Miałem bardzo dobry kontakt z wujkiem i ciocią w Londynie, często bywałem u nich nad Tamizą, oni bywali z rewizytami u nas , a przy tych spotkaniach nadarzała się zawsze okazja by podnosić kwestie ontologiczne tu w kraju mad Wisłą, jeszcze za komuny i tam u nich gdy rządziła "iron lady".
Wówczas sytuacja jeśli chodziło o egzystencje w tych dwóch różnych systemach była zero jedynkowa, wiadomo który system funkcjonował sprawnie pod względem ekonomicznym, prawnym, społecznym itd.- nie było żadnych wątpliwości.
Sytuacja nabrała innego wymiaru gdy nastąpił nad Wisłą przełom i rozpoczęliśmy naszą tranzycję systemową, w tym z naszymi aspiracjami do NATO i EU.
I tu chce zwrócić uwagę na postrzeganie projektu jakim była EU, a przede wszystkim jaka była ta optyka w większości europejskich społeczności na Zachodzie. Co prawda opieram się o brytyjską, ale śmiem twierdzić, że była ona dominująca we wszystkich ówczesnych krajach wspólnoty.
Otóż ludzie, którzy doświadczyli wszelkich nieszczęść związanych z II WŚ witali projekt EU jako zabezpieczenie, że już nigdy więcej na starym kontynencie nie dojdzie do sytuacji gdy wybuchnie globalny konflikt ( te lokalne na Bałkanach wynikłe w drodze erupcji tworu jakim była rządzona silną ręką przez Josipa Broz Tito Jugosławia, była nie do uniknięcia).
Tak to widział mój wuj i jego rówieśnicy, uzasadniając w tych dyskusjach ( był dyrektorem amerykańskiej firmy chemicznej w Croydon pod Londynem i miał rozlegle kontakty biznesowe w całej Europie, poza naszym obozem socjalistycznym ), Słuchaj, mówił to tak zostało urządzone, aby Niemcy zostali silnie uwikłani gospodarczo we wszystkich praktycznie krajach członkowskich, czego następstwem będzie wyhamowanie u Niemców znanych z historii ich barbarzyńskich czy apologii dla Lebensraum zapędów.
Tak to było iunctim różnej optyki tej roli Niemców w nowej europejskiej idei wolnej od konfliktów.
Rozumiałem ten punkt widzenia ludzi doświadczonych okrucieństwami wojny,ale próbowałem przedstawić swój, nieco odmienny punkt widzenia.
Mianowicie próbowałem przekonać wuja, że i owszem ten projekt EU ma w pokojowy sposób spacyfikować Niemcy, ale co gdy niekontrolowani uzyskają gospodarczą hegemonię w takiej EU ? Próbowałem zwrócić uwagę na to, że Niemcy w inny sposób, pokojowy i podstępnie mogą stać się hegemonem w EU i w wyrafinowany sposób podporządkować i uzależnić od siebie członków wspólnoty.Dlatego wówczas stwierdziłem, mój głos w referendum będzie przeciw naszej akcesji, natomiast optowałem za stowarzyszeniem z EU.
Wujka już niestety nie ma, bo gdyby żył, ani chybi musiałby dziś przyznać mi rację, że nie przypilnowano Niemców i są oni obecnie głównym graczem rozdającym praktycznie wszystkie karty w EU.
Natomiast rozumiem doskonale grę Kaczyńskiego, dlaczego nie myśli absolutnie o Polexicie.On chce w ramach obowiązujących reguł gry w dzisiejszej EU ( tzn. tych które powinny obowiązywać wszystkie struktury EU w oparciu o zaakceptowane traktaty) lege artis dokonać powrotu dzisiejszej EU do głównych idei powstania Wspólnoty Węgla i Stali, bo ten powrót do projektu Roberta Schumana byłby dla EU ożywczy, przyczyniłby się do normalnej kooperacji państw członkowskich, pozbawionej tej ideologicznej, lewackiej nadbudowy, doprowadziłby znów do sytuacji gdy Europa stałaby się bardziej konkurencyjna na gospodarczej mapie świata i by wreszcie nastąpił powrót do normalności vulgo względnej stabilizacji w epoce postcovidowej...
W kwestii poglądów na gospodarkę - liberalne, w domenie obyczajowości- konserwatywne, otwarty na poglądy innych, przeciwnik wszelkiej politycznej poprawności, koniunkturalizmu, permisywizmu i szeroko rozumianego lewactwa. Wielbiciel jazzu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka