a całość dopełniał radosny nastrój, że mimo wszystko udało się zorganizować kontrdemonstrację i bez ekscesów dobić do Rynku Starego Miasta, który zapełniony był do granic możliwości. Dostaliśmy jeszcze z pół godziny  poczucia bycia wolnym, wykrzyczenie na głos haseł i wówczas ruszyli. Oddziały Milicji i ZOMO zaczęły napierać na tłum zgromadzony na Świętojańskiej w kierunku Rynku, zablokowali wyjścia z Rynku od Nowomiejskiej  i Jezuickiej i Celnej, pozostawiając jedyną drogę odwrotu przez Krzywe Koło do Barbakanu lub Kamiennym Schodkami do Brzozowej. Wybraliśmy z żoną kierunek na Barbakan ( rezygnując z Kamiennych Schodków - żona była w 3 miesiącu ciąży ) gdy pojawiliśmy się przed Barbakanem ujrzeliśmy tyralierę ZOMO, która szła w naszą stronę , nie pozostało nic innego jak wejść na mury przy fosie i skakać - żonę złapałem i udało nam się wyrwać z tego kotła. Ludzi wyłapywano, na Podzamczu też trwały zamieszki. Źródła podają, że w omawianym proteście brało udział kilkanaście tysięcy ludzi, ale faktycznie mogło być i więcej.
    Po powrocie do domu, w reżimowej TV usłyszeliśmy jak to wichrzyciele i wyrzutki społeczne nie uszanowały powagi robotniczego święta doprowadzając do ekscesów i burd. Wobec powyższego, dziś  gdy obserwuję marsze pod egidą KOD czy Czarne Marsze pod wodzą feministek to z jednej strony budzi to moje politowanie, a z drugiej w duszy mimo wszystko pewne poczucie idiosynkrazji..


    3 Maja już sytuacja była zdecydowanie odmienna. Władze wyraźnie nastawiły się na konfrontację. Oczywiście z żoną znów dotarliśmy 26 na Starówkę  ( circa 16:00 ). Umówieni byliśmy z kolegą z Pragi  pod Zamkiem Królewskim. Już wysiadając z tramwaju  poczułem zapach używanych przez MO granatów łzawiących. Sam wskoczyłem schodami by wychynąć  i zobaczyć co się dzieje na Placu Zamkowym. Tam trwała już  regularna bitwa z MO i ZOMO. Większość  zgromadzonych była przy bramach i koło kościoła Świętej Anny, pojedyncze osoby gonione były przez grupy milicjantów , nie było najmniejszego sensu pakować się w te potyczki. Poszliśmy mostem w stronę Pragi , zatrzymując się na dłużej przy Wisłostradzie. Na Podzamczu trwała normalnie wojna, Wisłostradą zmierzała kolumna wozów z posiłkami dla oddziałów milicyjnych uwikłanych w potyczki z demonstrantami. Ci ostatni nie byli już tak spokojni jak to miało miejsce  dwa dni temu. Na kolumnę samochodów Nysek i Starów sypnął się grad płyt chodnikowych - słyszało się tylko  "tylko z wyprzedzeniem" Od kolegi wróciliśmy, gdy już było po wszystkim. Czytając później relacje w podziemnym tygodniku "Mazowsze" można się było dowiedzieć , że starcia 3 Maja nie były tak łatwym wyzwaniem dla milicji i ZOMO - Barbakan przechodził kilkakrotnie z rąk do rąk. Zaciętość jaką zademonstrowali  ludzie w potyczkach z MO i ZOMO świadczyła o determinacji  ( jeszcze ) polskiego społeczeństwa w walce o wolność  i idee "Solidarności" . Ostatnią manifestacją , w której brałem czynny udział  ( bez małżonki ) był pogrzeb Śp. Jerzego Popiełuszki. Tam też po początkowo pokojowym nastawieniu sił porządkowych PRL, na koniec też doszło do potyczek i walk np. na Muranowie, gdzie milicjanci sprowadzeni spoza Warszawy nie znali topografii muranowskich podwórek i łatwo ich było zmylić i zgubić. Z czasem wola do zbrojnych  konfrontacji gasła. Owszem były akcje plakatowe, pisanie haseł na murach,  rozrzucanie ulotek, prasa podziemna, bo nie  miało sensu wchodzić w bezpośrednią konfrontację na przykład  po mszach "Za ojczyznę"  odbywających się co miesiąc w kościele Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Tak w skrócie wyglądała Majówka w Warszawie w 1982. Takie pojęcia jak grill czy barbecue nie były , może poza nielicznymi wyjątkami mającymi bezpośredni kontakt z rodzinami w USA czy Zachodzie Europy :-)

W kwestii poglądów na gospodarkę - liberalne, w domenie obyczajowości- konserwatywne, otwarty na poglądy innych, przeciwnik wszelkiej politycznej poprawności, koniunkturalizmu, permisywizmu i szeroko rozumianego lewactwa. Wielbiciel jazzu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura