Zastanawiałem się jak spędzić resztę uroczystego dnia po odwiezieniu młodszej córki na lotnisko i w końcu zdecydowałem się jak to drzewiej bywało wsiąść na rower i podjechać na Pl. Defilad ( za komuny często przemierzałem ten plac ponieważ w "Pekinie" mieścił się mój wydział UW ) by wczuć się w atmosferę jak towarzyszyła rodakom przybywającym z całej Polski uczestniczącym w MN A.D. 2018.
Dotarłem o 14:20, wybrałem sobie spokojne miejsce na betonowej barierce, skąd miałem widok rozpościerający się na wyjście stacji metra Centrum i front PKiN od strony Marszałkowskiej oraz widok na rondo Dmowskiego.
Stałem na tej barierce z 1.2 h i obserwowałem. Marszałkowską w stronę ronda Dmowskiego zmierzały nieprzerwane tłumy, jak ruszyłem Świętokrzyska w stronę Nowego Światu to nie widać było końca . Masa młodych małżeństw z dziećmi w wózkach ( jeden tata z 3 córkami w wieku od 4 do 8 lat na hulajnogach, każda zaopatrzona w biało-czerwoną flagę i wcale nie tych małych rozmiarów;-)). Przeważają młodzi ludzie, słychać głośne okrzyki kibiców Cracovii. Atmosfera jak na taką uroczystość kapitalna, spokój i uśmiechy na twarzach przechodzących ludzi, żadnego zacietrzewienia , zaciśniętych ust ( jakie obserwuję wśród polityków PO czy Nowoczesnej uczestniczących w panelach dyskusyjnych na Woronicza ).
Sporo takich, którzy owinęli się biało- czerwonymi flagami, ale są też fikuśne czapki w kolorze barw narodowych, opaski na rękawach i inne biało-czerwone gadżety.
Urzekła mnie para rodziców ( najprawdopodobniej z Wietnamu ) z dwójką dzieci, które trzymały w rękach biało-czerwone małe flagi i wymachiwały nimi dynamicznie w rytm śpiewanej w tym czasie Pierwszej Brygady. Odnotowałem też jegomościa o orientalnych rysach, ale bez obaw - szedł pod rękę z Polką i na pewno wiedział w jakim celu zmierza w kierunku ronda Daszyńskiego.
Z wyjścia do metra co trzy minuty wychodziły setki osób, Odśpiewanie hymnu polskiego, następnie krótki speech prezydenta RP Andrzeja Dudy i pochód ruszył i ja także , bo nie ubrałem się zbyt ciepło . Ruszyłem w kierunku Świętokrzyskiej , a nią cały czas suną ludzie z flagami w kierunku skrzyżowania Al. Jerozolimskich z Marszałkowską. Wjechałem w Świętokrzyską i chciałem dotrzeć do pl. Charles'a de Gaulle'a wszak tam pochód mieli witać KODziarze, ale to wcale nie takie proste, ponieważ cały Nowy Świat był zakorkowany , masa ludzi też w barwach narodowych , tu zauważyłem piękne kobiety w odświętnych kreacjach stylizowanych na okres dwudziestolecia międzywojennego , dzierżące w dłoniach biało czerwone różę , a niekiedy nawet bukiety biało-czerwonych róż. Nie powiem, że nie czułem się dumny i dziękuję Bogu , że miałem szansę być tu i teraz i uczestniczyć w tak ważnym i wspaniałym święcie narodowym.Widząc te zjawiskowe , piękne kobiety , masę dzieci u boku swych rodziców i wczuwając się w tę otaczającą mnie aurę wzruszenie ogarniało mnie co chwila. Ponieważ nie było szans aby dostać się na Smolną i zobaczyć pochód z bliska zawróciłem i Foksal ( tu w knajpkach siedzieli Ci, którzy zapewne świętowali z samego rana ;-)), potem Kopernika dobiłem do Świętokrzyskiej i po circa 40 minutach byłem w domu, a w tej drodze powrotnej widziałem grupy ludzi, którzy widać było jak świetnie spędzają razem świąteczne chwile - w tym miejscu trzeba odnotować, że nie bez wpływu na to miało uchwalenie 12.11.2018 dniem wolnego.
To tyle wrażeń praktycznie na gorąco, widząc teraz festiwal fajerwerków nad Wisłą trochę żałuję, że zbyt szybko jednak wróciłem do domu...
W kwestii poglądów na gospodarkę - liberalne, w domenie obyczajowości- konserwatywne, otwarty na poglądy innych, przeciwnik wszelkiej politycznej poprawności, koniunkturalizmu, permisywizmu i szeroko rozumianego lewactwa. Wielbiciel jazzu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka